Przyjemny wyścig do oglądania, nie przynudzał. Moje oceny:
Mercedes - Hamilton znów klasą sam dla siebie. Na tą chwilę absolutny faworyt sezonu. Rosberg uwikłany w pojedynki z Vettelem, a potem wyprzedzony przez Kimiego znów gorszy od Lewisa.
Ferrari - brawo Kimi!
. Na taki wyścig Fina czekałem od dawna. Świetna strategia z oponami i drugie miejsce. Sebastian już gorzej, zdecydowanie sobie dzisiaj nie radził. Trochę błędów, przegrywał pojedynki z Rosbergiem, uszkodzone skrzydło i utknięcie za Bottasem. Ferrari absolutnie pewną drugą siłą, ale do Mercedesa wciąż nieco brakuje.
Williams - w swoim świecie. Nie mają szans na równą walkę z Mercedesami i Ferrari a z tyłu nikt im nie zagraża. O ile zatem nic się nie wydarza nadzwyczajnego, ten stan rzeczy się nie zmienia. A dzisiaj się zmienił. Valtteri przed Sebastianem i skutecznie go zablokował, a Felipe po problemach co prawda przebił się znacznie do przodu, ale stracił kilka pozycji w konsekwencji.
Red Bull - Daniel Ricciardo jechał swoim tempem i bez większych fajerwerków. Fajerwerkami była awaria silnika Renault w jego aucie. Dobrze, że nie zdarzyła się okrążenie wcześniej. Przyzwoicie Danił Kwiat. Po starcie z dalszej pozycji przebił się do punktów - gratulacje. Jak na warunki silnika, Red Bull zaliczył solidny występ.
Toro Rosso - no niestety, juniorom poszło dziś ostro pod górę. Znów.
Lotus - Romain gromadzi punkty, a Pastor znów działa jak magnes na kłopoty. Już chyba mu tak zostanie.
McLaren - w przypadku Alonso coraz lepiej, blisko punktów i niezawodnie. Na przeciwnym biegunie Jenson, dla którego to chyba jeden z najbardziej frustrujących weekendów w całej karierze. Wszystko szło źle od piątku. Zobaczymy co pokażą w Hiszpanii.
Sauber - Marcus Ericsson znów pechowo - tym razem wina zespołu. Felipe Nasr z kolei ciekawy pojedynek ze swoim rodakiem-imiennikiem, ale jednak bez punktu.
Za 3 tygodnie rusza europejska część sezonu. Od GP Hiszpanii wszystko zaczyna się powoli stabilizować. Czekamy...