Bernie Ecclestone przyznał, że nie ma wątpliwości co do organizacji tegorocznej edycji Grand Prix Bahrajnu pomimo tego, że wokół imprezy pojawia się coraz więcej znaków zapytania.
Media donoszą o tym, że problemy polityczne na arabskiej wyspie nie zostały jeszcze zażegnane, a antyrządowe manifestacje są bezwzględnie tłumione przez miejscowe siły bezpieczeństwa. Na początku roku spekulowano nawet, że wyścig po raz kolejny wypadnie z grafika mistrzostw.
„Wszyscy dużo mówią o tej części świata, ale Bahrajn jest w tym regionie krajem, gdzie występują najmniejsze problemy” – powiedział supremo Formuły 1 gazecie
Salzburger Nachrichten sugerując, że zaplanowany na 22 kwietnia wyścig nie jest zagrożony.
Brytyjczyk przyznał również, iż rozważa ideę naprzemiennej organizacji Grand Prix Hiszpanii pomiędzy torami w Barcelonie i Walencji, komentując ostatnie oświadczenia organizatorów, którzy pragnęli obniżenia kosztów, ale zaznaczył, że jego plany trafiły na opór.
„Hiszpanie nie chcą dyskutować. Nie powinniśmy mieć tam dwóch wyścigów” – skomentował patową sytuację 81-latek.
Choć wyrzucenie z kalendarza jednego wyścigu w ojczyźnie Fernando Alonso zwęziłoby kalendarz Formuły 1, Ecclestone nie boi się o brak chętnych na zajęcie wakatu.
„Na tę chwilę jesteśmy w kontakcie z pięcioma nowymi promotorami. Zapotrzebowanie jest wysokie. Bardzo duże zainteresowanie pochodzi ze strony Meksyku. Większa ilość wyścigów odbiłaby się na kieszeniach naszych i zespołów, bo prawdopodobnie pociągnęłaby ona za sobą podwojenie liczby pracowników. Jesteśmy jednak w stanie wypracować odpowiednie rozwiązania”.
Źródło: autosport.com