przez SirKamil So mar 27, 2010 17:01 Re: Przed GP Australii 2010
W Q2 na Sakhir Robert stracił do Vettela (najszybszy Red Bull etc.) dokładnie 1,080 s. do Fernando- 0,791, Rosberga- 0,281 a Hamiltona- 0,254.
W Q3 uwzględniając korektę awarii sterowania dyferencjałem na -0,4 s. było to odpowiednio: Red Bull- 1,384, Ferrari- 1,243, McL 0,268, Mercedes 0,244.
Analogiczna Australia
Q2: Vettel- 1,026, Fernando- 0,787, Jenson- 0,581, Rosberg- 0,334.
Q3: Vettel- 1,453, Fernando- 1,261, Jenson- 0,699, Rosberg- 0,488.
Zmiana tempa, jeśli chodzi o czołówkę, gdzie czołówkę stanowi Red Bull i Ferrari (chyba każdy zgodzi się ze mną, że przedsezonowe pojęcie "wielkiej czwórki" jest zupełnie nieaktualne) zasadniczo nie uległa zmianie utrzymując się na takim nie innym poziomie, choć biorąc pod uwagę wiele czynników miała prawo się zwiększyć na niekorzyść Renault. Red Bull czuje się w chłodnych warunkach jak ryba w wodzie, co objawiało się też w 2009 roku gdy Byki lały Brawna aż furczało. Robert stracił jedynie do najszybszych przejazdów McLarena i Mercedesa ok 0,2-0,25 s., ale tutaj trzeba pochylić się na problem złego doboru ustawień do dzisiejszych temperatur, co mocno dręczyło żółtych cały dzień. IMO mogłoby być lepiej- choćby gdyby samochód nie tańczył na hamowaniach lub przestał dziko uciekać tyłem. Rozumiem przez to pewne niewykorzystanie całego potencjału samochodu. Poza tym, jeszcze jedna sprawa- Australia nie jest obiektem typowo aerodynamicznym, ale wymaga dużego docisku a w tym obszarze jak wiadomo Renault dopiero niedawno podniosło się z kolan.
"Opony są takie same dla wszystkich." A. Newey, Luty 2011 r.