Bardzo przykra sprawa, bo ceniłem tego kierowcę. Jest naprawdę świetny, co nie raz potwierdził za oceanem. Szkoda mi trochę, że nie poradził sobie w F1, bo gdyby nie zawiódł włodarzy Toyoty, pewnie kontynuowałby swoją przygodę z tym zespołem. Trzymam kciuki za jego powrót do zdrowia. Pytanie... co będzie z jego karierą? Oczywiście przy takiej tragedii schodzi to na dalszy plan, lecz w końcu nadejdzie czas na podjęcie takiej decyzji.
Osobiście, zapamiętałem go jako sympatycznego zawodnika. Kiedy startował w F1, niemiecki RTL poświęcił mu trochę czasu i zobaczyłem, że np. niezły z niego gitarzysta.
Wracaj do siebie, Cristiano!
.