Torres grał bez maski i pięknie wypracował drugiego gola dla Chelsea.
W ogóle to o meczu za wiele pisać mi się nie chcę nawet za bardzo, ale bardzo istotnym momentem była ok. 60 minuta. Ramires jeszcze przy stanie 2:1 dostał podanie na sytuacje sam na sam i się pośliznął... Mogło być wtedy 2:1, ale niewykorzystana sytuacje się zemściła i Tottenham wyrównał po akcji ze spalonego. Co prawda, chwilę później sędzia przeszkodził Spurs, odgwizdując spalonego, którego nie było, ale nie wiadomo, czy wtedy również padłaby bramka. Także sędzia bardziej im pomógł niż zaszkodził.
W każdym razie wynik dla Chelsea niezły. 2 mecze do końca, 3 pkt przewagi nad Tottenhamem i zdecydowanie lepszy bilans bramkowy pozwala nawet na jedną porażkę, także nie ma tragedii. Trzeba wygrać następny mecz z Aston Villą i LM będzie już praktycznie pewna. Oj, jak dobrze, że Chelsea wygrała z United w weekend. Te 3 pkt są teraz bezcenne.