Ostatnie wydarzenia zainspirowały mnie do napisania kolejnego opowiadania. Znowu muszę podziękować Berniemu, który poświęcił swój czas, by przejrzeć tekst i wyeliminować błędy.
PS Alonso swą wypowiedzią popsuł sens połowy mojego opowiadania Ale nie ważne. Witam każdego, który dotarł do tego tekstu. Zgodnie z moim wcześniejszym postanowieniem publikuję swój dziennik, w którym zapisałem pewne spostrzeżenia. Zgodnie ze swoimi założeniami nic nie zmieniałem we wpisach, chociaż mam dzisiaj wrażenie, że przebieg niektórych wydarzeń był nieco inny. Być może po prostu zawodzi mnie czasem pamięć. Po ponownym przeczytaniu tego dziennika doszedłem do wniosku, że mamy doczynienia z czymś niezwykłym. Wokół mnie zaszły pewne zmiany, których, mam wrażenie, że większość ludzi nie dostrzega. Jakby te zmiany pochłaniały ich samych. Gdybyście zastanawiali się, kim jestem, napiszę o sobie dwa słowa. Urodziłem się w Madrycie, skończyłem studia medyczne i zostałem lekarzem. Odkąd w 2005 roku Alonso został Mistrzem Świata, stałem się pasjonatem sportów motorowych i obecnie zapewniam opiekę medyczną podczas niektórych wyścigów w Hiszpanii. Przejdźmy teraz do dziennika.
10 maja 2015Niezwykłe wydarzenia, których byłem świadkiem podczas weekendu Formuły 1 w Barcelonie, a także pewne zastanawiające wydarzenia podczas wcześniejszych wyścigów oraz przedsezonowych testów skłoniły mnie do założenia dziennika. Od tej pory będę zapisywał wszystkie anomalie, jakie zauważę. Nic nie będę zmieniał w moich wcześniejszych wpisach, gdyż mam wrażenie, że te zmiany obejmują również ludzkie umysły, i kto wie, czy nie obejmą także mnie.
Wszystko rozpoczęło się prawdopodobnie 22 Lutego w Barcelonie. To wtedy właśnie nastąpiły pewnie wydarzenia, które zdają się przeczyć logice. Prawdopodobnie ich następstwa odczuwamy cały czas, coraz silniej. Choć tak naprawdę nie wiem, kiedy to się zaczęło i do czego doprowadzi.
Tego dnia byłem jednym z lekarzy na torze Catalunya, gdzie odbywały się testy Formuły 1. Dostaliśmy informację o wypadku w czwartym zakręcie. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, kierowca wysiadł już z bolidu. Ze względu na siłę uderzenia postanowiliśmy zabrać zawodnika, pochodzącego z Hiszpanii Fernando Alonso, do szpitala. Po wypadku był on bardzo zdezorientowany i musieliśmy podać mu środki uspokajające. Sami również je zażyliśmy, gdyż inaczej nie moglibyśmy kontynuować naszej pracy. Poniżej wrócę do tego, co wywołało u nas tak silny szok. Pacjent przebywał 3 dni w szpitalu, gdzie dochodził do siebie. Mniej więcej tyle można było się również dowiedzieć z informacji prasowych McLarena. Są jednak pewne szczegóły, o których zespół nie wspomniał. Być może po prostu w nie nie uwierzył.
Gdy Alonso przybył do szpitala, zadaliśmy mu standardowe w takich sytuacjach pytanie, kim jest. Odpowiedź brzmiała "Jestem Fernando Alonso, mam 15 lat, w przyszłości chcę zostać kierowcą Formuły 1". Wszystko wskazywało na amnezję wywołaną silnym uderzeniem. Napisaliśmy o tym w karcie pacjenta. Jest jednak coś, co było na tyle absurdalne, że pominęliśmy to z obawy o swoje prawa do wykonywania zawodu. Byliśmy w końcu pod wpływem silnych środków uspokajających. Wspomnieliśmy jedynie, aby w razie czego skontaktować się z Doktorem X, czyli ze mną. Otóż, gdy przybyliśmy na miejsce, poszkodowany stał obok bolidu i mówił po Włosku. Już wtedy wydawało mi się, że jakoś dziwnie wygląda. Później zorientowałem się, że był on po prostu młodszy, niż przed wypadkiem. Gdy zabraliśmy go do szpitala, jego kombinezon był dla niego za duży. Podczas rutynowego badania wypowiedział wyżej wspomniane słowa. Byłby to dość oczywisty objaw amnezji, gdybyśmy rozmawiali z 33-letnim Alonso. Ale przed nami stał 15-letni Alonso marzący o startach w Formule 1. Trudno to wytłumaczyć, ale w wyniku wypadku kierowca odmłodniał o 18 lat. Bardzo się martwiliśmy z tego powodu, gdyż było to coś, z czym nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy. Co więcej nie wiedzieliśmy jak komukolwiek udowodnić, że ten 15-latek to Fernando Alonso. Na szczęście po 3 dniach spędzonych w szpitalu wrócił do swojego standardowego wieku. Cieszyliśmy się bardzo z tego powodu i poinformowaliśmy o wszystkim Rona Dennisa. Ten przysłuchiwał się uważnie, choć lekko się uśmiechnął, gdy mu powiedzieliśmy, w jakim stanie przywieźliśmy kierowcę do szpitala.
Myśleliśmy, że sytuacja wróciła do normy, ale po tygodniu otrzymałem telefon od szefa McLarena. Powiedział mi, że Alonso znowu ma 15 lat. Odparłem, że niestety, ale medycyna jest w tym przypadku bezradna. W tej sytuacji już szybciej fizycy byliby w stanie pomóc, niż lekarze. I tak też było. Nie mieliśmy pojęcia, co dzieje się z Hiszpanem, przeprowadzaliśmy kolejne badania, ale wszystko było w porządku. Mieliśmy przed sobą wyjątkowo zdrowego piętnastolatka.
W związku z całą sytuacją McLaren postanowił na GP Australii powierzyć bolid Alonso w ręce Kevina Magnussena. Zespół liczył, że absencja Hiszpana jest jednorazowa i mieli nadzieję, że ich zawodnik zdąży się zestarzeć do czasu GP Malezji. Pierwszy wyścig sezonu to ważny element mojej historii. Drobny szczegół, na który nie zwróciłbym uwagi pochłonięty rywalizacją, gdyby nie słowa komentatora. Otóż jak zauważył, wszystkie bolidy mają takie same nosy, jak w zeszłym roku. Było to dla mnie zaskakujące odkrycie. Sporo krytyki spadło na tamte konstrukcje, i FIA miała się tym zająć. Ale czy zajęła się? Nie mogłem sobie nic takiego przypomnieć. Bolidy wyglądały tak, jak w zeszłym roku, oraz tak samo, jak podczas testów. Tego byłem pewien.
Następny wyścig odbył się w Malezji. Co mi się rzuciło w oczy, część zespołów zmieniło swoje malowanie. A raczej wróciło do zeszłorocznych, o czym byłem przekonany przynajmniej w przypadku Saubera. W Bahrajnie już każdy zespół był w barwach z 2014 roku, a w Chinach miałem wrażenie, że część powróciła do malowań z 2013, choć Sauber znowu miał niebiesko-żółte barwy Banco do Brasil.
Jednak naprawdę niezwykłe zmiany nastąpiły podczas dzisiejszego wyścigu w Hiszpanii. Pamiętając ciągle sytuację z Alonso mam wrażenie, że coś niezwykłego dzieje się na tym torze. Być może tutaj znajduje się rozwiązanie tych dziwnych zdarzeń. Być może trzeba go szukać w zakręcie numer 4?
Pierwsza spora niespodzianka pojawiła się w piątek. Nagle okazało się, że kolegą Massy nie jest już Valteri Bottas, a Rubens Barichello. Czyżby kierowca z Sau Paulo odmłodniał, jak trzy miesiące wcześniej Alonso? Jednak najdziwniejszy było to, że nikt nawet nie wspominał o tej zamianie. Komentatorzy, serwisy sportowe, ani dziennikarze nie poświęcili temu ani słowa. Brazylijczyk założył kask i wsiadł do bolidu, jakby robił to od początku sezonu. Było to dla mnie niemałe zaskoczenie i zacząłem rozważać zażycie środków uspokajających, ostatecznie jednak uznałem, że wystarczy melisa. Prawdziwego szoku doznałem dzisiaj. Nie obyło się już teraz bez silnych środków. Otóż podczas okrążenia formującego zauważyłem, że na końcu stawki jadą dwa zielone bolidy. Był to Caterham. Zespół, którego nie było jeszcze wczoraj na paddocku, dziś normalnie przystępował do wyścigu. Szybko próbowałem dowiedzieć się, jacy zawodnicy zasiadają za sterami tych maszyn. Jednym z kierowców był Kamui Kobayashi. Drugiego poznałem dopiero, gdy zderzył się z jadącym Sauberem Marcusem Ericcsonem. Był to Marcus Ericcson! Pamiętam nawet dyskusję komentatorów po tym incydencie.
- Marcus Ericcson jedzie z uszkodzonym tylnym skrzydłem.
- Jest powtórka. To Ericcson w niego wjechał przy dublowaniu.
- Ale jak to możliwe?
- Ericcson pokazał nam już kilka manewrów, które wydawały się niemożliwe.
- Ale chodzi mi o to, że Marcus Ericcson jedzie w Sauberze
- No tak
- To kto w niego wjechał?
- Marcus Ericcson.
- Przecież to niemożliwe.
- Dlaczego?
- Bo to ten sam kierowca.
- O czym ty mówisz? Może powinieneś odpocząć.
Od tego momentu wyścig komentował tylko jeden dziennikarz. Ja zorientowałem się natomiast, że nie jestem jedynym, który dostrzega pewne zmiany. Myśl ta mnie pocieszyła, ale tylko na moment. Do tej pory myślałem, że to objawy jakiejś choroby psychicznej. Jeśli jednak nie? Leki działały zbyt mocno, by się tym martwił. Obejrzałem więc do końca wyścig radując się pierwszym w tym sezonie zwycięstwem Vettela. Widać było, że Red Bull powraca do formy.
24 maja 2015Największą zmianą podczas wyścigu na ulicach Monte Carlo, był powrót Kobayashiego do Saubera. Zespół przywrócił także do biało-szarego malowania z 2012 roku. Poza tym Vettel, który odniósł kolejne zwycięstwo dla Red Bulla, zmienił malowanie kasku. Wyścig miło się oglądało i bardzo miło słuchało. Pomijając pierwsze dwa lata, w każdym wyścigu, jaki oglądałem, bolidy miały 2,4-litrowy silnik V8. Zawsze ten sam warkot towarzyszył mi w wyścigowe weekendy. Ale tym razem czułem to trochę inaczej. Jakbym nie słyszał go od dawna, a jednak ostatni wyścig był zaledwie dwa tygodnie temu.
7 czerwca 2015Pierwszą rzeczą, na jaką zwróciłem uwagę w Kanadzie, była rozlatująca się nawierzchnia w zakręcie dziesiątym. Niby nic niezwykłego, ale miałem wrażenie, jakbym już to kiedyś widział. Z drugiej strony, nawet jeśli coś takiego się już wydarzyło, to czemu nie mogłoby po raz drugi? W sumie ten fakt być może nie był nawet wart odnotowania, lecz w razie czego zapisałem go. Trwający cztery godziny, deszczowy wyścig obfitował w manewry wyprzedzania i kolizje. Zwycięstwo w nim odniósł Jenson Button w McLarenie wykorzystując błąd Sebastiana Vettela na ostatnim okrążeniu. I znowu wydawało mi się, jakbym to kiedyś widział, choć nie miałem pojęcia kiedy i jak to jest możliwe. Przyznam się, że mniej więcej od opisanego wcześniej wypadku Alonso, niemal codziennie towarzyszy mi odczucie deja vu.
21 czerwca 2015Na A1-Ringu do walki powrócił zespół HRT. Ekipa przywiozła dwa, różnie pomalowane bolidy. W szarym jechał Bruno Senna, natomiast w białym Narain Kartikheyan. Niestety żaden z zawodników nie dotarł do mety. Oczywiście nikt nie wspomniał o powrocie Hiszpańskiej stajni. Po prostu przyjechali na tor i wystartowali jak każdy inny zespół.
5 lipca 2015Nadszedł czas na GP Wielkiej Brytanii. Przyznam, że podczas tej rundy zacząłem odczuwać pewne pozytywne aspekty tych niewytłumaczalnych zmian. Podczas wyścigu na torze Silverstone korzystano bowiem ze starej wersji toru, która bardziej mi się podobała od nowej, stworzonej z myślą o Moto GP. Poza tym doszły tradycyjne zmiany w składach zespołów. W HRT jeździli teraz Senna i Chandhok. W zespole Virgin do Timo Glocka dołączył Lucas di Grassi, a w Lotusie ścigali się Kovalainen i Trulli. Pedro de la Rosa został natomiast zespołowym partnerem Kobayashiego.
19 lipca 2015Kolejna runda odbywała się na słynnym torze Nurburgring. Tym razem na starcie nie pojawiły się zespoły Lotus, Virgin oraz HRT. Poza tym nie zauważyłem żadnych innych zmian. Żeby nie kończyć mojego wpisu po trzech zdaniach zanotuję, kto stał na podium. Zwycięstwo w wyścigu odniósł Mark Webber w Red Bullu, a drugi był jego zespołowy partner, Sebastian Vettel. Na trzeci miejscu dojechał Felipe Massa z Ferrari.
25 lipca 2015Korzystając z wolnego dnia spotkałem się z moim starym znajomym, obecnie profesorem fizyki. Przy okazji przedstawiłem mu moje obserwacje licząc, że może on będzie w stanie mi coś wytłumaczyć. Przyznał się, że również zauważył pewne anomalie. Jego łysina na głowie zaczęła zarastać, a siwe włosy znów nabierały dawnej barwy. Liczy nawet, że jeśli sytuacja ta utrzyma się jeszcze przez pewien czas, to może odzyska z powrotem utracone zęby, gdyż sztuczna szczęka bardzo go denerwuje co chwila wypadając w najmniej odpowiednim momencie. Tak też się stało w chwili, gdy wypowiadał te słowa, ale mimo wieku ciągle posiadał refleks nastolatka. Złapał w powietrzu szczękę i włożył ją z powrotem do ust.
Jego wytłumaczenie obecnej sytuacji było długie i pełne matematycznych wzorów. Wynikał z tego wszystkiego wniosek mówiący, że nie wiadomo, co jest tego przyczyną, a to co się dzieje, kłóci się z obecnym stanem wiedzy. Jednak w tym wszystkim kryła się pewna ważna obserwacja. Czas dla niektórych obiektów zaczął jakby płynąć wstecz, a dla każdego obiektu płynie w innym kierunku i z inną prędkością (jeśli istnieje w ogóle coś takiego, jak prędkość czasu).
Po rozmowie z bezzębnym kolegą-profesorem zasiadłem do analizy moich notatek. Pewne informacje wzbudziły moje wątpliwości. Dlaczego wszędzie pisałem o Sauberze? Jestem pewien, że od początku sezonu w stawce mamy BMW-Saubera. Może to po prostu jeden z moich skrótów myślowych, które czasem robię, a potem nie mam pojęcia, o co w nich chodzi. Ale zmiana barw McLarena? Od początku sezonu w każdym wyścigu widziałem szary bolid z wielką reklamą West'a na boku. Coś tu zaczęło dziać się dziwnego. Być może moja pamięć zaczyna mnie zawodzić? Mam nadzieję, że to nie objawy jakiejś choroby. W każdym razie nie pozostało mi nic innego, jak czekać na GP Węgier.
26 lipca 2015Nadszedł czas na GP Węgier. W trakcie weekendu nie zauważyłem nic nadzwyczajnego. Jedyna zmiana dotyczyła składu kierowców w ekipie BMW Sauber, ale trudno jest doszukiwać się w tym czegoś niezwykłego. Z powodu wypadku na torze Hockenheim Roberta Kubicę zastąpił Jacques Villeneuve. W deszczowym wyścigu Kanadyjczyk świetnie sobie poradził dojeżdzając do mety na siódmym miejscu, lecz potem został zdyskwalifikowany za zbyt lekki bolid.
23 sierpnia 2015Po długiej letniej przerwie Formuła 1 powróciła. Wyścig w Belgii był bardzo ciekawy i szybko zapomniałem o kolejnej sytuacji, którą jak najbardziej muszę udokumentować. Zacznę od dość sensacyjnych kwalifikacji w których pole position zdobył Giarcarlo Fisichella. Otóż, gdy włączyłem wyścig okazało się, że Włoch startuje z ostatniego pola. Co więcej, żaden z kierowców nie startował z tej pozycji, którą wywalczył. Drugi w kwalifikacjach Jarno Trulli ustawił się na 11 polu startowym, trzeci Heidfeld na piątym, a czwarty Barichello na 16. Poza tym ze stawki zniknął Alguersuari i Buemi, a w ich miejscu pojawili się Bourdais i Coulthard.
Sam wyścig był bardzo emocjonujący ale nie wydarzyło się w nim nic niezwykłego. Padający pod koniec rywalizacji deszcz doprowadził do niezwykłego pojedynku między Lewisem Hamiltonem i Kimim Raikkonenem, który to ostatecznie zakończył wyścig na ścianie. Hamilton minął linię mety jako pierwszy, jednak zwycięstwo odniósł ostatecznie Felipe Massa, gdyż Brytyjczyk został ukarany za wyprzedzanie poza torem.
6 września 2015Przyszedł czas na moją ulubioną Monzę. Był to bardzo szczęśliwy dla mnie wyścig, gdyż zwycięstwo w nim odniósł Fernando Alonso w McLarenie. Niestety, jadący w Renault Fernando Alonso nie dotarł do mety z powodu awarii silnika, a Fernando Alonso w Minardi był 13. Sam nie wiem, jak to możliwe, ale bardzo mnie to cieszy, że nawet, gdy jeden Alonso odpadnie, to jest jeszcze drugi (i trzeci).
20 września 2015Kolejna runda rozegrana została w centrum Singapuru. Jak podczas poprzednich wyścigów doszło do standardowej zmiany barw, kasków i rotacji kierowców. Można było się do tego przyzwyczaić. Do tego towarzyszące mi ciągle uczucie déjà vu. Nie zamierzałem się jednak tym martwić, gdyż po raz drugi w tym sezonie wygrał Fernando Alonso (tym razem ten w Ferrari).
27 września 2015Rywalizacja w Japonii znów dostarczyła sporo emocji. Przyznam, że w tym wyścigu nie uchwyciłem żadnych anomalii, choć miałem pewność, że gdzieś się one kryją. Jednak nie miałem pojęcia gdzie. Może to i dobrze dla mojego zdrowia. Zaoszczędzę sobie przynajmniej trochę stresu i środków uspokajających. Rywalizację u podnóża góry Fuji wygrał Kimi Raikkonen wyprzedzając Giancarlo Fisichellę po zewnętrznej pierwszego zakrętu na ostatnim okrążeniu. W taki oto sposób przechodzi się do historii.
11 października 2015Nadszedł kolejny wyścig, w którym nie wydarzyło się nic niezwykłego, a do tego sama rywalizacja była nudna. Z drugiej strony od pewnego czasu mam problemy ze snem, więc taki wyścig był dla mnie idealny. Korzystając z chwili wolnego czasu oraz potencjalnej wartości historycznej tego notesu pozwolę sobie na odbiegnięcie od tematu niewytłumaczalnych zjawisk i opiszę klimat Grand Prix ZSRR. Cały czas uważam, że dojście tego wyścigu do skutku jest czymś niewytłumaczalnym, ale nie tego typu niespodziankami się zajmuję. Grand Prix odbyło się wokół obiektów sportowych wykorzystywanych podczas Igrzysk Olimpijskich w Moskwie. Już pierwszy rzut oka na prostą startową (nazwaną imieniem Lenina) nie pozostawiał złudzeń, gdzie jesteśmy. Zaraz za bandą stał wielki pomnik Włodzimierza Lenina, a obok niego drugi, przedstawiający Józefa Stalina. Wokół toru dominowała komunistyczna zabudowa (gdzieś w oddali stał nawet jeden ze słynnych wieżowców). Nad obiektem powiewały czerwone flagi z sierpem i młotem. Start poprzedził przelot Radzieckich myśliwców. Wyścig nie był ciekawy głównie za sprawą opon spokojnie wytrzymujących pełen dystans wyścigu. Zwycięstwo w nim odniósł Lewis Hamilton. Skorzystał on na błędzie Nico Rosberga, który zniszczył przednią oponę na dohamowaniu już na pierwszym okrążeniu. Nie było też dla mnie dużym zaskoczeniem to, że puchary wręczał Leonid Breżniew. Wyścig ten zrobił na mnie dość spore wrażenie (niestety niezbyt pozytywne) i być może z tego powodu umknęły mi jakieś anomalie, a być może nic niezwykłego się nie wydarzyło.
25 października 2015Od ostatniego wyścigu zacząłem się zastanawiać, dlaczego nic dziwnego się nie dzieje. Czyżby wszystko miało zacząć wracać do normy? Podczas GP USA zorientowałem się, jak bardzo się myliłem. Okazało się bowiem, że tor jest dopiero w budowie. Mimo braku nawierzchni zespoły spokojnie przystąpiły do sesji treningowej. Bolidy pędziły po szutrowej nawierzchni wzbijając w powietrze tumany kurzu. Na pobliskich skarpach stały tłumy kibiców. Często w kadrze kamery widać było maszyny budowlane stojące tuż za bandami toru. Jednak prawdziwy plac budowy był w alei serwisowej. Nad boksami zespołów stały rusztowania i kierowcy musieli bardzo ostrożnie wyjeżdżać z garażów. Wewnątrz boksów było jeszcze gorzej. Pracownicy budowlani kręcili się w nich, plątając się między nogami mechaników. Szefowie zespołów także mięli mocno utrudnione zadanie. Na pit wall trwały akurat prace wykończeniowe i w ruchu było sporo głośnego sprzętu. Po alei serwisowej kręciły się natomiast maszyny budowlane i to w obu kierunkach. To były zdecydowanie najgorsze warunki w jakich ścigała się Formuła 1. Budowlańcy wytrwale pracowali także w niedzielę, w porze wyścigu, skutecznie utrudniając zadanie wszystkim zespołom. Ta eliminacja będzie mi spędzała sen z powiek przez kolejne kilka nocy, a moją głowę wypełnią filozoficzne myśli na temat wszechświata. Chyba pójdę niedługo sprawdzić, czy mojemu koledze nie odrosły zęby. Może on mnie nieco uspokoi.
26 listopada 2015Po nieprzespanej nocy udałem się do mojego kolegi-profesora. Ku mojemu zdziwieniu z powrotem miał on na głowie siwe włosy. Jak mi się przyznał, sam je przefarbował na siwo. Powodem tego były żarty kolegów z uczelni, którzy mówili mu, że się farbuje. Trudno było mi zrozumieć jego podejście do tej sprawy, więc zdecydowałem się odnotować ten szczegół naszego spotkania. Na jego kuchennej półce zauważyłem dwa pudełka melisy oraz krople walerianowe. Widocznie nie tylko ja czułem się nieco zestresowany tymi ciągłymi zmianami.
Omówiliśmy różne tematy, a głównym były oczywiście występujące od pewnego czasu anomalie. Tak naprawdę fizyk nie przybliżył się znacząco do odkrycia źródła oraz natury tych zmian. Poczynił on wiele obserwacji, lecz żaden z jego kolegów zdawał się nic nie dostrzegać, przez co sam musiał sobie radzić z tym zagadnieniem. Przedstawił mi jednak swoje obawy. Otóż z jego oraz moich obserwacji wynika, że dla różnych obiektów czas zaczął się cofać. Czas ogólny, mierzony przez nas za pomocą stoperów, zegarków i kalendarzy ciągle płynie do przodu, lecz stan ten może nie potrwać długo. Być może zmienia on kierunek swojego biegu, z czym wiążą się występujące w tej chwili turbulencje. Gdy sytuacja się ustabilizuje, zacznie on biec normalnie w drugą stronę aż do momentu, w którym powstał wszechświat. W ten oto sposób wszystko się zakończy. Nie będzie nas zatem czekało już nic nowego, natomiast będziemy musieli zmierzyć się jeszcze raz z tym, co mamy już za sobą. Przyznam, że nie podobała mi się wizja powrotu na tak ciężkie studia, pełne nauki i wrześniowych poprawek. W każdym razie nic nie mogliśmy z tym zrobić, więc trzeba było się starać jakoś normalnie z tym żyć.
PS: Już prawie bym zapomniał. Fizykowi odrosły już prawie wszystkie zęby i dobrze sobie radzi nawet z jedzeniem twardych rzeczy, jak np. jabłek czy pierników.
28 listopada 2015Przyznam, że wizyta o Fizyka wcale mnie nie uspokoiła. Nocą mój umysł wypełniały wizje końca świata związanego z odwrotnym biegiem czasu. Próbowałem sobie przypomnieć wszystkie moje wydarzenia z życia, których miałbym doświadczyć jeszcze raz. Było wśród nich parę miłych chwil do których z chęcią bym powrócił, a także takich, o których cały czas próbuję zapomnieć. Jednak wizja znania całej swojej przyszłości (lub przeszłości) wcale mi się nie podobała. Z drugiej strony, być może fizyk się myli? Nie byłby to pierwszy raz. Jednak cała ta teoria wydawałby mi się mieć sens i nie widziałem w niej żadnego słabego punktu, który mógłby mnie nieco podnieść na duchu. W takim razie pozostały mi jedynie krople walerianowe.
1 listopada 2015Po ostatnim wyścigu postanowiłem być przygotowanym na wszystko. Oznaczało to odpowiednie nastawienie psychiczne, a także zapas środków uspokajających pod ręką.
Poprzednia runda wzmożyła moją czujność, więc byłem gotowy zanotować każdą rzecz, która wydała mi się podejrzana. Pierwsza z nich wydarzyła się w środę, gdy okazało się, że obiekt nie spełnia wymogów bezpieczeństwa. Problem stanowił ostatni zakręt toru - szybki łuk Peraltada. Pobocze na tym zakręcie było zbyt wąskie jak na obecne standardy. Organizatorzy oraz FIA byli bardzo zadziwieni, gdyż parę miesięcy wcześniej obiekt przeszedł pomyślnie inspekcję Charliego Whitinga. Wtedy jednak zakręt ten był poprzedzony wolną sekcją prowadzącą pod trybuną, która kończyła się w połowie Paraltaldy. Ze względu na stan nawierzchni w tamtym miejscu wykorzystanie tego fragmentu nie było możliwe. Zdecydowano się zatem na postawienie szykany z opon tuż przed szybkim łukiem. Whiting zaakceptował nowy układ toru i piątkowe treningi odbyły się bez żadnych problemów. Już wtedy zorientował się, że naszykowałem jednak za mało kropli walerianowych i szybko udałem się do apteki, by w spokoju obejrzeć wyścigowy weekend i poczynić kolejne obserwacje.
Po raz kolejny zaszły zmiany w składach zespołów, które trwały przez cały weekend. Juan Pablo Montoya rozpoczął pierwszy piątkowy trening w McLarenie, ale już w drugim zasiadł za sterami Williamsa. Jego miejsce zajął Coulthard, a wolne miejsce w Red Bullu pozostało wolne. W sobotę w garażu Red Bulla pojawiły się zielone bolidy Jaguara, a jedyną pozostałością z poprzedniego dnia były granatowe kombinezony członków zespołu. Puste miejsce zajął Mark Webber z Williamsa, a kolegą zespołowym Montoyi na resztę weekendu został Ralf Schumacher. W Toyocie zwolnione przez Niemca miejsce zajął Ricardo Zonta. Tuż przed kwalifikacjami zmienił się również skład Jordana. Monteiro i Karthikeyana zastąpili Heidfeld i Glock. Przed niedzielnym wyścigiem doszło do zmiany kierowców w Minardi. W miejscu Doornbosa i Albertsa pojawili się Bruni i Baumgartner.
Przyznam, że dawno nie czułem się tak wyluzowany, ale za mym spokojem kryją się krople walerianowe. Nawet mnie to rozbawiło, że im dziwniejsza staje się sytuacja, tym robię się spokojniejszy. Przyznam, że to niezwykły środek. Być może bym się obył bez niego, gdyby fizyk nie postraszył mnie tym, do czego te zmiany mogą doprowadzić.
15 listopada 2015Przedostatnia runda sezonu rozgrywała się na słynnym torze Interlagos. Przyznam, że bardzo się starałem uchwycić jakieś anomalie, ale nie odkryłem nic. Przynajmniej zaoszczędziłem na różnego rodzaju środkach uspokajających.
Samego wyścigu nie będę raczej dobrze wspominał. Najpierw w ostatnim zakręcie rozbił się Mark Webber. Następnie w urwane koło bolidu wjechał Fernando Alonso. Bardzo martwiłem się o zdrowie kierowcy. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, choć na podium wyścigu się on nie pojawił. Jedyny, co mnie męczyło, to ciągłe zjawisko deja vu... Może powinienem pójść do lekarza?
29 listopada 2015Kończący sezon wyścig tradycyjnie rozegrany został na ulicach Adelajdy. Podczas tego weekendu nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, a to oznacza ponad miesiąc od ostatnich dziwnych wydarzeń, jakie zaobserwowałem. Sytuacja chyba naprawdę się ustabilizowała.
Sam wyścig był bardzo miły do oglądania. Mimo, iż Nigel Mansell nie ukończył rywalizacji, mógł on spokojnie świętować wywalczony wcześniej tytuł Mistrza Świata. Ja natomiast mogłem nacieszyć się wspaniałym sezonem, choć walka o tytuł rozegrała się nieco wcześniej, niż w Australii. Mimo paru dziwnych wydarzeń, których nie jestem w stanie zrozumieć, miło się oglądało tegoroczną rywalizację i z niecierpliwością czekam na kolejny sezon.
15 listopada 2015Nadeszła pora na przedostatnią rundę, GP Brazylii. W wyścigu nie zauważyłem żadnych anomalii. Po raz kolejny mógłbym wspomnieć parę słów o przebiegu rywalizacji, ale nie widzę takiej potrzeby. Sytuacja wydaje się być stabilna od pewnego czasu i zapewne nie długo opublikuję mój dziennik.