Powyższego nie skomentuję bo
oczywiście o gustach.... ale prawda jest taka.... Kiedy Toyota bez problemu wymieniała na gwarancji (i po), to VW nie zawsze przyznawał się do wad.
A co to ma wspólnego z oceną stylistyczną aut?
I niestety
Mitsu, choć możesz mieć swoje przekonacie o świętej misji jaką wykonujesz, i być święcie przekonanym ze Twoja krucjata ma słuszność, to absolutnie świata tym nie przekonasz i nie nawrócisz. Co więcej, utwierdzasz mnie tylko ze fanboje japońskiej motoryzacji są najgorsi, bo na każdym kroku z zupy muszą się dowartościowywać tak jak Ty wyciągając ni z gruszki ni z pietruszki kolejny "przykład" jaka to japońszczyzna jest lepsza nawet kiedy nikt takiej dyskusji nie prowadzi. Tak, inni mogą się wtrącić do dyskusji i tez uparcie przy tkwić przy swoim, ale to zawsze "Japończyki" zaczynają temat kiedy wyskakują jako pierwsi (tak jak Ty) z tematem "lepszości".
Tacy ludzie jak Ty jedynie zniechęcają mnie do japońskiej motoryzacji, robiąc jej tylko złą a nie dobrą reklamę. Zresztą kolega w pracy mający MX-5 robi dokładnie to samo, wiec to chyba autentycznie pewien "japoński syndrom". Normalna dyskusja o autach i to zupełnie nie na poważnie bez żadnej licytacji czyje auto lepsze, a ten musi się od razu wtrącić z wyższością Japończyków i od razu robi się kwas. Tak więc, to chyba na prawdę kwestia fanbojstwa, kiedy inni mają zdecydowanie zdrowszy dystans do świata i jak jeżdżą niemieckim, włoskim czy jakim tam to nie muszą na lewo i prawo wszystkim udowadniać jacy to są lepsi od innych (dopóki jakiś "Japończyk" jedynie nie sprowokuje tematu), tylko po prostu jeżdżą z całym tym dobrobytem i bagażem wad bez potrzeby dowartościowywania się.
Nie wątpię też, że wśród posiadaczy japończyków są ludzie ze zdrowym stosunkiem do tego wszystkiego, ale jak na świecie żyje większego fanbojstwa jak u wyznawców motoryzacji japońskiej nie widziałem.