Ukaranie Bottasa to jakaś żenada - albo ścigamy się z pasją, koło w koło, albo festiwal szydery ze strony fanów Moto GP czy innych sportów motorowych, gdzie można się normalnie wyprzedzać, a dzieje się znacznie więcej, będzie się tylko wzmagał.
Jeszcze tylko brakuje tych komicznych osłon, rzekomo chroniących głowę i można będzie przyrównać F1 prawie do szachów.
Pierwsze pół godziny konkretne, dynamiczny wyścig i dużo się działo - na plus.
Całość zepsuła komedia z karą dla Fina, jak i statyczna druga część jazdy na torze. Nie napiszę walki, bo sędziowie jasno pokazali, nie pierwszy z resztą raz, że w F1 to chyba walczyć już nie wolno.
W takim ścisku na pierwszych zakrętach to zwykły incydent wyścigowy i przypadek, za który ukarano kierowcę Williamsa. Quo Vadis F1?