przez McLfan N cze 13, 2010 23:05 Re: GP Kanady 2010
bankoq przepis jest nagminnie łamany, bo jeśli się wyjeżdża, jak Hamilton kilka razy w tym sezonie (sieroctwo pit crew coś ostatnio widać...), czy choćby pocieszny przykład Kubicy z Alonso na Monzy, to nie ma się do czego przyczepić. Jest bezpiecznie, nikt nie może ucierpieć. Interweniować należy, jak zaczynają się przepychanki- jak Hamilton z Vettelem. I obaj dostali po łbie od sędziów. Jeden za spychanie, a drugi pewnie za nieodpuszczenie w tej sytuacji.
O, choćby jeszcze inny przykład- Kubica i Raikkonen w Kanadzie 08. Też wyjechali razem. I, cholera jasna, na Ferrari, Kubicę i innych nikt nie krzyczy. Ale jak Hamilton pojedzie jak dziś, to już się mają kary sypać... To nie sędziowie są pobłażliwi... To wielu kibiców ma podwójne standardy. Idiotyczny manewr Kubicy z dziś (niezbyt wierzę we wczesne hamowanie Sutila (?), Kubek się IMO zagapił, jak w Chinach z Trullim) zasługujący na opieprz od sędziów (nie sądzę, by kara była potrzebna, ale mniejsza o to), a już się zaczyna usprawiedliwianie- "ooooo, ale niebezpieczny manewr, ale przecież nic się nie stało!"
Podsumowując, pit lane kary się należą, jeśli się bezpośrednio wyjazdem naruszy tor jazdy już jadącego, zmusi go do omijania, hamowania itd. Ale jeśli jest w stanie spokojnie zacząć jechać obok, to nie ma IMO problemu.
PS: Jakby się trzymać przepisu, w Australii było chyba 20 metrów obowiązkowego odstępu, to jeśli zjeżdża sobie parka razem, to ten z przodu jest od razu na przegranej pozycji, jeśli nie będzie mieć czasu pit stopu krótszego o sekundę. Mądre to? Nie. Więc się interpretuje po swojemu i robi wszystko, by było bezpieczne mimo to.