Jak zestarzały się posty z poprzedniej zimy? Zapraszam na podsumowanie
W kwalifikacjach do GP Bahrajnu był problem techniczny, ale to i tak nie miało znaczenia, bo na okrążeniu rozgrzewkowym bolid odmówił posłuszeństwa. Dobra jazda z końca stawki i P5 w pierwszym wyścigu w nowym zespole. Imola - w pewnym momencie wyglądało to na pierwsze podium w Red Bullu i łatwe 18 punktów, ale po błędzie skończyło się poza dziesiątką. Na Portimao bolid nie pozwalał na więcej, z kolei w Hiszpanii sprawę skomplikował ból ramienia w kwalifikacjach, co zapewne złożyło się na obrót w Q3 i słabe P8 na starcie. Ostatecznie Perez przebił się na P5 i moim zdaniem można na to przymknąć oko - tak samo jak na GP Monako, gdzie w kwalifikacjach Hamilton przyblokował, ale w wyścigu Meksykanin nadrobił ile się dało. Dalej mamy wygraną w Azerbejdżanie i podium we Francji - w tym drugim Bottas niszczył opony w brudnym powietrzu na początku wyścigu, a później Mercedes pogrążył go strategią, no ale wynik jest wynik. Choć w drugim wyścigu przytrafił się kosztowny błąd, to nie ma co robić z niego katastrofy - rozpoczęcie sezonu było całkiem niezłe.
Przechodzimy do Austrii #1 - Bottas dostaje +3 miejsca za tego swojego spina w pit lane. Trzeba tylko wyprzedzić Norrisa i można spokojnie jechać po kolejne podium. Checo wykonuje manewr w zakręcie 3, ale do czwórki ustawia się za Hamiltonem i Norris przeprowadza udaną kontrę po zewnętrznej. Wolny pit stop powoduje spadek za Bottasa, jednak można było tego uniknąć utrzymując McLarena za plecami. Prezent od Bottasa (bez kary startowałby z P2) został zmarnowany. W drugim wyścigu przesadził z atakiem na Norrisa i skończyło się tylko na P6. Silverstone to błąd w sprincie i jego konsekwencje w niedzielę, Węgry - pierwsze odpadnięcie Pereza z wyścigu na pierwszym okrążeniu i z winy kogoś innego od... GP Brazylii 2012 (!!!), Belgia - dojazd na pola startowe zakończony lądowaniem w bandzie, Włochy - mam wrażenie, że ten restart i wyprzedzanie Leclerca można było rozegrać lepiej - była okazja na P3, a skończyło się na karze 5 sekund i P5.
No i dotarliśmy do końcówki sezonu - z Turcji, USA i Meksyku przywiózł trofeum za P3. W Brazylii oddał Sainzowi punkt w sprincie, a w wyścigu wyprzedził Bottasa, który pozycję stracił po walce z Verstappenem, by ostatecznie to miejsce odzyskać po skorzystaniu na VSC, więc Sergio ukończył wyścig na P4. Katar to kolejne P4 i zmarnowana szansa na podium przez zakwalifikowanie się na P11. Rok zakończony dwoma nieukończonymi wyścigami - w Arabii Saudyjskiej przyczyną był incydent wyścigowy po restarcie, a w Abu Zabi wycofanie bolidu z rywalizacji pod koniec wyścigu (kosztowało to P3).
Nietrudno było zauważyć, że Hamilton i Verstappen jeździli w swojej lidze, ale Pereza można porównać z Bottasem. Na papierze wychodzi 226:190 na korzyść tego drugiego. „Checo stracił nie ze swojej winy P3 na Węgrzech i w Abu Zabi...” - powie ktoś. Z pierwszym przykładem oczywiście trudno się nie zgodzić, ale uwzględniając wał ze zjazdem Safety Cara w ostatnim wyścigu, to Red Bull nie stracił tam nic. Dlaczego? Strata zwycięstwa Hamiltona kosztowała dokładnie tyle ile wycofanie Pereza z wyścigu (7 punktów straty zamiast 7 punktów przewagi + FL = 15), a do tego Bottas spadł z P5 na P6 po zostaniu objechanym przez bolidy na świeżych oponach. Można jeszcze doliczyć 2 punkty za jazdę z końca z Bahrajnu (uciekło P4) i na upartego coś za GP Holandii (takie 50/50, trochę też zespół zawalił z tym odpadnięciem w Q1). Jak w takim razie wyglądają straty Bottasa? Najpierw 18 punktów za P2 w Monako, stracone potencjalne zwycięstwo we Włoszech przez wymianę komponentów silnika (czyli strata 10 punktów, bo dojechał na P3), zrujnowana pozycja startowa do GP Rosji (najpierw przez błąd Hamiltona w Q3, a później przez wymianę silnika). Wyścigu prawie nie ukończył w top10, ale poszczęściło mu się z wymianą na przejściówki, więc w pewnym sensie wyszedł „na zero” w ten weekend. Dalej – zabranie z toru przez Ricciardo w GP Meksyku za 12 punktów i kapeć w Katarze (chyba – nie chce mi się tego dokładnie sprawdzać, ale to jest najgorszy możliwy wynik w granicach rozsądku) za 10 punktów. Do tego było +5 miejsc za wymianę silnika w USA, a jeśli dobrze pamiętam, to Perez nie miał w tym sezonie żadnych kar przesunięcia na starcie (tylko start z pitlane na Zandvoort zamiast z P16). Dosyć często oczy krwawiły przy oglądaniu wybitnego braku umiejętności wyprzedzenia wolniejszego bolidu przez Bottasa, ale jedno jest pewne – pomimo niezbyt udanego sezonu, Fin odnosi pewne zwycięstwo w rywalizacji numerów dwa (Bottas vs Perez).
W wielu dyskusjach na temat obsady drugiego fotela w Red Bullu po 2020 można było przeczytać: „Może i Hulkenberg szybciej jeździ kwalifikacje, ale to Perez jest lepszy w wyścigach...”. Co się okazało? Potężna aerodynamika zrobiła swoje i utknięcie za bolidem środka stawki (nieszczególnie trudne) było równoznaczne ze zrujnowanymi zawodami przez utratę kontaktu z czołówką. Powiedziałbym nawet że kwalifikacje były ważniejsze od nieco lepszego tempa wyścigu czy dbania o opony, ponieważ w czystym powietrzu można było wykorzystać tempo bolidu, a jadąc np. za Ferrari – już niekoniecznie. Przez większość sezonu gdzieś te kwalifikacje ‘chodziły’ za Checo – często brakowało naprawdę niewiele do poprawy pozycji startowej. Spisałem te różnice i odrzucając Portimao (pewnie i tak byłby czwarty w wyścigu) i jedno miejsce na Monzy (był jeszcze sprint), to aż trzynaście razy (!!!) wystarczyło pojechać o około 0,12s (maksymalna wartość, często wystarczyło mniej) szybciej niż Perez, a pozwoliłoby to zyskać choć jedno miejsce na starcie (lub uniknąć eliminacji – jak w Holandii albo w Katarze). Moim zdaniem było to jak najbardziej wykonalne dla Hulkenberga (oczywiście nie w 100% przypadków...).
link do różnic w kwalifikacjachCzy wchodziło w grę inne zakończenie? Stworzyłem sobie taki luźny scenariusz, czyli ‘idealny’ sezon Pereza – na niebiesko rundy, w których można było zdobyć więcej punktów. Puste wiersze = bez zmian. Pierwszy zestaw kolumn – oryginalne wyniki, drugi – podstawione lepsze wyniki Checo w wybranych wyścigach (tam gdzie moim zdaniem była na to szansa) i uwzględniony ich wpływ na punktację pozostałych. Na koniec policzyłem różnicę w obu wariantach uzyskując 80 punktów (uściślając - dało się pozbawić 22 punktów ekipę z Brackley, z kolei 58 oczek więcej zdobyłby Red Bull). Innymi słowy, została 'nadwyżka' w postaci 52 punktów
link do klasyfikacjiZałożenia:
1) P2 na Imoli
2) P3 w obu wyścigach w Austrii
3) (co najmniej) P4 na Silverstone i przeszkodzenie w wygranej Hamiltona (wyprzedził Leclerca na ostatnim okrążeniu)
4) utrzymanie wyniku z kwalifikacji w Belgii
5) P4 + FL na Zandvoort, P3 na Monzy i w Katarze
Jak spisałby się Hulkenberg? Nigdy nie poznamy dokładnego scenariusza i można jedynie spekulować na podstawie wyników Pereza w zaistniałych okolicznościach. Dorzucę swoje przemyślenia na temat kilku wyścigów:
Wielka Brytania: jeden z jego najmocniejszych torów w kalendarzu. Leclerc wyprzedził Bottasa już w pierwszym zakręcie i objął prowadzenie – kto wie, może Hulkenberg mógł ten wyścig nawet wygrać?
Rosja: w ostatnich minutach kwalifikacji wykonuje swój popisowy numer, czyli piekielnie szybkie okrążenie na slickach na przesychającym torze. Lekką ręką start z top3, a wcale nie zdziwiłoby mnie Pole Position. Unika jazdy w pociągu i prowadzi od startu/wyprzedza Norrisa na pewnym etapie. 1) Wariant optymistyczny – dobrze rozgrywają deszczową końcówkę i wygrywa wyścig (pozbawiając Hamiltona P1). 2) Wariant negatywny – ostatnie minuty rozgrywają podobnie jak Norris i spada na P6 (i tak 6 punktów więcej niż przywiózł Checo).
Arabia Saudyjska: kwalifikuje się przed Leclerkiem i zamiast za nim utknąć, to odjeżdża z pierwszą trójką. Po SC unika przemieszania się z autami z midfieldu i tym samym incydentu wyścigowego skutkującego odpadnięciem z wyścigu. Przywozi dwucyfrową liczbę punktów.
Co z pozostałymi rundami? Można sobie wziąć poprzednią listę i wpisałbym w co najmniej trzech wyścigach zero punktów. Do tego trzeba doliczyć jeden wyścig na kary za nadprogramowy silnik. Trop z kwalifikacji wydaje się dobry, z tymi trzema opisanymi wyścigami też coś jest na rzeczy, ale choć bardzo chciałbym żeby było inaczej, to niestety cała zabawa jest jedynie zgadywaniem.
Sezon 2021 w wykonaniu Pereza był sezonem lepszych i gorszych występów, ale nie można tego nazwać katastrofą. Co będzie w przyszłym roku? Nawet nie podejmuję się zgadywania - tak długich postów w tym wątku też nie będę tworzył każdej zimy
Szkoda było mi tego całego Checo jak zastąpiono go Vettelem, bo przez chwilę wydawało się że faktycznie został na lodzie (ostatecznie wyszło mu to na dobre - Aston Martin zaliczył największy regres w stawce). Jeśli chodzi o przyczyny dotkliwych porażek drugich kierowców Red Bulla, to chyba można włożyć między bajki ten 'mityczny' styl jazdy Verstappena i rozwijanie bolidów wokół tego stylu - jak się okazuje,
rozwój bolidu w 2020 został spartaczony - wystarczy dołożyć niedoświadczonego zawodnika jakim jest Albon i kłopoty gwarantowane. Tak zdradliwy w prowadzeniu nie był ani poprzednik ani następca.
Zamiast zawodnika o bardzo konwencjonalnym stylu jazdy postawiono na kierowcę z techniką bardzo osobliwą -
Andrew Green z Aston Martina służy pomocą, a na końcu posta dołożyłem jeszcze trzy artykuły.
"Yes, [Vettel] does have his own personal driving style, but that's no different to the driving styles that we've seen from other drivers," Green said.
"I'd say [it's] not as extreme as the driver he is replacing, who had a very extreme driving style which was very difficult to get right at all tracks. It shone at certain tracks and didn't at others.
Druga sprawa to dostępność - teoretycznie Hulkenberg mógł zostać kierowcą Red Bulla już w drugiej połowie 2020 - wystarczyło zastąpić nim Albona. Start dopiero w 2021 to oczywiście mniejsza szansa na sukces, ale czy aż tak nierealna? Alonso po dwóch latach przerwy potrzebował około sześciu rund na odszukanie osiągów, a w pierwszych pięciu wyścigach to Perez za wiele nie zwojował. Z drugiej strony - czy w ogóle Hulkenberg był opcją? Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej skłaniam się ku teorii, że posłużył jedynie jako środek do utemperowania meksykańskich sponsorów w negocjacjach, a plan od początku zakładał zatrudnienie Pereza - szalę przechyliło wsparcie finansowe.
Przelewy od Carlosa Slima zasiliły budżet zespołu, a po Cudzie w Abu Zabi kierowca Red Bulla wywalczył mistrzowski tytuł... coś się nie zgadza, czegoś brakuje? Cholera. Nie mogę pozbyć się wrażenia jakbym o czymś zapomniał.
Ale zaraz... skoro w Milton Keynes odtrąbili sukces, to przecież wszystko jest w porządku.
Perez F1 performances boosted by Red Bull set-up breakthroughWhy Red Bull F1 switch is like a ‘different category’ to PerezPerez: Challenge of changing F1 teams is "underestimated"