Nie wnosiłem żadnych sprzeciwów, w sumie nic się nie stało. Była niewielka szansa na zyskanie kilku miejsc bo w końcówce niemal dogoniłem kierowców przedemną, co gdyby nie strata na tym zgrzycie z byczkiem, mogłoby się przełożyć jakoś pozytywnie na miejsca
To jednak tylko domysły.
Było tam też trochę i mojej winy bo faktycznie wcześniej zacząłem wchodzić w zakręt, jednak nie było innego wyjścia bo lekko zagotowałem hamulce, no i inaczej wyleciałbym chyba z toru.