Tak jak napisałem w sobotę - przerost formy nad treścią. Piękne widoki, cudne budynki wokół i na torze, krótko mówiąc - otoczka miodzio. Tylko CO Z TEGO? Kiedy tor uniemożliwa ciekawą rywalizację
Wolę już tory na zadupiu, ale takie na których coś się dzieje. Dlatego - jak dla mnie - żaden Tilkodrom nigdy do pięt nie dorośnie Monzy czy Spa.
Za rok będziemy mieć Koreę, a za dwa lata Indie i może Rosję ( obiekt w kraju Władymira będzie Tilkodromem ? ). A zatem to będą Yas Mariny bis.
Co do wczorajszego wyścigu. Nuuuda, nuuuuda, i jeszcze raz nuuuuuuuuda
Jak na każdym Tilkodromie
Co tam się działo ciekawego? Nic, poza końcówką wyścigu kiedy to Button atakował Webbera.
Vettel - zwyciężył zasłużenie. Cherubinek był bardzo szybki i trzymał równe tempo.
Webber - dobre tempo, a pod koniec przytomna obrona swojej pozycji na torze.
Button - po kilku miesiącach wreszcie coś interesującego pokazał. Był na podium ( jak na MŚ przystało ) i w końcówce próbował pokonać Marka. To się chwali
Barrichello - nie zdołał pokonać Vettela. Już na starcie uszkodził troszkę swój bolid i znowu odłamkiem z pochodzącym z jego auta, ktoś ( w tym przypadku Button ) mógł dostać w głowę
Kobayashi - jestem pełen uznania dla jego osoby. Naprawdę
Startował z 12 miejsca i jadąc na jeden postój zdołał dotrzeć na 7 pozycji. Brawo
Raikkonen - gdy przez chwilę znalazł się na 6 miejscu, to uwierzyłem, że na odchodne zdobędzie jeszcze jakieś punkty w Ferrari. Niestety tak się nie stało. Trudno.
Hamilton - wczoraj i jego dopadł pech. Pierwszy wyścig w F1, którego nie ukończył z powodu defektu.
Zabawna sytuacja miała miejsce w boksie, kiedy to Alguersuari wjechał na nie swoje stanowisko
Ogólnie rzecz biorąc ( jak dla mnie ) wyścig do bani
Jedyne co mi się podobało, to nocna aura
Jeśli Bernie będzie wyprowadzał F1 poza granice Europy ( a robi to ) zwłaszcza do Azji, to niech zadba o to, żeby tamte wyścigi odbywał się w nocy czasu miejscowego. Taki race wygląda ładniej, a kibice będą mogli go obejrzeć o ludzkiej porze. Może wtedy nie zasną obserwując nudy...