Te "brednie" nie wzięły się z kosmosu. Oto wypowiedź Tony Gravesa, przyjaciela Warda, który oglądał wyścig z trybun.
"Tony uderzył w jego samochód na przedniej prostej, zwykły wypadek wyścigowy." - mówił Graves. "Na torze wywieszono żółtą flagę i wszystko się uspokoiło. Kevin wyszedł ze swojego samochodu i unosił ręce, wymachując w kierunku Stewarta. Wiem, że Tony go widział. Wiem jaka widoczność jest w tych samochodach. Gdy zbliżył się do niego dodał gazu. Gdy dodaje się gazu w tych samochodach wóz zaczyna stawiać bokiem i tak właśnie się stało. Prawa tylna opona uderzyła w Kevina i ten dostał się pod samochód."
Nie twierdzę, że ma rację, był to wywiad udzielany zaraz po wypadku, i Graves był wtedy pod wpływem silnych emocji. Chodzi mi o to, skąd się takie domysły wzięły.
Poza tym, nie wiem, czy to nie jest ta nieaktualna informacja, ale według autoklubu, śledztwo trwa.
http://wyscigi.autoklub.pl/news/policja ... enie,56639