Senna i losy tytułu 94...

Dyskusja o kierowcach i zespołach F1: byłych, obecnych i przyszłych

Moderator: Ekipa F1

Kto mistrzem w 94 roku:

Senna
32
57%
Schumacher
24
43%
 
Liczba głosów : 56

Postprzez McMarcin Cz lut 01, 2007 10:59  

a tak na marginesie sporów o to, komu przypadłby tytuł w 1994 r., to chcę zauważyć, że na początku 1994 r. Ayrton Senna zmienił nieco swoje podejście do wyścigów. Stał się ostrożniejszy i zaczął bardziej zwracać uwagę na bezpieczeństwo innych kierowców. Nadal był piekielnie szybki i genialny za kierownicą - jednak to właśnie młody Schumacher mógł jechać na krawędzi ryzyka. Kto by wygrał - szczerze mówiąc nie wiem, ale wydaje mi się, że jednak Schumacher
Avatar użytkownika
McMarcin
 
Dołączył(a): Pt sie 19, 2005 18:33
Lokalizacja: Elbląg

Postprzez TobaccoBoy Cz lut 01, 2007 20:01  

Na początku chciałbym zaznaczyć, że takie gdybanie do niczego nie prowadzi, bo 94 był "inny" dla F1, nie tylko z powodu śmierci Senny,ale także z powodu "potężnych" zmian w regulaminach. Bo co by było gdyby nie prowadzono pie**olonej sklejkowej belki pod bolidem, która "wzorowo" rozwala przepływ powietrza pod bolidem, tego nie wie nikt. Przecież wtedy doszło do wprowadzenia polityki "bezpieczeństwo za wszelką cenę" przez FIA, co spowodowało w konsekwencji wielkie zmiany w takich dziedzinach jak choćby konstrukcja torów (pamięta jeszcze ktoś jak wyglądało Spa w 94 czy gumowa szykana w Catalonyi? :P ), konstrukcja bolidów, czy zaostrzenie działań wobec "niebezpieczeństwa powodowanego przez zawodników". Może w 1998 nie wprowadzono by rowków na slickach, co mogłoby spowodować pewne "perturbacje" w stawce. Nie wiadomo czy Mak by wygrywał w 98 i 99.

Ale skoro zabawa już trwa to i ja się pobawię. :evil:
Mimo wielkiej sympatii wobec Senny uważam, że tytuł w 1994 zdobyłby Schumi. Williams wtedy borykał się z problemami związanymi z brakiem odpowiedniego balansu większość sezonu, a wiele zmian wprowadzono po kilku wyścigach od śmierci Brazylijczyka. Nie wiadomo czy Ayrton by dał radę z tymi problemami. 1995 i dalej to już całkowita niewiadoma jesli chodzi o Williamsa i Benettona. Osobiście wierzę w talent inżynierów Williamsa i wielką formę Senny, ale Benetton to nie lamusy z Łomży.

PS: Co do Hilla, Damon Hill przez pryzmat swojego życiorysu jest wielkim kierowcą. W dzieciństwie i młodości nie ścigał się w cartingu i tym podobnych. Jako student brał udział w zawodach motocyklowych i tylko dzięki perswazji matki przyniósł się na 4 kółka. miał już wtedy ponad 20 lat. Przebijał się przez młodsze serie i w wieku ponad 30 dostał się do F1. W 92 był zawodnikiem czegoś co można nazwać popłuczynami po Brabhamie, a w 1993 był partnerem Prosta i nawet wygrał kilka GP. W 94 też miał pełnić rolę tego drugiego, jednak kiedy Senna zginał, z sukcesem przejął rolę lidera zespołu. Mimo pomocy FIA Hill jednak swoją niesamowitą płynnością jazdy utemperował bolid i gonił SCHU. Potem była Adelajda...
W 1995 Benetton miał zwyżkę formy, a zespół z Grove nadal przystosowywał się do regulacji FIA. 1996 to był triumf Hilla, wiem maszyna, ale DC ani w Willu, ani w Maku (chodzi o sezony 98,99) też jakoś nie trzymał fasonu. W 1997 to w tragicznym Arrowsie na GP Więgier pokazał wielką klasę. Potem Jordan i naprawdę solidna jazda Hilla Juniora co było widoczne w Spa w 98. Jak na kogoś kto nie szlifował swojego talentu od dzieciństwa (jak Senna czy Schumacher) i na kogoś kto miast cartingu wolał czytać książki (pamiętajmy, że Damon jest jednym z nielicznych wykształconych kierowców F1) i Ścigał się po amatorsku na dwóch kółkach to wiele. To też byłby dobry temat na temat: Co by było, gdyby Hill szedł do F1 od szczeniaka, a nie jak to ujął jeden z dziennikarzy- "Z przypadku"
TobaccoBoy
 

Postprzez Kubuś Fatalista Cz lut 01, 2007 20:07  

TobaccoBoy napisał(a):
Ale skoro zabawa już trwa to i ja się pobawię. :evil:
Mimo wielkiej sympatii wobec Senny uważam, że tytuł w 1994 zdobyłby Schumi. Williams wtedy borykał się z problemami związanymi z brakiem odpowiedniego balansu większość sezonu, a wiele zmian wprowadzono po kilku wyścigach od śmierci Brazylijczyka. Nie wiadomo czy Ayrton by dał radę z tymi problemami. 1995 i dalej to już całkowita niewiadoma jesli chodzi o Williamsa i Benettona. Osobiście wierzę w talent inżynierów Williamsa i wielką formę Senny, ale Benetton to nie lamusy z Łomży.



My tu gdybamy co by było gdyby Senna nie zginą. A nie co by było gdyby Senna zgina i nadal jeździł w Williamsie. Bo wywnioskowałem z twojej wypowiedzi to że Senna zginąłby ale i tak jeździł nadal. Jeśli źle zrozumiałem to przepraszam.
Drzewo znów się zazieleni !
Avatar użytkownika
Kubuś Fatalista
 
Dołączył(a): So maja 06, 2006 10:12
Lokalizacja: Polesie

Postprzez TobaccoBoy Cz lut 01, 2007 20:09  

Kubuś Fatalista źle zrozumiałeś :-P
TobaccoBoy
 

Postprzez Kubuś Fatalista Cz lut 01, 2007 20:17  

"Williams wtedy borykał się z problemami związanymi z brakiem odpowiedniego balansu" teraz już rozumiem. Zabrakło "przez większość sezonu" Czy na dal coś pokręciłem ?
Drzewo znów się zazieleni !
Avatar użytkownika
Kubuś Fatalista
 
Dołączył(a): So maja 06, 2006 10:12
Lokalizacja: Polesie

Postprzez TobaccoBoy Cz lut 01, 2007 20:17  

Nie Kubuś. Ufff.... :-P
TobaccoBoy
 

Postprzez Siemion19 Pt lut 02, 2007 9:47  

Gdyby Ayrton żył Schumi miałby o co najmniej 2 tytuły mniej.Bruno Senna trochę przerobiłem ale co tam
Siemion19
 

Postprzez sznurek-jedi Pt lut 02, 2007 11:33  

Siemion19 napisał(a):Gdyby Ayrton żył Schumi miałby o co najmniej 2 tytuły mniej.Bruno Senna trochę przerobiłem ale co tam

Czy ktoś mi wyjaśni o co chodzi z tym przerobionym Bruno Senna?
sznurek-jedi
 

Postprzez Memphis Pt lut 02, 2007 12:05  

Też jestem ciekaw co autor miał na myśli
Obrazek
Avatar użytkownika
Memphis
 
Dołączył(a): Pn lut 27, 2006 10:15
Lokalizacja: Warszawa
GG: 3483676

Postprzez Bart Pt lut 02, 2007 14:21  

Siemion19 napisał(a):Gdyby Ayrton żył Schumi miałby o co najmniej 2 tytuły mniej.

Jestem też ciekaw, skąd ta pewność? :-)
Avatar użytkownika
Bart
 
Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 20:45
Lokalizacja: Kąśna Dolna/Kraków
GG: 1284088

Postprzez kuba Pt lut 02, 2007 14:28  

Autorowi chodziło o to ,że Bruno Senna powiedział : „Gdyby mój wuj nie zginął, Michael zdobyłby dwa tytuły mniej. Michael rzadko musiał jeździć na limicie, ale byłoby zupełnie inaczej, gdyby Ayrton był nadal wśród nas”.


http://www.f1wm.pl/php/wiad_gen.php?id=4687
Ostatnio edytowano Pt lut 02, 2007 14:57 przez kuba, łącznie edytowano 2 razy
"Rób,albo nie rób...nie ma próbowania!!!"
Avatar użytkownika
kuba
 
Dołączył(a): Śr kwi 13, 2005 13:31
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Cinek Pt lut 02, 2007 14:44  

kuba jesteś genialny ;] ja bym tego w życiu nie rozszyfrował ;]
NOBODY EXPECTS.
Avatar użytkownika
Cinek
 
Dołączył(a): N gru 03, 2006 0:30

Postprzez kuba Pt lut 02, 2007 14:54  

Gratuluje Ci jak najmocniej :razz: Jednakże ktoś spytał to odpowiedziałem , ponieważ wypowiedź autora była nie do końca zrozumiała. Nie podniecaj sie tak :P
"Rób,albo nie rób...nie ma próbowania!!!"
Avatar użytkownika
kuba
 
Dołączył(a): Śr kwi 13, 2005 13:31
Lokalizacja: Poznań

Postprzez slipstream Pt lut 02, 2007 14:57  

Bart napisał(a):Jestem też ciekaw, skąd ta pewność?

Jestem ciekaw skąd pewność ze tak by nie było.
Avatar użytkownika
slipstream
moderator
 
Dołączył(a): N maja 29, 2005 15:24
Lokalizacja: 1123, 6536, 5321

Postprzez kuba Pt lut 02, 2007 15:02  

No i sie zaczyna takie gdybanie. NIKT NIE PEWNOŚCI. Stało się - moim zdaniem takie dywagowanie nie ma sensu najmniejszego - co by było gdyby ... :???: Historii nie zmienimy przecież. Może jeszcze dalej się cofnijmy i załóżmy temat - co by było gdyby Gilles V. nie zginął i w ogóle...
"Rób,albo nie rób...nie ma próbowania!!!"
Avatar użytkownika
kuba
 
Dołączył(a): Śr kwi 13, 2005 13:31
Lokalizacja: Poznań

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Kierowcy i zespoły

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron