chciałbym troche odkopac temat... czytalem jego biografie, i nie bede oryginalny. uwazam ze jako kierowca zasluguje na szacunek, chociaz po przeczytaniu
http://www.f1wm.pl/artykuly/?real_id=84 tego artykulu, powoli zmieniam zdanie... no ale 3 tytuły... nie ma z czym dyskutowac. ja natomiast chcialbym rozbudzic rozmowe na innej plaszczyznie... otoz mozecie sie ze mna zgadzac lub nie, ale z materialow ktore ja przeczytalem osmiele sie stwierdzic ze on nie mial honoru. mam tu na mysli wydarzenia z 1976 z gp niemiec, oraz gp holandii(?) 1977. jak mozna tak potraktowac kolegow ktorm zawdziecza sie zycie? wydaje mi sie ze przez takie zachowanie cala jego biografia jest mniej wartosciowa od wydawalo by sie malo utytulowanego -Purleya. moze ma ktos jeszcze jakies ciekawe "historyjki" z jego zycia ktore moglyby przyblizyc jego osobe? bede wdzieczny...
na koniec- nie bede oryginalny- jakis czas temu kiedy to na onecie pojawialy sie co tydzien jego blyskotliwe wypowiedzi, pozwolilem sobie jedna z nich nie przychylnie skomentowac. po co to pisze? bo wtedy wszyscy go bronili, a po przeczytaniu tego forum widze ze macie takie samo zdanie jak ja. wypowiada sie bez sensu, mam wrazenie ze poszukuje taniego rozglosu. a nie potrzebnie- mistrz swiata powinien zachowac klase... mozna bylo by dlugo pisac o jego wypowiedziach ale troche brak mi slow na ich okreslenie... moze "blyskotliwe", byloby dobre.
nooo i jego obecne zycie... troche nie przystoi wg mnie. to malzenstwo, taciezynstwo...
nie jest to postac ktorą bym podziwial...