przez Mariusz Śr paź 22, 2008 7:26 Re: Debiutant roku 2008
Uważam podobnie, jak Jędruś. Bourdais od kilku wyścigów jeździ dużo lepiej niż na początku roku. Oczywiście, można powiedzieć, że jest utytułowanym zawodnikiem (4 mistrzostwa Champ Car, 1 tytuł mistrzowski F3000, 1 mistrzostwo francuskiej F3), ale w F1 jest debiutantem i ma małe doświadczenie. Przypomnijmy sobie, jak za kierownicą Williamsa w 1999 roku jeździł Alessandro Zanardi, Włoch który po 2 mistrzostwach Champ Car powrócił do F1 do nie będącego jeszcze wówczas w bardzo słabej formie Williamsa (podwójne mistrzostwo w 1996 i 1997). Jemu nie udało się zdobyć w całym sezonie żadnego punktu, dla porównania Ralf Schumacher zdobył ich 35. A przecież Zanardi miał za sobą już całkiem niemało startów, debiutował w 1991 r. w Jordanie, później były starty w Minardi i dwa sezony w podupadającym Lotusie. Na jego tle Bourdais wypada znacznie lepiej. Inna sprawa, że Francuz ma bardzo mocnego partnera i do tego znacznie młodszego, co może być nieco frustrujące dla niego.
Piquet moim zdaniem trafił do F1 głównie dzięki nazwisku. Pokazał już się z dobrej strony, ma pewne osiągnięcia, ale podobnie jak Bourdais forma wzrasta u niego wraz z końcówką sezonu. Na początku roku jeździł słabo i pamiętamy, że mówiło się, że może zostać zastąpiony kimś z programu RDD. No ale, tak jak z Kovalainenem w zeszłym roku, tak i jemu udało się utrzymać posadę. Jest za to najwyżej sklasyfikowanym debiutantem w tym roku i chyba tak już zostanie, bo raczej Nakajima nie wygra w Brazylii... Za Piquetem przemawia zdobyte podium, ani Nakajima, ani Bourdais nie mogą się czymś takim pochwalić póki co.
Zaś Japończyk ma chyba największe doświadczenie z całej trójki w obyciu z F1. Początek sezonu dosyć nieciekawy, później nieco lepiej. Na jego korzyść przemawia to, że jako jedyny spośród nich ma już pewną posadę na 2009 rok. Względem partnera z zespołu ma połowę punktów mniej. Dla porównania Bourdais ma ich 5 razy mniej, a Piquet niecałe 3 razy mniej.
Stawiam na Bourdaisa, który po wielu latach otrzymał upragnioną szansę ścigania się w F1, ciężko na to pracował, a wierzę też, że gdyby nie pech w kilku wyścigach byłby teraz w klasyfikacji generalnej gdzieś w okolicach 14-15 miejsca.