Spoko, czyli uważacie że wielki Orlen zaszachował Williamsa. Można. Tylko niekoniecznie. Dajmy sobie spokój z bajkami, że wielki dział prawny Orlenu rozstawił po kątach Williamsa i zgarnął całą pulę przywilejów dla siebie, a przy okazji okazał się lepszy od działu prawnego papy Strolla. Polska-Kanada 1:0...
I nie czarujmy się że prezes na państwowym stołku słucha z rozwagą sztabu ludzi pod nim, bo jak będzie miał zachciankę "bo wielka dumna Polska" to podpisze i tak. Przypomnijmy że w państwowych spółkach nie ma żadnej odpowiedzialności za niekorzystne umowy, więc można podpisywać, nikt nie rozliczy, chyba że będzie polityczne zamówienie. Nie mówimy tu o normalnej prywatnej spółce ręczącej za wszystko własną głową i pieniędzmi. Zresztą sam prezes Orlenu to przecież wybitny specjalista i rozważny menadżer z wieloletnim doświadczeniem, a nie jakiś karierowicz który zaliczył szybkie awanse, chociaż wróć...
A jeśli ktoś chce wierzyć, że Orlen podpisał "w ciemno", to niech wierzy.
Jak ktoś chce się dalej czepiać słówek, to niech się czepia.
To jest o tyle prawdziwe, że w żadnej normalnej korporacji prezes podpisujący umowę nie zajmuje się sprawdzaniem szczegółów, bo od tego są prawnicy i ludzie odpowiedzialni merytorycznie za temat.
Tak tak, jak snujemy przypuszczenia jak działają firmy i przekładny to na Williamsa będące jak najbardziej "wydaje nam się", to nic nie wiemy, szydera i w ogóle. Ale jak bartoszcze pisze o działaniu firm w których działanie też nie ma wglądu i jedynie przypuszcza bo "wydaje mu się" że tak powinno być to z pewnością tak musiało być!