Dopiero zauważyłem ten temat.
W mojej opinii sprawa jest jasna - Ayrton Senna zostałby mistrzem świata. Biorąc pod uwagę umiejętności posiadane przez obydwu kierowców w tamtym czasie, Brazylijczyk miażdżył Niemca. Zasadnicza różnica była taka, że Benetton miał świetny bolid, a Williams... hmmm... niedopracowany, choć z wielką mocą. Myślę więc, że z czasem sytuacja zostałaby opanowana, Williams zrobiłby jakiś krok do przodu, a uwzględniając to, że wówczas punktacja była inna, przewaga Schumachera mogłaby zostać zniwelowana. Ayrton jak Ayrton, na pewno kręciłby kolejne pole position, kto wie, może jakiś rekord pole position w jednym sezonie. Może w każdym GP?
Teraz się już nie dowiemy, co mnie strasznie boli...
Jestem jego fanatykiem, ale patrzę jak realista, Senna dogoniłby Schumachera. A w następnych latach byłoby ciekawie, ze 30 zwycięstw więcej? Nie wątpię. Były komentarze, że mógłby dorzucić, że 4 tytuły i głosy, że to już niezłe bajki. Ja teraz kalkulować nie będę, bo już nie mam pomysłu, jedno jest pewne, gdyby żył to byłby najbardziej utytułowanym kierowcą F1, tak mi podpowiada rozum i chyba każdy tak uważa.
.