qTeck napisał(a):tomek evo napisał(a):Nie zgadzam się z Tobą i chyba też nie zrozumiałeś do końca intencji. Fakt, że głośnych afer z kontraktami nie było nie oznacza, że nie było wielu spornych sytuacji, o których nie wiemy a które zostały tak załatwione, że nie było z tym problemów. Pamietaj, że to przede wszystkim zespoły dyktują warunki zatrudnienia i zespół raczej nie pozwoli sobie aby kontrakt był nie do rozwiązania. Wielokrotnie zawodnicy odchodzili w trakcie sezonu i na ich miejsce przychodzili inni. Na jakiejś podstawie były te kontrakty rozwiązywane i jakoś mało było przypadków aby wynikały z tego dla zespołu problemy o większych aferach czy bataliach sądowych nie wspominając.
Uporządkujmy. Na początku była teza dotycząca niejasnych zapisów. Osobiście powątpiewam w częste występowanie takowych w umowach w F1. Mogą się one zdarzać co najwyżej w przypadku żółtodziobów - młodych kierowców nie posiadających dobrych agentów lub sponsorów, którzy po raz pierwszy podpisują umowę z zespołem F1. Ten temat nijak się ma do przewidzenia w umowie możliwości jej przedterminowego rozwiązania. Jest oczywiste, że praktycznie wszystkie umowy mają taką możliwość i ja tego nie neguję, ale to są dwa zupełnie różne zagadnienia z zakresu tych umów. Relatywna cisza wokół większości umów jest dla mnie wskazówką, że mimo wszystko umowy są pisane na tyle precyzyjnie żeby strony potrafiły precyzyjnie oszacować szansę powodzenia w ewentualnym sporze sądowym.
tomek evo napisał(a):Kubica nie ma złej reputacji tylko są znaki zapytania co do jego faktycznego tempa. Pod wieloma względami ma lepszą reputację niż Fin i jest o równe 5 lat młodszy a to w sumie kupę czasu jest. Obaj są starzy jak na współczesną F1 ale to samo można powiedzieć o Hamiltonie i Vettelu czyli kierowcach, którzy w powszechnej opinii przed sezonem 2019 byli głównymi kandydatami do tytułu. Dla mnie Robert ma znacznie więcej atutów niż wsparcie sponsora i wg. mnie potrzebuje tylko odpowiedniej ilości minut w kokpicie aby udowodnić na co go stać.
Te znaki zapytania to jedynie eufemistyczna forma powiedzenia, że ma niskie notowania. Wokół cenionego kierowcy nie ma takich znaków zapytania, który uniemożliwiałby podpisanie umowy z zespołem środka stawki gdy ma się ze sobą poważnego sponsora.
Używanie przy kwestii wieku argumentu wieku Hamiltona i Vettela jest jeszcze bardziej chybione niż wiek Kimiego. Ci dwaj panowie to obecna creme de la creme (Seb ma swoje problemy ale mimo wszystko). Robert jest na drugim końcu tego spektrum.
Pod koniec 2018 można było mówić, że Robert potrzebuje minut, ale dziś? Czy ktoś spoza hurraoptymistów może z ręką na sercu powiedzieć, że takie np. tempo kwalifikacyjne Kubicy daje choćby promyk nadziei na dobre występy? Nie można w nieskończoność kwitować tego stwierdzeniem, że potrzebuje więcej kilometrów. F1 tak nie działa, z reguły masz bardzo krótki czas na zrobienie dobrego wrażenia. Nie chcę być złośliwy, ale podaj mi proszę te pozostałe atuty bo ja na prawdę niewiele ich widzę. Nie ma w tym żadnej uszczypliwości, to jest chłodna kalkulacja faktów.
Uporządkujmy bo się chyba nie rozumiemy. Nie było mowy o niejasnych zapisach. Natomiast uważam, że w większości przypadków to zespół narzuca warunki i może wprowadzić takie zapisy, żeby możliwe była zmiana zawodnika w trakcie sezonu co jak pokazuje historia miało miejsce wielokrotnie i praktycznie co sezon jest taka sytuacja.
Argument odnośnie wieku Hamiltona i Vettela jak najbardziej trafny moim zdaniem. Wiek to wiek. Dobry zawodnik też z wiekiem traci refleks, tempo i przede wszystkim motywację. I nieważne jak dobry jest. Nie jest tak, ze Hamiltona (Vettela czy kogokolwiek innego) to nie dotyczy. Mówimy o fizycznych ograniczeniach a nie o tym kto ma ile tytułów bo nawet po 7 tytułach Lewis zacznie w końcu jeździć coraz słabiej.
Znasz prawdziwe tempo kwalifikacyjne Kubicy? Bo ja nie znam. I nie pisz o porównywaniu do Russella. Porównaj może Russela do Storlla i oceń. Piszesz tak jakbyś zupełnie pomijał co się w tym roku działo w Williamsie. Z klapkami na oczach to zgadza się ocena Kubicy jest jednoznacznie negatywna.
-- Śr sty 22, 2020 17:05 --
bartoszcze napisał(a):idylla napisał(a): Pytanie brzmi czy jest w stanie wyciagnac to cos co go wyroznialo chociazbt w sezonie 2010 w normalnym sprzecie i w normalnym zespole
Sądząc po tym, że Orlen od lipca rozmawiał z połową stawki, to jednak zespoły nie mają takiego przekonania, że jest w stanie wyciągnąć choćby poziom Grosjeana (Haas mógł mieć "Grosjeana" z pieniędzmi Orlenu, ale wolał Grosjeana bez pieniędzy), a co dopiero Kubicy sprzed dekady.
Może tak, może nie. Nie wiadomo jakie były kulisy. Jak widać Pan Hass wolał również Grosjana bardziej od Hulkenberga.
-- Śr sty 22, 2020 17:18 --
pawel92setter napisał(a):Jest kilka różnic między Lewisem a Robertem:
1. Nie wiemy tak naprawdę, czy rzeczywiście byli na podobnym poziomie. To domniemanie.
2. Od tego czasu Lewis przeżył: duży kryzys z Massą w 2011, rozczarowanie w 2012, zmianę otoczenia w 2013, wielką rywalizację z Rosbergiem podczas której dociskali się do limitów i rywalizację z solidnym Bottasem, który też momentami dał pewnie Brytyjczykowi trochę do myślenia. Wszystko zwieńczone 5 tytułami mistrza świata. W międzyczasie poznał opony i nowe układy napędowe od podszewki, nauczył się pewnie kilku nowych sztuczek, co widać w prawie każdym wyścigu. (Moim zdaniem nikt tak nie zarządza tempem wyścigowym jak Hamilton. Nawet w zbliżonym stopniu.)
3. Robert w tym czasie uczył się chodzić, pisać, myć zęby, zakładać buty. Rozwijał swoje umiejętności rajdowe, zdobywał doświadczenie w jeździe na szutrze, pokazał kilka genialnych występów (niestety w WRC były to tylko pojedyncze odcinki specjalne) i udowodnił swój wielki talent i etos pracy. Formuła 1 rozwijała się w tym czasie w innym kierunku i nie czekała na Kubicę.
Taka jest smutna rzeczywistość. Być może nawet mógłby jeszcze osiągnąć poziom Hamiltona i znów być jednym z najlepszych, tylko kto jest w stanie na to czekać przez... dajmy na to 4 lata.
Osobiście żałuję, że nie powiodło się w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Gdyby udało się wygrać jakiś rajd, to zbudowałby wielką legendę w motorsporcie. Byłby to lepszy scenariusz na film, niż taki powrót jaki był.
Porównując kierowców zawsze jest domniemanie. W różnych momentach kariery, w różnych autach raz jeden może być lepszy a raz drugi. Jedyne porównanie bezpośrednie, kiedy startowali w jednym zespole pokazuje, ze byli wtedy bardzo, bardzo blisko siebie z lekkim wskazaniem na Kubicę. Tego jak dobry mógł być Kubica nigdy się nie dowiemy ale to, że był on kiedyś zawodnikiem z tej półki co kiedyś Lewis to po prostu fakt. Różnie się kariery rozwijają i w F1 wielu dobrych kierowców przepadło a wielu mało wybitnych sięgało nawet po Tytuł Mistrzowski. Alesi skończył z 1 wygraną a Button o mały figiel a skończyłby tak samo. Rosberg lepszy od Roberta nie był a jednak skończył z Tytułem i to w bezpośrednim starciu z Lewisem. Nic nie ujmując Nico to gdyby nie koneksje i odpowiednie pokierowanie karierą to nie jest oczywiste, że by w ogóle do F1 trafił (zakopać się bez sukcesów w niższych seriach jest b. łatwo nawet mając duży talent) a nazwisko i narodowość otworzyły mu dużo szerzej drzwi do Mercedesa. Oprócz talentu trzeba mieć szczęście i dokonywać trafnych wyborów. Fernando coś o tym wie.