Jako rodowity Warszawiak nie miałem wyjścia zwyczajnie musiałem się tam wybrac. Gdzieś koło dwunastej miałem nadzieje że ludzi pogoda wystraszy, ale niestety. Na początku ludzi było dośc mało, dotarłem koło godziny 15, zrobiłem zdjęciówki bolidu, i poszedłem dalej, wróciłem z powrotem o 15.30 i moim oczom ukazały się tłumy ludzi. Przepchnąłem się troche i byłem przy barierce, w duchu powiedziałem sobie że autograf jest mój. Później posłuchałem troche Kurzajewskiego, który gadał w kółko to samo, no a później przyjechał nasz bohater. Krótki wywiad, sesja fotograficzna no i samo rozdawanie autografów, i to była chyba największa pomyłka. Mysłałem że Robert będzie podpisywał, a lale będą chodziły w kółko i je rozdawac, a tutaj nic, wszystkie szły tylko w jedno miejsce, a reszta mogła się tylko oblizac. W sumie dostałem tylko małe zdjęcie i to bez podpisu.
Co myślicie o tej przegniłej modelce, która na krok nie opuszcza Roberta? Taka wysoka blondynka.
Wydaje mi się że to była tylko jakaś organizatorka, nikt bliski dla Roberta. Chodziła tam, gadała z ochroniarzami, czy z kolarzami, którzy byli traktowani jak piąte koło u wozu
Chyba tylko pilnowała żeby jako tako to wyszło.