Wygląda na to, że dostawcy silników dla F1 – Ferrari i Renault, wygrali kolejną bitwę w nadal toczącym się sporze dotyczącym zamrożenia jednostek napędowych.
Rywale Mercedesa mieli w tym roku sporo problemów ze swoimi jednostkami V6 i naciskali na wprowadzenie zmian w obecnym systemie homologowania. Obecnie wprowadzanie zmian mających na celu poprawę osiągów jest, w trakcie trwania sezonu, bardzo ograniczone.
Kolejnym terminem, do którego wszyscy producenci silników (Ferrari, Honda, Mercedes i Renault) zobowiązani są do przedstawienia FIA konstrukcji na sezon 2015 celem homologacji, miał być 28 lutego. Zdaje się jednak, że zostały znalezione pewne luki w przepisach przez Ferrari i Renault, które mogłyby pozwolić im na wprowadzenie zmodyfikowanych jednostek napędowych w dalszej części sezonu.
BBC donosi tymczasem, że problem był dyskutowany na ostatnim posiedzeniu Grupy Strategicznej w Genewie i
„wygląda na to, że producenci będą mogli modyfikować swoje jednostki zarówno po starcie jak i przed startem sezonu”. Z podobnymi doniesieniami przychodzi
Auto Motor ind Sport, który twierdzi, że
„kto nie wykorzysta wszystkich 32 punktów (pozwalających na wprowadzanie modyfikacji) do 28 lutego, ten będzie mógł kontynuować prace w trakcie sezonu”.
Roger Benoit, doświadczony korespondent F1 donosi tymczasem na łamach szwajcarskiego
Blick'a, że cała saga robi się na tyle drażliwa, iż Mercedes i Honda zaczynają pomału grozić odejściem.
Jacques Villeneuve odniósł się tymczasem do wypowiedzi szefa Red Bull Racing – Christiana Hornera, który twierdzi, że regulacje dotyczące silników powinny zostać pilnie zmienione.
„Mówi tak, ponieważ sam nie ma silnika Mercedesa.” – stwierdził Kanadyjczyk.
„W przeciwnym razie nie chciałby zmian regulacji. Nie myśli w tym momencie o tym co dobre dla Formuły Jeden, jednak tylko o przyszłości swojej i swojej ekipy.” – zarzucił Villeneuve.