GP Abu Zabi 2021

[Kamikadze2000]

Za nami niezwykle epicki sezon - jeden z najlepszych w historii, w którym o tytuł walczyli prawdziwi killerzy. Stary mistrz kontra młoda, wschodząca gwiazda. Coś na wzór walki o tytuł pomiędzy Alonso a Schumacherem, z tymże Hiszpan bronił tytuł, natomiast Max walczył o pierwszy laur. Wcześniej coś podobnego mieliśmy między Senną a Prostem i tam także były kontrowersje (i jeździli w jednym zespole). Sezon pełen zwrotów akcji, kontrowersji, wspaniałej walki a także fauli - ostatecznie obaj pretendenci przystąpili do rywalizacji z tą samą ilością punktów. Powtórzy się ten samym scenariusz z roku, w którym walczyli Fittipaldi i Regazzoni. Wyścig ostatecznie rozstrzygnął się na ostatnim okrążeniu. Wygrał Max - czy zasłużenie? Wyścig niekoniecznie, ale tytuł już na pewno. Z drugiej strony przepisy przepisami, ale czy zakończenie rywalizacji za SC, jeżeli tor jest czysty, a przed nami jest ostatnie okrążenie, byłoby bardziej uczciwe lub gdyby pomiędzy pretendentami pozostawali zdublowani kierowcy? Śmiem wątplić. To jednak sędziowie odpowiadają za podjęcie decyzji, a nie zespoły - winić tu Maxa i RBR nie można. Holender wykorzystał jednak swoją szansę, bo w ostatnich wyścigach posiadał ewidentnie słabszy sprzęt od rakiety Hamiltona - tak jak z resztą w większej części sezonu. Opinie na ten temat są różne, ale moim zdaniem Merc dość szybko uporał się z nerwowym tyłem, jednak cierpieli przez problemy z niezawodnością jednostki. Testy na Bottasie zdały jednak efekt. Po wakacyjnej przerwie mieli więcej argumentów, jednakże w pełni ich nie wykorzystali (np. na Monzie, gdzie Hamilton mógł wygrać z łatwością, gdyby nie popsuł startu w sprincie). Max dopuszczał się fauli, jeździł bezpardonowo, ale robiłby tak każdy pretendent do tytułu. Nie miał czym walczyć w końcówce, więc robił co mógł. W trakcie sezonu jednak Max pokazał jednak, że zasłużył na tytuł - wygrał więcej wyścigów i PP, więcej razy stał na podium, popełnił mniej błędów ważących o wyniku i stracił ponad 50 punktów nie z własnej winy. Tak na prawdę nie byłoby żadnego tematu (tytuł na korzyść Holendra rozstrzygnąłby się w Katarze), gdyby nie ten powyższy fakt, dlatego też gadanie o farcie jest niewłaściwie - bardziej powiedziałbym o odpłaceniu mu przez los jego formy sportowej. Wielkie brawa dla Mercedesa za tytuł konstruktorów. Mieli lepszy bolid, szczególnie w końcówce. Najwięcej stracili na zmianach w tyle bolidu i po raz kolejny wyszli z opresji (wcześniej poradzili sobie z degradacją i teraz miażdżą w tej kwestii, a obecnie ich silnik ponownie góruje wyraźnie nad innymi). Dlatego też zasłużyli na majstra. Mam jednak nadzieję, ze w kolejnym sezonie ktoś inny o ten tytuł powalczy. RBR i Merc to toksyczne środowiska, co nieustannie pokazują. Psują wizerunek swoim kierowcom i F1. Liczę na powrót do walki o tytuł Ferrari McL. Myślę, że nie tylko ja.

[exxxile]

Dostaliśmy filmowe zakończenie, obaj goście byli niesamowici, u obu też mogliśmy obserwować ludzką cząstkę, mniejsze lub większe błędy, a jednocześnie ogromną przewagę nad resztą stawki, łącznie z zespołowymi partnerami.

Trzymałem kciuki za Verstappena, bo chciałem, aby ktoś przełamał Hamiltona i Mercedesa jeszcze w tej generacji bolidów, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Lewis przynajmniej raz jeszcze podejdzie do kampanii i może powróci bardziej głodny wygrywania - a mimo to było mi mega szkoda Brytyjczyka, tak jak i Massy w 2008

Zgadzam się, że Masi sprawia wrażenie człowieka nie do końca panującego nad tym co się dzieje. Zastanawiam się, czy nie było możliwe wcześniejsze puszczenie zdublowanych kierowców i maksymalne spowolnienie liderów za SC, aby tamci zdążyli nadrobić okrążenie, i wtedy puszczenie wyścigu na kółko czy dwa. Praktyczne efekt byłby raczej ten sam, o ile ktoś jeszcze by się nie rozbił, bo Hamilton nie miał prawa tego wygrać na starych twardych oponach i bez DRS, ale mniej zniesmaczonych komentarzy. Ostatecznie to można było po prostu skończyć za Safety Carem, pewnie byłoby najbardziej sprawiedliwie, ale wątpię czy to by usatysfakcjonowało większość kibiców, w końcu to są wyścigi samochodowe.

[Diego]

Długo się zastanawiałem, co Masi mógł zrobić w takiej sytuacji i szczerze, nie wpadłem na pół rozwiązania, które by było obiektywnie w miarę sprawiedliwe w kontekście tego jednego wyścigu, ale i całego sezonu. W każdej sytuacji ktoś były pokrzywdzony i byłyby podnoszone zarzuty niekonsekwencji.

Dla cyrku pod nazwą Fomuła 1 dojazd do mety w takim wyścigu za SC byłby wizerunkowym koszmarem. Wyobrażam sobie też, co by było, gdyby kierowcy pomiędzy LH, a MV się nie oddublowali. Gwarantowane gigantyczne zamieszanie, niebieskie flagi w tłoku po restarcie byłyby mega niebezpieczne. Do tego wyobraźcie sobie, że dublowanie tej piątki zajmuje Maxowi trochę za długo i do końca wyścigu nie jest już w stanie zaatakować Lewisa - kontrowersja i niesmak do końca świata.

Przepuszczenie tylko części zdublowanych kierowców też było oczywiście błędem, ale rozumiem, że czasu było bardzo mało. Powinni przejechać wszyscy, oddalić się nawet na te 15 sekund od prowadzących z uwagi na to, że zostało tylko 1 okrążenie. Czasu chyba by wystarczyło, chociaż Mercedes miałby wciąż w ręku ten sam regulaminowy argument.

Czerwona flaga - ok, może w tej sytuacji byłaby najbardziej sprawiedliwa i najciekawsza z punktu widzenia show. Obaj na miękkich oponach, start z pól i jazda te 4-5 okrążeń lekkimi samochodami do mety. Brzmi super, ALE dlaczego w końcówce ostatniego wyścigu robić coś, czego nikt by nie zrobił na żadnym etapie w 1, 6, czy 13 rundzie? Przy czerwonej fladze jeszcze jak zwykle kwestia kiedy by została ogłoszona, bo jeżeli po picie Maxa na softy to dzisiaj mielibyśmy analogiczną sytuację, tylko z Hornerem bijącym pianę, że RB podjęło dobrą decyzję strategiczną, a Masi wyciąga za uszy Mercedesa z kłopotów.

Wg mnie ten sezon powinien się zakończyć wielką reformą sędziowania. Kontrowersji nie unikniemy nigdy, tym bardziej przy takim sezonie jak ten i walce o każdy punkt, ale zasady powinny być jasne przed wyścigiem, a nie wymyślane w trakcie.
Stały zespół sędziowski byłby w tym bardzo pomocny. Dodatkowo, żeby uniknąć w przyszłości podobnej końcówki w regulaminie też powinien się znaleźć zapis, że np. nie ma SC w ostatnich 15% dystansu wyścigu. Jeżeli zdarzy się cokolwiek co powodowałoby wyjazd SC to dyrektor wyścigu ma wywiesić czerwoną flagę i wtedy każda taka końcówka jest sprintem na świeżych oponach.

Na koniec dnia trzeba jednak pamiętać, że to są sporty motorowe i czasem decyduje szczęście i znalezienie się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Każdy VSC, SC albo czerwona flaga są dla kogoś krzywdzące, będąc jednocześnie ratunkiem, albo szansą dla kogoś innego i to się nigdy nie zmieni. Wczoraj pech (albo karma) padł na Lewisa w najgorszym możliwym momencie i mimo, że nie przepadam za nim jako człowiekiem to współczułem mu takiego scenariusza, ciesząc się jednocześnie mistrzostwem Verstappena i przełamaniem hegemonii Mercedesa.

[sneer]

Sędziowie skrewili. Ale w sumie naprawili Maxowi swoje inne decyzje. Mina wściekłego Wolfa bezcenna.
Ale pamiętajmy, że mówimy o Red Bullu. Oni też nie są święci.

A Latifi właśnie został przywitany w rodzinie Red Bulla

[Mr President]

Pozostał niesmak po ostatniej rundzie wyjątkowo ciekawych mistrzostw 2021. Za sprawą Latifiego, tytuł właściwie rozstrzygnął się przy stole dyrekcji wyścigu. Gdyby 1) wywieszono czerwoną flagę, 2) nie pozwolono się oddublować kierowcom, 3) dokończono rywalizację za SC, byłyby to decyzje na korzyść Hamiltona, które zapewniłyby mu tytuł. Zdecydowano się jednak na oddublowanie części stawki i restart na jedno okrążenie, co jak należało przypuszczać, dało mistrzostwo Verstappenowi. Mam wrażenie, że jedyne, co można zrobić, aby uniknąć takiej arbitralności decyzyjnej, to zalgorytmizowanie postępowania poprzez regulamin sportowy. Jeśli zajdą zdefiniowane okoliczności, to podjęta zostanie określona akcja. Okazało się bowiem, że sędziowie mieli za dużo swobody i ostatecznie przyszło im decydować, kto dostanie większą szansę na tytuł. Nie mogli wybrać tak, by nie wpłynąć na wynik. Propozycja @Diego o automatycznej czerwonej fladze w końcówce wydaje się być bardzo trafna, by uniknąć takich dylematów w przyszłości.
Koniec końców, wygrał kierowca, który fantastycznie prezentował się przez cały sezon. Verstappen w 18 na 22 wyścigi był pierwszy lub drugi, a w pozostałych 4 - 2 razy był ofiarą kolizji, jedną spowodował i miał awarię opony. To niespotykana regularność i nie sposób wskazać na rundę, w której nie prezentował maksymalnego możliwego tempa. Nawet jeśli dopisało mu szczęście i pomogli sędziowie, nie umniejsza to jego wyczynu.

[Angulo]

Przede wszystkim niedopuszczalne jest dopuszczanie szefów zespołów do tak bezczelnych żądań wobec dyrektora wyścigowego. Przecież Masi podjął decyzję o oddublowaniu się tylko tych bolidów między Maxem a Lewisem po wrzaskach Hornera. To tak jakby trener podczas meczu decydował o tym czy będzie karny czy nie.

[qTeck]

To co się stało, dyskusje i komentarze po wyścigu idealnie oddają miejsce w jakim znajduje się obecnie cały świat sportu, nie tylko wyścigowego. Sport już dawno stał się rozrywką i najważniejsza jest jego maksymalna komercjalizacja, poszerzanie zasięgów i dostarczanie widowni emocji, niemalże każdym kosztem. Ścisłe trzymanie się regulaminów, stabilne interpretowanie własnych przepisów tylko w tym przeszkadza. "Netflix effect" w pełnej krasie.

Czerwona flaga - ok, może w tej sytuacji byłaby najbardziej sprawiedliwa i najciekawsza z punktu widzenia show. Obaj na miękkich oponach, start z pól i jazda te 4-5 okrążeń lekkimi samochodami do mety. Brzmi super, ALE dlaczego w końcówce ostatniego wyścigu robić coś, czego nikt by nie zrobił na żadnym etapie w 1, 6, czy 13 rundzie? Przy czerwonej fladze jeszcze jak zwykle kwestia kiedy by została ogłoszona, bo jeżeli po picie Maxa na softy to dzisiaj mielibyśmy analogiczną sytuację, tylko z Hornerem bijącym pianę, że RB podjęło dobrą decyzję strategiczną, a Masi wyciąga za uszy Mercedesa z kłopotów.

Z tego samego powodu, dla którego Massi przepuścił wybrane przez siebie samochody - umożliwienia kierowcom walki o tytuł na ostatnich kółkach.

Jeśli Mercedes serio będzie chciał dalej ciągnąć tę sprawę to czeka nas rozdzielanie włosa na czworo w interpretacji angielskiego słowa "any". Swoją drogą, czy ktoś kojarzy aby kiedykolwiek wcześniej zastosowano taką procedurę wybiórczego puszczania zdublowanych samochodów, jak miało to miejsce Abu Zabi?

Nurtuje mnie też pytanie czy istniała jakakolwiek strategia pozwalają Mercedesowi na wygranie tego wyścigu w takiej sekwencji zdarzeń? Ciężko znaleźć w annałach pojedynek liderów w takiej dysproporcji stanu opon.

[pawel92setter]

Okazuje się, że pit stop Lewisa Hamiltona prawdopodobnie doprowadziłby do jego zwycięstwa, jednak zespół Mercedesa nie mógł wiedzieć czy wyścig zostanie wznowiony.

Gdyby to był 10. wyścig sezonu to jestem przekonany, że zostałby skończony za samochodem bezpieczeństwa, ale względy komercyjne wzięły górę.

[exxxile]

Przede wszystkim niedopuszczalne jest dopuszczanie szefów zespołów do tak bezczelnych żądań wobec dyrektora wyścigowego. Przecież Masi podjął decyzję o oddublowaniu się tylko tych bolidów między Maxem a Lewisem po wrzaskach Hornera. To tak jakby trener podczas meczu decydował o tym czy będzie karny czy nie.

I to jest dobry kierunek analogii. Już teraz byli kierowcy, eksperci oraz przedstawiciele ciał zarządzających (Brawn) mówią, że nie powinno i nie będzie już tej komunikacji między szefami zespołów a dyrektorem wyścigu. To za pierwszym razem faktycznie było "fajne", urozmaicało show, ale szybko okazało się patologią, no i właśnie - tak jak w czasie meczu piłki nożnej, decyzja sędziego powinna być arbitralna i nieodwoływalna. Piłkarz za dyskutowanie i zbyteczną emocjonalność może zostać wykartkowany, a trener odesłany za trybuny.

Oczywiście zawsze będą kontrowersje, bo decyzja może być zła, ale te dyskusje zawsze idą w tym kierunku, że wyścigi to nie są do końca sprawiedliwe, bo jeździmy po pętli, a zatem zawsze może się w złym momencie wydarzyć wypadek, neutralizacja, utrata przewagi, maruder etc.

Na usprawiedliwienie Masiego, no naprawdę chłop miał ten sezon przechlapany. Oczywiście, że musi dbać o show, ale szczerze mówiąc tutaj doszukiwałbym się czasów, w których w zawodowym sporcie nie chodziło o show. Jednocześnie ma na głowie łączność z dwoma rozemocjonowanymi byczkami w postaci Toto i Christiana, których zachowanie, nie oszukujmy się, było w tym sezonie wielokrotnie dalekie od dżentelmeńskiego i prawdę mówiąc to mogliby brać przykład ze swoich kierowców, gdy intuicja podpowiadałaby, że powinno być odwrotnie.

[TimOOv]

Ja chcę tylko zauważyć jedno:

https://www.f1wm.pl/news/50117
30.06.2021
"W F1 możliwość takich połączeń istnieje od lat. Oczywiście, od teraz takie transmisje są czasami publiczne. I wygląda na to, że zespoły wiedząc o tym, ograniczyły ilość połączeń z kontrolą wyścigu. Z ich punktu widzenia te publiczne transmisje sprawiają, że zastanawiają się co najmniej dwa razy, zanim zdecydują się zadać nam jakieś pytanie" - zakończył Australijczyk.

Więc ja się pytam jak to wyglądało wcześniej?

[cwiek]

Z tego co wiem to po prostu od sezonu 2021 zaczęli puszczać w TV te rozmowy. Wcześniej były one jakby "tajne"

[exxxile]

Może na tamtym etapie sezonu zespoły rzeczywiście z racji transmitowania przekazów były bardziej powściągliwe Z punktu widzenia dyrekcji to na pewno była mniejsza presja gdy to nie szło publicznie. Natomiast zakładam, iż generalnie wszystko było mniej intensywne gdy w żadnym z sezonów nie było walki do ostatniego okrążenia jak teraz.

[Angulo]

Nurtuje mnie też pytanie czy istniała jakakolwiek strategia pozwalają Mercedesowi na wygranie tego wyścigu w takiej sekwencji zdarzeń? Ciężko znaleźć w annałach pojedynek liderów w takiej dysproporcji stanu opon.

Patrząc na sam manewr Maxa na ostatnim okrążeniu to okazuje się, że wystarczyło Mercedesowi zjechać podczas VSC, ale to sobie możemy analizować siedząc w fotelu dwa dni później i popijając Johny Walkera, a nie tam na miejscu. Absolutnie każdy zespół pojechałby tą samą strategią jak Mercedes, nikt na takim etapie sezonu, w tamtych okolicznościach nie odważyłby się nie bronić pozycji na torze.

[cwiek]

Gdyby w momencie wypadku Latifiego do mety pozostało chociaż 10 okrążeń, to myślę, że Mercedes i Hamilton bez zastanowienia zjechaliby po nowe opony. W niedzielę nie byli pewni czy wyścig zostanie wznowiony. Równie dobrze mogliby zjechać, Max nie, zamieniliby się miejscami, wyścig byłby ukończony za SC i Hamilton w głupi sposób przegrałby mistrzostwo.
Dla Mercedesa nie było żadnej pewnej strategii na końcówkę. Dlatego też dziwię się, że nie wywieszono czerwonej flagi. Skoro i tak regulamin wyrzucono na chwilę do kosza to można było dać czerwoną flagę bez wyraźnego powodu do jej zastosowania. Ot, jeśli widowisko było na pierwszym planie, to chociaż można było dać równe szanse obydwu kierowcom.

[THC-303]

Dla cyrku pod nazwą Fomuła 1 dojazd do mety w takim wyścigu za SC byłby wizerunkowym koszmarem

Za to podejmowanie kluczowych dla losów mistrzostwa decyzji przez Wolffa i Hornera zamiast przez sędziów to wygląda tak cudownie że hoho...