Odkopię trochę temat, bo mi się nudzi.
1 komputer dostałem w roku 1999. To były czasy. Wtedy jeszcze na motorach zaczynałem. Przyszedł 21 wiek. Wszystkie części destruction derby
. Później znudziło mi się rozwalanie rywali więc pomyślałem o czymś normalniejszym. Zacząłem grać w Official Formula 1 Racing. Niestety w demce był tylko 1 tor - suzuka. Szybko się znudziło i przesiadłem się na F1 Racing Championship. To już było coś
Grafia wymiatała w porównaniu z poprzednim 'symulatorem'. Kolejne gry, w które grałem to GP3 i GP4. Pamiętam wiele sezonów przejechanych na GP4. Deszczowe warunki wymiatały. W wakacje 2007 dostałem nowego kompa (intel pentium 4
) w zasadzie kupa złomu ale f1 challenge 99-02 działało. We wtorek 14 sierpnia dostałem moda 2007 w swoje ręce. Od razu zapisałem się do ligi i już tego samego dnia pojechałem w niej wyścig. Niesamowite przeżycie. Start na defaultowym secie i 6 miejsce. Później pałętałem się po różnych ligach. Ledwo znalazłem coś ciekawego - zaraz się rozpadało. We wrześniu powróciłem do pierwszej ligi i kupiłem kierownice. Apollo Monza
. Wyglądała fajnie, ale po 2 miechach padła. Potem śmigałem na klawie. W grudniu liga padła i założyłem swoją. Świetnie się grało. Do dziś pamiętam wyścigi w piątkowe wieczory. Wspomnienia bezcenne. Jednak w lutym 2008 przyszedł czas na coś nowego - rFactor. Dołączyłem do ligi. Jeździłem w niej do sierpnia, bo wtedy się zaczęło najlepsze. LiGNA - liga nieosiągalna dla mnie. Śledziłem wyniki od początku sezonu 2007-2008. Czasy Powolniaka (ależ to był alien
) i zespołu CrowF1 Team. Coś niesamowitego. Cały czas wydawało mi się, że to liga ludzi z kosmosu, do której żadną drogą nie można było się dostać. Byle kto nie miał tam szans na jaki kolwiek sukces. No ale została otwarta seria GP2 więc się zapisałem. Potestowałem trochę jednak nie zdąrzyłem pojechać nawet 1 wyścigu bo z F1 zrezygnował Kojot. Na jednym z treningów własnie on zaprosił mnie i Luke'go na następny dzień, na 18 na serwer serii F1 bo Crow miał przeprowadzać rekrutację na 2 kierowcę CrowF1 Team. No więc przyszedłem. Pojeździłem i co? Crow mnie wziął
. Myślałem że pier**** ze szczęścia. Z tego co pamiętam to grałem wtedy od 18 do 2 w nocy bez przerwy bo ćwiczyłem przed Bahrainem. Następnego dnia zapytałem Crow'a na gg czego ode mnie oczekuje. Jakich wyników. Jak dziś pamiętam powiedział "Zdobywaj punkty w każdym wyścigu i będzie dobrze". To zdanie troche mnie podłamało, bo byłem pewny że zdobycie punktów w tej lidze jest nierealne jeśli chodzi o mnie. No nic. Trenowałem ostro, żeby nie dać klapy. W niedzielę, przed wyścigiem rozmawiałem na gg z Pavłem. Powiedział mi, że jeśli strzele komuś strzała na T1 to do końca życia będą mi to wypominać. Bałem się. Przyszedł wyścig, a dokładniej kwalifikacje. P6 - szał radości
. Wyścig. Od razy przypomniałem sobie słowa Pavła. Trzęsłem się jak galareta - "żeby tylko nikogo nie uderzyć". Udało się
T1 czyściutko. Cały wyścig wręcz bezbłędnie. Troche walki z Darondim. I P2 na zakończenie. Wtedy jakoś dotarło do mnie że jednak mam jakieś pojęcie
. Byłem z siebie dumny. Dalej przyszła turcja - kolejne zdziwko - PP i P1 na mecie. Coś pięknego. Monako to samo, aczkolwiek było trudniej. Dalej już było nieco gorzej. Ale cieszyłem się z tego, iż kilka wyścigów pod rząd ukończyłem na podium.
Myślę, że te 5-7 lat gry w symulatory daje teraz efekty.
Jak dziś pamiętam jak Crow uczył mnie zmieniać biegi, żeby silnika nie zajeździć. Świetna sprawa. Dziękuję
To chyba tyle.
Co do kierowców to mam już szóstą - DFP