Zawsze wolę po czasie napisać komentarz dotyczący Le Mans niż od razu po wyścigu, można sobie przemyśleć to co się stało (i wysapać).
Zacznijmy od tego, że po przejściu Peugeota naturalnie przestawiłem się na kibicowanie Toyocie. Można nawet powiedzieć, że w pewnym stopniu zostałem fanatykiem tego teamu. Pamiętam jakie emocje towarzyszyły mi dwa lata temu gdy stało się co się stało, rok temu Toyota była tak szybka, że specjalnie na le Mans pojechałem żeby zobaczyć jak wygrywają. Zamiast tego siedziałem w szoku na Indianapolis gdy ich dwa auta odpadały z rywalizacji. I powiem wprost, zupełnie mnie to zwycięstwo w tym roku nie obeszło (najpierw tłumaczyłem sobie brak "podniecenia" tegorocznym wyścigiem tym, że przed TV to jednak nie to samo co na torze). Super, ze w końcu udało im się wygrać, jednak bez rywalizacji bok w bok z rywalem takim jak Audi/Porsche to jest to po prostu przejechanie 24 godzinnego wyścigu i wykonanie obowiązku którym był dublet. Nie mówię, że się nie cieszę ale to nie jest tak wielki sukces jaki powinien być. Jeśli ktoś ogląda ten wyścig dłużej to pamięta jak się cieszyło Porsche z pierwszego zwycięstwa czy też Audi gdy w 2011 o kilkanaście sekund wygrało z Pugiem. Tutaj takie emocje nie mogły się pojawić. Wręcz uważam, że Toyota tutaj popełniła błędy których nie powinna, 3 kary stop&go za zbyt szybką jazdę w slow zone czy przypadek Kobayashiego - gdyby na torze był ktokolwiek poruszający się tempem podobnym do niech to mogłyby być kosztowne błędy. Nie wiem jaki EoT chcą wprowadzić na przyszły rok żeby prywatne LMP1 miały z Toyotą szansę, ale nie wydaje mi się to realne patrząc na to jak duże w tej chwili są dysproporcje chociażby w dostępnym paliwie czy jego dawce. Patrząc na formę BR1 czy Manora który walczył do końca można powiedzieć, że Rebellion powinien mieć więcej rywali do podium w przyszłym roku.
Mocno wierzyłem w to, że nie ma w Toyocie ustawki po Alonso, jednak to co się stało w nocy rozwiało jakiekolwiek wątpliwości. Lopez jechał szybkim stabilnym tempem za to Alonso jechał bardzo szybko. W normalnej sytuacji gdy ma się P1 i P2 nie ma sensu, żeby kierowca który pierwszy raz jedzie w Le Mans w nocy narzucał takie tempo. Pod osłoną nocy odrobili 1,5 minuty + jakieś zyski przy slow zone i plan wykonany #8 przed #7. Wywiad z Lopezem który niezbyt wiedział jak odpowiadać na pytania dotyczące jego tempa to kolejne potwierdzenie. Jestem frajerem i po cichu liczę, że załoga #7 ma "obiecane", że w przyszłym roku będzie ich kolej jeśli nie wystąpią nieprzewidziane zdarzenia. Kobayashiemu się to należy, szybki dzik z niego i bardzo regularne okrążenia robi.
Jeśli ktoś chce jechać na przyszłoroczne LM to polecam tylko w sytuacji gdy ktoś chce zobaczyć jak to wygląda i lepiej się przygotować do następnego wyjazdu. Ja się sporo w tamtym roku nauczyłem jak to na miejscu wygląda więc następnym razem pojechałbym/pojadę dużo bardziej przygotowany. Póki co plany o wjeździe na przyszły rok raczej odłożę na bok (może Spa 24h zamiast tego?)
Ale nie samym LMP1 człowiek żyje, w GTE Pro niestety walkę zepsuł (chyba) pierwszy SC. Porsche #91 zjechało okrążenie wcześniej niż inni i w tej sposób nadrobiło ponad minutę gdy inni utknęli za SC. Przy kolejnym SC też chyba zyskali przez to, że dojechali do pierwszego SC gdy reszta utknęła za SC3 i zrobiły się ponad dwie minuty. Jeśli dodamy do tego idiotyczny przepis zmuszający ich do wykonywania stintów nie dłuższych niż 14 okrążeń to wg. mnie wtedy rywalizacja sporo straciła. O P2 dalej była zacięta walka w którą nawet wmieszało się przez moment BMW co było sporym zaskoczeniem, niestety obydwa auta miały ten sam problem z wahaczem (tym samym) i się nie udało, ale jestem zbudowany ich dyspozycją. Szkoda, że Maxime Martin który miał spory wkład w budowę tego samochodu musiał się przenieść do Aston Martina którego dyspozycję lepiej pominąć. Do wyścigu wierzyłem, że to bardzie sand bagging ale niestety. Dla mnie na pocieszenie tutaj Sebastian Bourdais na podium. W tej klasie dwa zespól dostały karę za niespełnienia minimalnego czasu jazdy jednego z kierowców, spore niedopatrzenie, zwłaszcza ze strony #67 które mogło skończyć na podium i przez to je stracić.
W LMP2 na plus Ligier który próbował stawić czoła Orecom i do 3/4 wyścigu nawet im to wychodziło. G-drive miało świetny skład mimo tradycyjnych narzekań, że ma Golda. Załatwili świetnego srebrnego kierowcę w postaci Menezesa który tempem nawet JEV nie ustępował, więc w przyszłym roku już srebrny nie będzie
Roman musi szukać już teraz.
LMP2 było dobrą klasą na obstawianie u buka, ja żeby zwiększyć trochę emocje związane z wyścigiem postawiłem na #36 (kurs był 9,5) niestety trochę zabrakło.
Jeśli dobrze policzyłem to był 10 wyścig który oglądałem w całości, trzeba przeczekać okres do wejścia w życie nowych przepisów, bo jeśli faktycznie to było tak dobrze skonsultowane z producentami jak piszą to musi się skończyć dobrze dla widowiska. Mniej producentów niż w tym roku mieć nie możemy