Na początku chciałbym zaznaczyć, że takie gdybanie do niczego nie prowadzi, bo 94 był "inny" dla F1, nie tylko z powodu śmierci Senny,ale także z powodu "potężnych" zmian w regulaminach. Bo co by było gdyby nie prowadzono pie**olonej sklejkowej belki pod bolidem, która "wzorowo" rozwala przepływ powietrza pod bolidem, tego nie wie nikt. Przecież wtedy doszło do wprowadzenia polityki "bezpieczeństwo za wszelką cenę" przez FIA, co spowodowało w konsekwencji wielkie zmiany w takich dziedzinach jak choćby konstrukcja torów (pamięta jeszcze ktoś jak wyglądało Spa w 94 czy gumowa szykana w Catalonyi?
), konstrukcja bolidów, czy zaostrzenie działań wobec "niebezpieczeństwa powodowanego przez zawodników". Może w 1998 nie wprowadzono by rowków na slickach, co mogłoby spowodować pewne "perturbacje" w stawce. Nie wiadomo czy Mak by wygrywał w 98 i 99.
Ale skoro zabawa już trwa to i ja się pobawię.
Mimo wielkiej sympatii wobec Senny uważam, że tytuł w 1994 zdobyłby Schumi. Williams wtedy borykał się z problemami związanymi z brakiem odpowiedniego balansu większość sezonu, a wiele zmian wprowadzono po kilku wyścigach od śmierci Brazylijczyka. Nie wiadomo czy Ayrton by dał radę z tymi problemami. 1995 i dalej to już całkowita niewiadoma jesli chodzi o Williamsa i Benettona. Osobiście wierzę w talent inżynierów Williamsa i wielką formę Senny, ale Benetton to nie lamusy z Łomży.
PS: Co do Hilla, Damon Hill przez pryzmat swojego życiorysu jest wielkim kierowcą. W dzieciństwie i młodości nie ścigał się w cartingu i tym podobnych. Jako student brał udział w zawodach motocyklowych i tylko dzięki perswazji matki przyniósł się na 4 kółka. miał już wtedy ponad 20 lat. Przebijał się przez młodsze serie i w wieku ponad 30 dostał się do F1. W 92 był zawodnikiem czegoś co można nazwać popłuczynami po Brabhamie, a w 1993 był partnerem Prosta i nawet wygrał kilka GP. W 94 też miał pełnić rolę tego drugiego, jednak kiedy Senna zginał, z sukcesem przejął rolę lidera zespołu. Mimo pomocy FIA Hill jednak swoją niesamowitą płynnością jazdy utemperował bolid i gonił SCHU. Potem była Adelajda...
W 1995 Benetton miał zwyżkę formy, a zespół z Grove nadal przystosowywał się do regulacji FIA. 1996 to był triumf Hilla, wiem maszyna, ale DC ani w Willu, ani w Maku (chodzi o sezony 98,99) też jakoś nie trzymał fasonu. W 1997 to w tragicznym Arrowsie na GP Więgier pokazał wielką klasę. Potem Jordan i naprawdę solidna jazda Hilla Juniora co było widoczne w Spa w 98. Jak na kogoś kto nie szlifował swojego talentu od dzieciństwa (jak Senna czy Schumacher) i na kogoś kto miast cartingu wolał czytać książki (pamiętajmy, że Damon jest jednym z nielicznych wykształconych kierowców F1) i Ścigał się po amatorsku na dwóch kółkach to wiele. To też byłby dobry temat na temat: Co by było, gdyby Hill szedł do F1 od szczeniaka, a nie jak to ujął jeden z dziennikarzy- "Z przypadku"