Grand Prix Toskanii 2020

[Kazik]

Jak na pierwszą wizytę na tym torze to faktycznie wydarzyło się trochę więcej niż wszyscy się spodziewali. Pojedyncze incydenty brałem pod uwagę przed wyścigiem ale nie aż tak "zbiorowe". Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Mimo wszystko ten tor może być brany pod uwagę na przyszłość bo pomimo przewidywalności potrafi być jednak nieprzewidywalny.
Co my tu mamy dziś? Pierwsze podium Alexa Albona i pierwsze punkty Kimego Raikkonena. Przy 12-tu bolidach kończących wyścig była szansa na niezłe wyniki...szkoda Williamsa (powiedzmy).

[Mr President]

Mugello świetnie sprawdziło się jako miejsce demonstracji osiągów bolidów F1. Samochody w zakrętach wyglądały wyjątkowo spektakularnie, a sam wyścig urozmaiciły awarie Verstappena, Strolla czy kraksa po restarcie. Mercedes był zupełnie w swojej lidze, jedyny kierowca, który mógł rzucić im wyzwanie, odpadł na pierwszym okrążeniu. Albon w końcu stanął na wysokości zadania, z kolei Russell zmarnował znakomitą szansę na swój pierwszy punkt, utrzymanie Vettela za sobą było w jego zasięgu. Raikkonen miał ogromne szczęście, że przetrwał kolizję z Verstappenem i Gaslym na pierwszym okrążeniu, a później zaprezentował osiągi, które dały mu pierwsze punkty w roku. Wygląda, jak gdyby Fin chciał zabawić w Alfie Romeo kolejny sezon, biorąc pod uwagę jego wypowiedzi o braku decyzji co do dalszej kariery.
Bardzo dobry jest przepis o "oddublowaniu się" kierowców, którzy stracili okrążenie, gdyż dzięki niemu jest więcej walki o pozycje. Zmiana opon pod czerwoną flagą też potrafi odwrócić kolejność, na Monzy sprawdziło się to znakomicie, tutaj mieliśmy sprint na ostatnich okrążeniach.

[sneer]

Wyścig był pełen niespodziewanych zwrotów akcji, a i tak zasadniczo skończyło się jak zawsze: dwa Mercedesy i Red Bull na podium. Ale Mugello powinno być na stałe w F1. Powinni tylko dopracować ściąganie rozbitych bolidów z toru. Biedny George, on naprawdę ma pecha. Nawet jak dojedzie 10, a on w tej dziesiątce będzie, to nie zdobędzie punktu. No, ale jak nie jest prowadzony za rączkę, to nie ogarnia.

[xdomino996]

George to bardzo dobry kierowca, ale musi te starty popraeic, mało ryzykuje zawsze traci. Gdyby miał więcej szczęścia i trochę lepiej ruszył po 2 czerwonej fladze to mógł śmiało dowieźć ferrari, grosjeana i Kimiego z tyłu, co dałoby mu 8 miejsce. Potrzebuje więcej ryzyka.

[Kazik]

Ciekawe, że na SKY analizowali ten lotny restart po SC i wyszło im, że to od George'a się zaczęło.
Wczoraj sytuacja zmieniała się dość dynamicznie więc samemu takich wniosków raczej się nie jest w stanie wyciągnąć ale oni pokazują, że to George przyśpieszył jako pierwszy a potem zwolnił i wtedy za nim zrobił się młyn, którego on sam uniknął bo miał gdzie uciec (jak widać na riplayu). I w studio i Buxton z Fittipaldim na torze mówią to samo.
https://www.youtube.com/watch?v=q28Rnfm ... e=youtu.be

[sneer]

Nie, no przecież on ma 8/10 jak zawsze. I jeśli rzeczywiście spowodował pośrednio tę kraksą, to tym razem zasłużone. Za wrażenia artystyczne
A poważnie, szkoda chłopa, uwierzy jeszcze we własną wielkość i będzie miał problem. A parasol ze strony Claire się skończył. Punkty powinien mieć, Kimi z uszkodzoną podłogą i karą był lepszy od niego (od Vettela i Leclerca. bez kary też, ale George już parę razy powiedział, że walczy z Ferrari).

[Voo]

No, ale jak nie jest prowadzony za rączkę, to nie ogarnia.

A poważnie, szkoda chłopa, uwierzy jeszcze we własną wielkość i będzie miał problem. A parasol ze strony Claire się skończył.

Pozwoliłem sobie wyciągnąć te cytaty. Nigdy nie wiadomo, może za 3-4 lata będziemy się mieli z czego pośmiać. Albo nie, zobaczymy

Co do wyścigu to super, fajnie, klasyka, bolidy na pełnej prędkości ale chciałem zauważyć, że spędziliśmy hmm... 40 (?) minut na oglądaniu kierowców pijących soczki i gadających z inżynierami zamiast się ścigać. Oczywiście takie sytuacje mogą się zdarzyć wszędzie (np. na Monzy) ale wygląda na to, że tutaj to nie jest prawdopodobieństwo tylko pewność. O tyle dobrze, że dwa karambole wycięły 1/3 stawki na samym początku to pozostałym zrobiło się luźniej. Gdyby wszystkie asy zostały na torze i np. co kilka okrążeń ktoś by wypadał wywołując czerwoną flagę to by było licho. Ostatecznie co to za zamieszanie, które i tak kończy się zwycięstwem Hamiltona?