Mexi nam chodziło raczej o to, że ważniejsza jest praktyczna umiejętność korzystania z języka, niż teoria
. Można znać miliard słówek i regułek, ale nie potrafić skleić sensownego zdania w rozmowie na bieżąco, a można mieć ograniczony zasób słów i gadać swobodnie. Egzaminy w większości sprawdzają niestety teorię właśnie stąd są mało warte, nawet te od BC. Ustna matura z angielskiego u nas to też śmiech na sali.
W sumie miałem szczęście bo byłem uczony angielskiego rozmową, a nie wkuwaniem słówek. Pewnie coś na tym tracę bo, szczerze mówiąc, nie potrafię przedstawić pewnie większości zasad pisowni itp. j. ang., ale jak chcę powiedzieć to mówię poprawnie bo już "czuję" język. Z resztą najłatwiej języka uczyć się właśnie przez gadanie i po sobie wiem, że jak się nie używa języka w rozmowie to się strasznie szybko zapomina i traci swobodę.