To i ja się podzielę swoimi odczuciami z PLP. Wybierając się na imprezę do Warszawy, czytając i przeglądając wcześniej posty na forum, nie łudziłem się nawet że spotkam Roberta Kubicę. Byłem przekonany że zobaczę w bolidzie chińczyka. Wyjazd z Dąbrowy Górniczej miałem o godzinie 7:12, jechałem pociągiem, tnąc koszty zrezygnowałem z intercity na rzecz pośpiesznego, 50 zł w kieszeni za dodatkowe dwie godziny jazdy? Drobiazg w miłym towarzystwie czas płynie szybko. Ani się spostrzegłem gdy byłem na centralnym w Warszawie, godzina na zegarku 11:45, więc było dość czasu by dostać się na Bemowo. Zapomniałem wspomnieć iż bilety miałem na godzinę 15-16 (jak się później okazało idealna godzina). Razem z "nową kuzynką" pojechaliśmy do jej rodzinki, która zaproponowała nam podwóz samochodem na lotnisko. I tutaj przeżyłem pierwsze chwile grozy. Wyjechaliśmy ok 13:30 godzinę przed planowym wejściem na Pit Lane, droga krótka ale napotkaliśmy na taki korek w którym staliśmy dobre 40 minut! Wyobraźcie sobie mój stres, w ręku bilety, patrzę na zegarek, czas płynie a ja stoję w miejscu...ehh no ale koniec końców dotarliśmy na miejsce ok 14:40. Szybka wysiadka i pędzimy przed siebie, na pierwszych bramkach rutynowa kontrola, nic nie wnosiłem procentowego więc poszło bez problemu. Potem zobaczyłem kolejkę...kumpel rok temu mówił mi że stał 3 godziny w niej i nie wszedł, no ale w tym roku były bilety więc raczej nie martwiłem się o to czy dostanę się do środka czy nie, nie było możliwości żebym tam nie wszedł (kolejka krótka nie była ale dosyć sprawnie w sumie wszystko przebiegło i kilka minut przed 15 byłem już w środku). Na początku pozwiedzałem szybko wszystkie możliwe miejsca do oglądania a kiedy usłyszałem głos Borowczyka szybko udałem się w jakieś dobre ze względów widokowych miejsce. Mało nie wyskoczyłem do góry kiedy powiedział że mają niespodziankę i będzie nią Robert Kubica. Robert pojawił się akurat w godzinie na którą kupiłem bilety (w tym momencie byłem szczęśliwy na maksa i dalej mogło się dziać już cokolwiek). Wyszedł udzielił krótkiego wywiady i udał się na miejsce w którym można było dostać od niego autograf, kolejka kosmiczna więc nawet nie próbowałem się tam pchać. Zaniepokoiło mnie to że Borowczyk powiedział iż za kilkadziesiąt minut Kubica wsiądzie do bolidu i przejedzie się nim po przygotowanym torze. Była ok 15:15 więc nie wiem czemu w głowie załopotała myśl że pewnie będzie jeździł jak będę musiał wychodzić...Ok tak czy inaczej korzystając z czasu jaki został to jazdy raz jeszcze poszedłem na zwiady po stanowiskach. Kilkadziesiąt minut później coś zaczęło się dziać, jakieś poruszenie więc razem z dziewczyną zaczęliśmy szukać dobrych miejscówek. Już wtedy wiedziałem że jednak zobaczę Kubicę za kierownicą. Nagle ryk silnika, Robert wyjechał z boksu zrobił jednego spina i ...wrócił do środka... myślę sobie co jest? to już po? Ale Borowczyk szybko uspokoił że bolid należy odpowiednio przygotować, rozgrzać opony, hamulce, powiedział że Kubica wyjechał na zewnętrzny kawałek toru i zaraz wróci...i wrócił:) to co się działo ciężko jest opisać słowami, tam trzeba było po prostu być. Piękno w czystej postaci, ogłuszający hałas i zapach palonej gumy po prostu cudo. Po wszystkim podziękowania dla lidera klasyfikacji mistrzostw a w sercu ogromna radość że można było praktycznie poczuć jego obecność. Nie będę pisał co robiłem później bo to raczej mało kogo interesuje, powłóczyliśmy się jeszcze jakiś czas po zewnętrznym miasteczku i pełni radości kontynuowaliśmy naszą przygodę w Wawie. Warto było jechać, zobaczyć i poczuć tą atmosferę.
Poniżej parę fotek z Pit Lane Parku...
Ps. nie mam fotek gdy Robert kręcił spiny, wolałem to nagrać, niestety ze względów wielkościowych nie zamieściłem ich na tubie (plik waży blisko 180mb, wysoka jakość 640 na 480), gdyby ktoś chciał jednak to obejrzeć proszę o kontakt na PW.