Początek to kpina z kibiców i farsa, ale na brak emocji po prawdziwym starcie wyścigu nie można narzekać, bo było ich bez liku.
1. Grande Fernando! -
klik. 2. Hamilton - nie gloryfikowałbym go aż tak jak niektórzy fani po tej jego chęci do jazdy, bo wiadomo, że to on miał najmniej do stracenia i najwięcej do zyskania. Jednak z drugiej strony, nie brałbym tylko tego pod uwagę jak Borowczyk. Miało to znaczenie, ale nie tylko dlatego Lewis tak palił się do jazdy. Trzeba mu przyznać, że prawdziwy z niego kierowca wyścigowy.
A sam występ bardzo dobry, choć nie ustrzegł się dziś błędu, który kosztował go jedną pozycje.
4. Schumacher - bardzo dobry wyścig.
To była już na pewno przynajmniej namiastka prawdziwego Schumiego. Chociaż nie można też zapominać, że już po qualu było wiadomo, iż Merc obrał ustawienia pod deszcz, a Nico był od niego wyżej, zanim nie został trafiony przez Webbera. Szkoda, że nie można było Michaela porównać do Nico, ale na pewno plus dla Michaela za dzisiejszą jazdę.
5. Kubica - tym razem słaby i bezbarwny występ, ale i szczęśliwy. Jeden z niewielu zarówno pod względem słabszej jazdy Roberta, jak i szczęścia.
6. Liuzzi - no, no, no. Z P17 na P6. Ładnie.
12. Button -
Więcej pisać nie trzeba...
... Vettel, Nico - wielcy pechowcy. A do momentu, do którego odpadali, jechali naprawdę świetnie.
... Webber - lubię go, ale na tytuł absolutnie nie zasługuje. Popsuł kilka razy wyścig innym kierowcom, jest wolniejszy od partnera z zespołu i popełnia błędy, jakich popełniać przy całym swoim doświadczeniu i sytuacji, w jakiej się znajduje, nie powinien. To nie typ na Mistrza Świata. Nie ta skala talentu, nie ten poziom.
... Sutil - jeździł dziś jak dzikus. Kara +5 na starcie w Brazylii jak najbardziej słuszna.
... Petrov - kolejny popis Rosjanina.
Kompletnie nie zasługuję na kontrakt na przyszły sezon. Prezentuje się chyba jeszcze gorzej od Piqueta.