Ja może napiszę coś takiego.
W Formule 1 często podczas walk i różnego rodzaju starć dochodziło i wciąż dochodzi do niespodziewanych zderzeń lub kontaktów. Następuje to często i w pewnym sensie jest to esencja sportów motorowych. Czasem tego typu wydarzenia nie mają tak dużych skutków jak dzisiaj, ale też się zdarza.
Do tej pory ci sami fani F1, którzy narzekają np. na agresję Hamiltona, atak Schumachera w Monako, i tego typu sytuacje, uważają za jedna z najlepszych walk w historii tą między Villeneuvem a Arnoux z (bodajże) 1979 (jakby co, przepraszam za błędy, ale moja znajomość historii F1 nie jest jeszcze kompletna). Ci co widzieli wiedzą, że wtedy pomiędzy kierowcami dochodziło wręcz do przepychanek na torze za pomocą samochodów. Na przestrzeni lat w F1 doszło do takich czasów jednak, że często kierowcy woleli odpuszczać jakąkolwiek walkę. Zawsze winą za to obarczałem sędziów (którzy zepsuli emocjonującą walkę pomiędzy Kimim i Lewisem z Belgii '08) i przepisy (tankowanie) zmuszające kierowców do jeżdżenia własnych wyścigów i walki poprzez pit stopy.
Jednak w tym roku nadeszły wielkie zmiany! Brak tankowania, sędziom podpowiadają byli kierowcy... I co? I nagle mamy więcej walki! (a propos - to
walka, a nie wyprzedzanie jest potrzebne w F1; sam moment wyprzedzania nie jest emocjonujący, lecz walka jaką kierowcy podejmują, nawet jeśli jadą kilka okrążen jeden za drugim, ale w bliskiej odległości) Kierowcy nie boją się wepchnąć tu czy tam jak to było wcześniej (cały czas mam przed oczami widok typu [autentyczny] Rosberg w Bahrajnie '07 hamujący zdecydowanie wcześniej niż kierowca przed nim...), dzięki czemu mamy emocje nie tylko związane z cyferkami, ale także mamy emocje wizulane, związane z tym co widać na torze.
Dlatego też, jako fan F1, a nie któregoś konkretnego kierowcy, bardzo podoba mi się to widowisko. Dlatego też dzisiejsze wydarzenie między Vettelem i Webberem, a także między Pietrowem a Alonso, uważam za zwykłe incydenty wyścigowe, które są
nieodłączną częścią tego sportu i które w pewnien sposób je uatrakcyjniają. Dlatego też sprawa kolejna - z mojego punktu widzenia, czylu fana F1, zastanawianie się kogo to wina, jest sprawą drugorzędną; ważną, lecz nienajważniejszą, bo nie zmienia ona nic w samej strukturze sezonu (w sensie - nie sam incydent, który jest ważny, ale fakt kto był mu winien!). Zdecydowanie pierwszorzędną sprawą do dyskusji są dla mnie wyniki sportowe.
Dlatego muszę powiedzieć, iż cieszę się, że Lewis Hamilton w końcu w tym sezonie zdobył pierwsze miejsce. .