slipstream napisał(a):No ciekawe. Ostatnimi laty GP Singapuru było często spektakularnym wstępem do Azjatyckiej katastrofy Ferrari, kiedy to znacząco gubili punkty do Mercedesa. W tym roku mamy raczej spektakularne przełamanie tego schematu.
To prawda, sytuacja zupełnie odwrotna w tym roku, oby passa trwała dalej. Szkoda jedynie, że po mistrzostwach.
Brawo Ferrari
Choć to Charles bardziej zasłużył na wygraną. Wystarczyło żeby Mercedes ściągnął wtedy Hamiltona i nie było zwycięstwa. Także trudno mówić że to było lepsze z ich punktu widzenia. Po prostu się udało. Wyścig pod wieloma względami przypomniał mi Monako 2017. Też dublet Ferki na ulicznym torze z Vettelem kontrowersyjnie wygrywającym (choć uważam, że wtedy zasłużenie, był szybszy), serią kolizji po spokojnym początku i Mercedesem poza pudłem.
Hulk przesadził dzisiaj z atakiem na Sainza. Trzeci raz pecha ma Hiszpan. Z kolei pozostałe starcia to wg mnie RA.