A ja, w przeciwieństwie do kilku osób, które wypowiadały się wcześniej, nie miałem swoich idoli przed pojawieniem się Kubicy w F1, mimo to, gdyby Polak walczył o mistrzostwo z jakimś kierowcą Williamsa (a może i jeszcze z paroma innymi, dużo zależy od tego, w jakim zespole Robert by jeździł), napewno kibicowałbym temu drugiemu. Powodów jest kilka. Nie sądzę jednak, że to wynika z tego, że chcę się odróżnić. Wiele osób, z którymi miałem okazję rozmawiać o F1, pewnie nawet nie wie, że są w F1 kierowcy/zespoły, na których wynikach zależy mi bardziej, niż na wynikach Kubicy. Po prostu zorientowałem się z czasem, że występy Roberta stają się dla mnie coraz bardziej obojętne, że bardziej skupiam się na innych, a raczej nie ma się wpływu na to, co się odczuwa. Jednym z powodów, dlaczego nie kibicowałbym Kubicy w walce o mistrzostwo z
niektórymi (kolejny raz podkreślę, że nie darzę Roberta jakąkolwiek antypatią, więc jeśli walczyłby o tytuł z kierowcą/zespołem, którego nie lubię, to napewno bym mu sympatyzował w tym pojedynku) jest to, że ważniejsza jest dla mnie rywalizacja zespołów. Jeśli Kubica przeszedłby do mojego ulubionego zespołu, to prawdopodobnie kibicowałbym mu w każdym starciu.
Ale póki się to nie stanie, to zawsze będą w stawce conajmniej dwaj kierowcy, których bardziej chciałbym zobaczyć na wyższych miejscach. Oprócz tego nie czuję żadnego obowiązku trzymania kciuków za swoich rodaków. Jeśli zagłębiam się w jakiś sport znacznie bardziej (tak jak w F1), to zazwyczaj narodowość przestaje odgrywać jakiekolwiek znaczenie w tym, czy komuś kibicuję. Jeśli oglądam sporty okazjonalnie (np. wiele dyscyplin na Igrzyskach Olimpijskich), wtedy jestem prawie zawsze za Polakami. A jeszcze np. w takiej siatkówce, która swego czasu zaczęła wywoływać we mnie negatywne emocje, kibicowałem zazwyczaj przeciw Polakom, a wyjątkiem były mecze z Brazylią.
No ale w tej siatkówce można się już dopatrywać jakichś pobudek w chęci bycia odmiennym.