sobczak napisał(a):a właśnie jak przeżywacie wyścigi i emocje na torze? skaczecie? klaszczecie?
Piątek.
Zaczyna się od tego, że trening jest w jak najbardziej niegodziwych godzinach (zwłaszcza ten pierwszy), więc jeśli nie ma możliwości obejżenia go; zawsze znajdzie się jakieś źródło informacji - gorąca linia sms. Na drugi trening zazwyczaj wysiadając z autobusu musiała zasuwać jak głupia (czego kardiolog nie widzi...
), żeby wpaść do domu, rzucić byle gdzie plecak i w kurtce grzać się przez te półtorej godziny.
Sobota: Łazienka, śniadanko i lecimy do kompa. Trzeba wszystkie fora obskoczyć, zanim się trening zacznie. Później nawiązuje się taka silna więź między mną a telewizorem...
Kwalifikacje - no to już nie są przelewki. Zakładam na plecy flage polski, w ręku dzieżę flage Finlandii (która ostatnio ucierpiała
- kiedy Lewus wyjechał poza tor...), buty Ferrari na nóżkach i czekamy. Pierwsza część na luzie - dopóki Kimi nie wyleci poza 5 miejsce. 2 część już troszkę nerwowa - z siadu płaskiego przechodzę w stan klęczenia bądź kucania. Tutaj zaczynam się zazwyczaj denerwować, że Hamiltona za długo operator pokazuje, więc małe przesłanie w jego stronę. 3 część... Hm... Z początku patrzę jak wyjeżdżają... I tak (jeśli się nic złego moim zawodnikom nie dzieje) czekam do ostatnich okrążeń. I tutaj też zależy, kto zdobędzie P1, który będzie Kimi i Robert. Jeśli jest dobrze - szczerze mówiąc nie pamiętam co wtedy robię. Cieszę się.
Jeśli źle - oj... Naczy bo ten. No też tam KILKA epitetów idzie, ale generalnie po 2- 3 godzinach mi przechodzi. No a później tradycyjnie forum (jak się opanuję rzecz jasna).
Niedziela Nerw od samego rana. W kościele się skupić nie idzie - normalne. Obiadu nie jem dla dobra swojego i mieszkańców domu. Zaczyna się studio - ostatnie poprawki swojego stroju, klop itd. No i się zaczyna okrążenie instalacyjne - moje och ach (zazwyczaj do siebie) jak to pięknie wyląda ble ble ble. A wyścig... Powiem tak: podobnie jak w kwalifikacjach, z tym że dwa razy mocniej wszystko odczówam. Szczęście że oglądam to w pokoju rodziców - ja mam na czym spać, oni po sylwestrze i całym sezonie nie bardzo.
Reasumując: biegam, skaczę, prze... mówię co myślę
, a ostatnio to pierwszy raz w życiu pocałowałam ekran telewizora!! Nie muszę mówić kiedy...
No i to pokrótce tyle.
Ta adagio28, nie ten adagio28.