Na dowód tego, że w światku F1 mówi się o Kubicy chciałbym przytoczyć krótką historię (z góry sorki jeśli jednak będzie przydługawa...):
Pewnego dnia rano jakieś 1 lub 2 miesiące temu do biura w mojej pracy wchodzi jak codzień mój kumpel. Jednakże tym razem ubrany jest ... w granatową kurtkę z oryginalnymi logo BMW Williams. Aż podskakuję z wrażenia, bo wcześniej do tej pory nie zamieniliśmy ani słowa o F1!
Od razu pytam skąd ma - on na to, że jego rodzice są bliskimi znajomymi Franza Tosta, nowego szefa Squadra Torro Rosso, który wcześniej był jednym z szefów w BMW Williams. Okazuje się, że ów kumpel jest totalnym laikiem jeśli chodzi o F1, ale poprzez znajomość z Franzem jest posiadaczem niezliczonej ilości gadżetów BMW Williams.
Ale do rzeczy: w pewnym momencie kolega wspomina tak od niechcenia, że Franz Tost chciałby zatrudnić w swoim nowym zespole tego Polaka... jak mu tam...
Pytam: Roberta Kubicę?????!!!
Mówi: No właśnie jego... nie wiadomo czy coś z tego wyjdzie ale poważnie się nad nim zastanawiają...
Myślałem że tam wyzionę ducha z wrażenia. Długo nie mogłem dojść do siebie i tego dnia już miałem po pracy.
Jak widać nic nie wyszło z tego pomysłu - pewnie jak zwykle poszło o kasę. Nie udało mi się też dowiedzieć, czy chodziło o posadę pierwszego kierowcy czy może tylko piątkowego testera. Ale wniosek nasuwa się jeden - pomysł ściągnięcia Roberta do F1 wcale nie pojawił się po raz pierwszy w BMW Sauber! A to już coś oznacza...
Nie traćmy nadziei zatem