Opierając się tylko i wyłącznie na moich własnych oczekiwaniach, uważam że występ wypadł w dolnych granicach przyzwoitości. Mieliśmy nieco lepszy dorobek niż ostatnio, więc nie będę posuwał się aż do stwierdzenia, że występ był słaby. Rewelacji próżno jednak szukać. Kto wypadł słabiej niż oczekiwałem?
Małachowski - srebro zamiast złota
Fajdek - brak finału zamiast złota
Myszka - 4 miejsce zamiast medalu
Białecka - ...odległe miejsce zamiast medalu
Gadżijew - 1 runda zamiast medalu
K-4 kobiet - wygrany finał B zamiast medalu
Lićwinko - 9 miejsce zamiast medalu (swoją drogą jak 2 zawodniczki z siedmioboju skaczą wyżej niż zwyciężczyni konkursu olimpijskiego , to uważam to za ogromny wstyd)
Kszczot - półfinał zamiast medalu
Zieliński - DSQ zamiast medalu
W grach zespołowych myślałem, że skończy się na 1/4 obydwu drużyn. Gdyby trenował nas Anastasi, to byśmy trafili na Kanadę w 1/4 i pewnie byłby też półfinał jak u ręcznych
.
W pływaniu nie liczyłem na medal, ale tak katastrofalnego występu chyba nikt się nie spodziewał. Myślę, że zasadne byłoby postawienie podobnego pytania jak w przypadku podnoszenia ciężarów, co dalej? i wyciągnięcie odpowiednich wniosków wraz z podjęciem jakichś działań.
Co mnie kolejny raz urzekło? A no to, że pomimo przeciętnego występu po raz kolejny pojawiły się medale, na które niemal nikt nie liczył. Na przykład jeden z naszych ostatnich medali zdobyty przez Oktawię Nowacką. Niesamowita historia i cała kupa emocji podczas śledzenia jej zmagań. Chyba najmilszy moment dla mnie na igrzyskach obok informacji o medalu Rafała Majki. Co najbardziej bolało? Zdecydowanie końcowa syrena meczu z Danią.