Wcześniej takiego tematu nie było, bo przecież wszystkim rządził Bernie, a CVC pojawiało się jedynie w kontekście sprzedaży udziałów. W końcu do tego doszło. Nowym właścicielem jest korporacja Liberty Media. Nazwałbym go cichym gigantem, gdyż bezpośrednio nie wiemy o nich wiele, ale gdy oglądamy portfolio firmy to nagle okazuje się, że nawet w naszym kraju mają niemałą platformę UPC.
Od wczoraj już oficjalnie zmieniły się rządy w Formule 1. Wydarzenie epokowe, niby spodziewane, bo przecież Mr E nie mógł być wieczny, ale gdzieś tam z tyłu głowy świta pytanie "ale jak to nie będzie już staruszka?". Rodzi to wiele niewiadomych, zresztą jak każda tak radykalna zmiana. Póki co wiemy, że nikt nie zamierza odtwarzać struktury rządów Ecclestone'a. Nie będzie króla i poddanych, zamiast tego już znamy kilka nazwisk, w tym Brawna. Co nam to przyniesie? Czas pokaże.
Pewnych jest kilka rzeczy. Liberty na pewno nie wydało tych miliardów, by wyścigi ponownie stały się jedynie europejskim zjawiskiem. Ten rynek jest za mały, by wyciągać dużą kasę, a Liberty to nie organizacja charytatywna. Więc na pewno podtrzymają trend globalizacji sportu. W jakim stylu? Oby lepszym. Ogólnie jesteśmy przyzwyczajeni do traktowania F1 jako krowy dającej duuużo mleka, więc na tym polu nas nie zaskoczą. Ale może nieco nowoczesności przywieje ta zmiana? Tego już niestety nie wiemy.
Bernie był jaki był, ale to on stworzył to, co jest największym cyklem sportowym tego świata. To on zebrał do kupy ekipy, zrobił w wielu miejscach porządek i wywindował F1 na obecny poziom. To jak to zrobił oczywiście jest inną kwestią. Wiemy jednak, że w tym sporcie jedność jest czymś, czego praktycznie nie da się uzyskać. Zespoły są w stanie pokłócić się o dosłownie wszystko. Całe szczęście, że FIA nie wkłada ostatnio zbyt wiele swoich ambicji w te tryby.
Już pojawiły się obawy, iż F1 stanie się rozrywką w stylu amerykańskim. Cóż, oczywiście obawy nie są bezpodstawne. Miejmy nadzieję, że ludzie pokroju Brawna będą skutecznie walczyli o utrzymanie "ducha" Formuły 1 i nie zobaczymy drugiego IndyCar, tylko z większym zasięgiem.
Wracając do rzeczy pewnych - kończy się właśnie era w F1. Jak każda zmiana, niesie i obawy i szanse na coś lepszego. Co przyniesie czas - zobaczymy, ale z pewnością szykują się ekscytujące lata w naszym sporcie
„Zginęło wielu wspaniałych kierowców rajdowych, lecz odczytuję to jako pech, który w tej dyscyplinie przypłacić można dość szybko życiem. Jest to wielka tragedia, gdy w wyniku rywalizacji sportowej umiera człowiek.”