Postanowiłem przepisać drugi wywiad "SE" z Kimim Raikkonenem z 5 listopada 2007 roku. Czy jest prawdziwym wywiadem czy zmyślonym przez "SE" nie wnikam, przeczytać go jednak możecie
Super Express: Jak podsumowujesz sezon?
Kimi Raikkonen: Treningi, kwalifikacje, wyścigi - tak samo jak w ubiegłym roku, tak samo jak w 2001 roku, kiedy debiutowałem w Formule 1. Nic poza pracą, ciężką pracą, cały czas... Ale wreszcie jestem mistrzem świata i jest różnica. Kocham ten sport i kocham prędkość - tytuły są tylko dodatkiem do tego
SE: Dwa wyścigi przed końcem sezonu traciłeś 17 pkt. Czy wierzyłeś, że można zostać mistrzem świata?
KR: Gdybym nie wierzył, nie stanąłbym na starcie. Każdy sportowiec musi w to wierzyć, inaczej sport nie jest dla niego odpowiednim miejscem.
SE: Przed GP byłeś 7 pkt. za Hamiltonem i 3 za Alonso. Spodziewałeś się takiego cudu przed startem?
KR: Cudu? O cudzie będziemy mogli pogadać, kiedy przeżyję katasfrofę lotniczą. Uwierzcie mi, w Brazylii nie wiedziałem nawet, na jakich miejscach jadą Alonso i Hamilton. Przed startem powiedziałem członkom zespołu, że nic nie chcę słyszeć o moich rywalach, bo muszę być całkowicie skupiony na jeździe, żeby pojechać perfekcyjnie.
SE: Czy zgodzisz się z opinią, że Hamilton nie wytrzymał presji i dlatego popełnił błędy w Chinach i Brazylii?
KR: To jego problem i jego musicie zapytać. Lubię Lewisa, lubię wszystkich moich rywali. Ale czy myślicie, że oni się zastanawiali, czemu ja popełniłem błąd w pierwszej połowie sezonu? Raczej nie...
SE: Jaka była Twoja pierwsza myśl, kiedy zdałeś sobie sprawę, że jesteś nowym mistrzem świata?
KR: Że w przyszłym sezonie będę musiał udowodnić, że jestem najlepszy. I nie czuję się z tym dobrze...
SE: Czy masz jakiś specjalny system przygotowań do wyścigu? Inni kierowcy popełniają błędy na początku wyścigu, a Ty jesteś w 100 procentach gotowy i skoncentrowany. Jak to robisz?
KR: To jest naprawdę proste. Nie myśle o starcie, tylko o zakończeniu wyścigu i o tym, jak będę wyglądał na podium.
SE: Natalia Kowalska napisała w "Super Expressie", że w 1998 roku zdrzemnąłeś się w bolidzie tuż przed startem. Pamiętasz taką sytuację?
KR: Szczerze? Nie pamiętam, bo... często zasypiam tuż przed startem! Kocham spać, bo mam piękne sny. O czym? Sciśle tajne!
SE: Jak skomentujesz sytuację w McLarenie po odejściu Alonso?
KR: Sytuacja w McLarenie będzie mnie interesować, kiedy będę ich kierowcą. Teraz jestem w Ferrari i tylko sytuacja w tym zespole jest dla mnie ważna.
SE: Czy uważasz, że decyzja FIA, aby ukarać McLarena, a nie karać Alonso i Hamiltona za udział w aferze szpiegowskiej, była słuszna?
KR: Bez komentarza
SE: Czy sądzisz, że Lewis Hamilton był faworyzowany podczas sezonu przez FIA, McLarena, stewardów?
KR: Ja jestem mistrzem, więc to mnie faworyzowali (śmiech)
SE: Kiedy rozmawialiśmy przed sezonem, przewidywałeś, że Robert Kubica wygra 2-3 wyścigi, tymaczasem nie udało mu się nawet stanąć na podium. Jak oceniasz sezon w jego wykonaniu?
KR: Czekałem na mistrzostwo osiem lat. Robert za osiem lat będzie miał większe sukcesy niż ja, uwierzcie mi. To był jego pierwszy pełny sezon, jeździł znakomicie, przeżył wielki wypadek w Kanadzie. Uważam, że Kubica jest bogaterem sezonu.
SE: Robert zdobył 39 pkt., ale twierdzi, że stracił kolejne 39 pkt. Ma rację?
KR: Nienawidzę matematyki...
SE: Co było dla Ciebie największą niespodzianką w tym sezonie:
KR: Pierwszy wyścig w Australii, wygrałem i nigdzie nie widziałem Schumachera. Nie wiecie co się z nim stało?
SE: Czego oczekujesz po kolejnym sezonie?
KR: Może wreście dowiemy się prawdy o "Schumim", gdzie jest "Schumi"? (śmiech)
SE: Z F1 żegna się kilku doświadczonych kierowców, zastępują ich młode wilki. Za kim będziesz tęsknił i na kogo warto zwrócić uwagę?
KR: Nie wiem, może Nakajima zostanie mistrzem? F1 to zwariowany sport, ale jestem pewny, że Kubica, Vettel i Hamilton nieźle namieszają.
SE: W Finlandii transmisja ostatniego wyścigu była kodowanej telewizji. Jak ważny był Twój tytuł dla Twoich rodaków?
KR: Mają szczęście bo nagrałem wyścig na moją komórkę! (śmiech). Myślę, że mój triumf jest bardzo ważny dla Finlandii. Kibice Suomi (Finlandia po fińsku - przyp. redakcja) kocha sporty motorowe i cieszę się, że dałem jej powód do radości.
SE: BMW bardzo szybko się rozwija. Czy sądzisz, że w 2008 roku będą w stanie wygrywać wyścigi?
KR: Przed sezonem mówiłem, że Robert wygra 2-3 razy, myliłem się. Teraz nie będę przewidywał...
SE: Poprzednim razem rozmawialiśmy o skokach narciarskich i piłce nożnej. Finlandia zremisowała z Polską 0:0, jak będzie z pojedynkiem Małysz - Ahonen?
KR: Też remis, ale mam nadzieję że nie 0:0 (śmiech).
SE: Ostatnie pytanie: gdzie wybierasz się na wakacje?
KR: Do... łóżka! Muszę odpocząć przed kolejnym sezonem. Trzymajcie za mnie kciuki w 2008 roku!