przez exxxile Pn kwi 15, 2019 9:35 Re: Gran Prix Chin 2019
Wczorajszy wyścig nie był należał do najbardziej porywających widowisk. Moje podsumowanie można w sumie odnieść nie tylko do wczorajszych zawodów, ale ogólnie do pierwszych trzech rund 2019. Miał być najbardziej porywający sezon od lat, a mamy trzy dublety Mercedesa - tak nie zaczynali nawet na początku hybrydowej ery.
Oczywiście, Leclerc powinien był wygrać w Bahrajnie, ale Ferrari ewidentnie nadal ma swoje problemy, i jak na razie nie widzę, żeby Binotto wniósł cokolwiek poza przemalowaniem samochodu na mat. Wczoraj patrzyło się na to widowisko wyjątkowo ciężko. Leclerc coś tam narzekał, ale cała ta zamiana pozycji niczego nie zmieniła, żaden z nich nie umiał odjechać i nawiązać do tempa Mercedesów (które też raczej nie było żyłowane, po tym jak wyniki ustaliły się po starcie). Potem już oczywiście Ferrari schrzaniło wyścig Leclerca koncertowo: najpierw przegrywając z Verstappenem, później odpuszczjąc FL (wydaje mi się, że było jeszcze okrążenie, żeby zjechać w reakcji na zjazd Gasly'ego). + dla Vettela za ładną obronę przed Verstappenem, chociaż manewr Mad Maxa był, jak nierzadko, nader optymistyczny.
Tu kolejna wielka nadzieja (choć ja na niego nie stawiałem), Pierre Gasly, który w żaden sposób nie jest w stanie nawiązać do tempa Verstappena, co zabiera nam kolejną część widowiska, bo Francuz ani nie podgryza Ferrari (w przeciwieństwie do Holendra), ani nie walczy z kolegą zespołu, a w ostatnich sezonach nawet jeżeli RBR nie był w stanie dopędzić Ferrari i Merca, to przynajmniej mogliśmy oglądać jaki się naparzali z Danem wewnętrznie.
Drugim rozczarowaniem sezonu jest na razie Giovinazzi, który wydaje się zupełnie zagubiony i dostaje potężny oklep od emerytowanego Raikkonena. Fin to temat na oddzielną książkę czy opracowanie - chłop wydaje się być bardzo szybki wszędzie, tylko nie w bolidzie Ferrari. Ale to właśnie z tą stajnią postanowił związać się na większość swojej kariery.
Wreszcie, trudno nie zapłakać nad formą Renault. Miał być hit, nadal jest kit. Chyba tylko potężne zmiany regulaminowe mogą sprawić, że oni doskoczą do czołówki - 15 lat temu poszło im znacznie sprawniej. Dobrze, że Ricciardo dowiózł jakieś punkty, ale do utarcia nosa Red Bullowi "troszkę" brakuje. W midfieldzie przysiadł też Haas, McLaren miał weekend fatalny (a tempo jakieś jest, w Bahrajnie wyglądali świetnie - szkoda, że Sainz jak na razie głównie przyciąga bolidy dawnych kolegów z programu Red Bulla), no i koniec końców Perez w czekającym na poprawki bolidzie Force India przyjeżdża na ósmej pozycji - szacun.
Jak to mówią, byle do Baku, gdzie Azja spotyka się z Europą i przechodzimy do zasadniczej części sezonu. Ja w niedzielę 28.04 zamiast kwitnąć przed TV będę raczej byczył się na działeczce i patrzył jak kwitną byliny, ale po emocjach, jakich dostarczył wyścig w Szanghaju, raczej nie będę pluł sobie z tego powodu w brodę - choć na ciasnych uliczkach azerskich lubią dziać się rzeczy niestworzone... Stawiam jednak spore pieniądze, że Williams nie wygra GP.