Angulo napisał(a):Przede wszystkim niedopuszczalne jest dopuszczanie szefów zespołów do tak bezczelnych żądań wobec dyrektora wyścigowego. Przecież Masi podjął decyzję o oddublowaniu się tylko tych bolidów między Maxem a Lewisem po wrzaskach Hornera. To tak jakby trener podczas meczu decydował o tym czy będzie karny czy nie.
I to jest dobry kierunek analogii. Już teraz byli kierowcy, eksperci oraz przedstawiciele ciał zarządzających (Brawn) mówią, że nie powinno i nie będzie już tej komunikacji między szefami zespołów a dyrektorem wyścigu. To za pierwszym razem faktycznie było "fajne", urozmaicało show, ale szybko okazało się patologią, no i właśnie - tak jak w czasie meczu piłki nożnej, decyzja sędziego powinna być arbitralna i
nieodwoływalna. Piłkarz za dyskutowanie i zbyteczną emocjonalność może zostać wykartkowany, a trener odesłany za trybuny.
Oczywiście zawsze będą kontrowersje, bo decyzja może być zła, ale te dyskusje zawsze idą w tym kierunku, że wyścigi to nie są do końca sprawiedliwe, bo jeździmy po pętli, a zatem zawsze może się w złym momencie wydarzyć wypadek, neutralizacja, utrata przewagi, maruder etc.
Na usprawiedliwienie Masiego, no naprawdę chłop miał ten sezon przechlapany. Oczywiście, że musi dbać o show, ale szczerze mówiąc tutaj doszukiwałbym się czasów, w których w
zawodowym sporcie nie chodziło o show. Jednocześnie ma na głowie łączność z dwoma rozemocjonowanymi byczkami w postaci Toto i Christiana, których zachowanie, nie oszukujmy się, było w tym sezonie wielokrotnie dalekie od dżentelmeńskiego i prawdę mówiąc to mogliby brać przykład ze swoich kierowców, gdy intuicja podpowiadałaby, że powinno być odwrotnie.