Widzę, że zainteresowanie małe, ale co tam.
Polska przegrała z Bułgarią 3:1. Nie zagraliśmy tragicznie, ale powiedzieć, że zagraliśmy dobrze, też nie można, bo do dobrej gry zabrakło sporo. Przede wszystkim regularności. I set świetny. Nie ma się do czego przyczepić w zasadzie. Nawet Gruszka grał skutecznie. W II secie lepiej zaczęli grać Bułgarzy, ale my nie graliśmy źle. Gra się wyrównała, przegraliśmy końcówkę, zdarza się. III partia, wynik jak w II, ale gra już gorsza, bo przegrywaliśmy całego seta, nie przegraliśmy w końcówce. Nasz serwis nie robi żadnej krzywdy Bułgarom, którzy potem w ataku wbijają się w nas z reguły jak w masło. My za to zaczynamy mieć problemy z przyjęciem, a ognia u nas w ataku brakuje i wyglądało to, jak wyglądało. Dodatkowo Jarosz nie potrafi ominąć bloku, a Gruszka potrafi nie skończyć piłki nawet na czystej siatce. Dobrze, że Kubiak i Kurek jakoś ciągnęli grę na lewym skrzydle, chociaż bez prawego skrzydła im też było dużo trudniej. IV partia, fatalny początek, szkoda komentować, jednak potem świetny zryw i było blisko tie-breaka. Była nawet łatwa piłka po naszej stronie na 24:24. Niestety wtedy Jarosz zrobił "Wawrzyniaka" i po meczu.
Brawo dla naszych za walkę, za podniesienie się w bardzo trudnym momencie IV seta, ale generalnie mecz raczej na minus. Chociaż z drugiej strony, to przed ME spodziewałem się, że z Bułgarami przegramy. Mecz ten obnażył nasze słabości. Mi przede wszystkim rzuca się w oczy zagrywka i brak skutecznego atakującego. W IV partii Drzyzga mówił, że trzeba zaryzykować zagrywką, ale kto ma w naszej drużynie ryzykować? Z pierwszego składu tylko Kurek i Kubiak potrafią. I właśnie przy ich zagrywce szło nam najlepiej i odrabialiśmy straty. Reszta niestety nie potrafi naprawdę zaryzykować i ich serwisy zazwyczaj nie robią żadnej krzywdy rywalom, którzy przyjmują w punkt. Jeśli chodzi o pozycje atakującego, to jest fatalnie do tej pory. Gruszka zagrał póki co jeden dobry set, reszta słabo, a Jarosz wchodzi z ławki i również jest nieskuteczny. Anastasi powinien był zamiast Kłosa powołać na ten turniej jeszcze jakiegoś atakującego. 3 środkowych powinno wystarczyć. Tym bardziej, że środek nie jest naszym największym problemem. Niestety potencjał obecnej kadry jest ograniczony i wczorajszy mecz to pokazał.
W drugim meczu naszej grupy Słowacy wygrali 3:1 z Niemcami i zrobiła się ciekawa sytuacja w grupie. Słowacy mają pewny awans, a Niemcy muszą wygrać za 3 pkt z Bułgarami, aby mieć jakiekolwiek szanse na wyjście z grupy. Na szczęście pierwsi grają Niemcy z Bułgarami, a później dopiero my ze Słowakami. Przed meczem będziemy wiedzieli, co trzeba zrobić, aby awansować z konkretnego miejsca albo awansować w ogóle. A przyzwyczajeni już być powinniśmy, że na wielkich imprezach siatkarskich jest wielkie pole do popisu w zakresie kombinowania i wybierania sobie rywali. Niestety i znowu... Ale nam może to akurat na tym turnieju pomóc. Jak już pisałem, nasz potencjał jest ograniczony. Nie możemy być na tyle pewni siebie, aby nie brać pod uwagi kombinowania. Lub jak niektórzy to nazywają: umiejętnego wykorzystywania luk w regulaminie. Mniejsza o nazwę. Wg mnie powinniśmy jutro zrobić wszystko, aby nie awansować z 2. miejsca, które w ewentualnym ćwierćfinale zaowocuje najprawdopodobniej pojedynkiem z Rosją. Trzeba poczekać na wynik meczu Niemcy - Bułgaria i po nim zadecydować, o co gramy.
Jeśli Bułgarzy stracą choćby punkt, nasza wygrana za 3 pkt da nam 1. miejsce, które byłoby najkorzystniejsze. Nie musimy grać barażu, awans do ćwierćfinału pewny, a w nim pojedynek ze Słowacją lub drużyną z 2. miejsce w grupie B, czyli prawdopodobnie Czechami. Jeśli jednak Bułgarzy zgarną dziś komplet punktów, moim zdaniem powinniśmy oddać zwycięstwo rywalom. Wtedy kolejność w grupie wyglądałaby tak: Słowacja, Bułgaria, Polska. Gramy baraż najprawdopodobniej z Czechami, a w przypadku zwycięstwa ćwierćfinał znowu ze Słowacją. Wg mnie zestaw Czechy i Słowacja jest dla nas lepszy niż Portugalia/Estonia i Rosja. Będzie trudniej w barażu, ale daje on nam większe szanse na awans do półfinału. Bo jeśli nie awansujemy do strefy medalowej, to dla mnie ma już mniejsze znaczenie, czy odpadniemy w barażach czy w ćwierćfinale. Jeśli natomiast Niemcy wygrają za 3 pkt, to żeby w ogóle awansować, musimy wygrać co najmniej 2 sety ze Słowakami i zdobyć ten 1 pkt. Wtedy możliwość kombinowania jest ograniczona. Oczywiście to wszystko przy założeniu, że Rosja ogra dziś Czechów, bo chodzi właśnie o to, aby Sbornej uniknąć. A mecz ten będzie rozgrywany równolegle z naszym. Jeśli będzie jakaś niespodzianka i zwyciężą Czesi - trudno, życie. Ja jednak nadal uważam, że powinniśmy starać się zająć 1. lub 3. miejsce. Byle nie 2. Rok temu na MŚ mieliśmy lepszą drużynę, przeszliśmy jak burza I fazę, nie myśleliśmy o kombinowaniu i wpadliśmy potem na Bułgarię i Brazylię. Wiemy, jak się to skończyło. Teraz mamy drużynę słabszą i wg mnie nie powinniśmy za wszelką cenę grać super honorowo. Powinniśmy wykorzystać regulamin i drabinkę turniejową tak, aby zwiększyć swoje szanse na sukces.
A Wy co na ten temat uważacie? Kombinować czy nie kombinować?