przez MarK N lis 14, 2010 21:21 Re: GP Abu Zabi 2010
Ehhh... no i mam ładny dylemat moralny bo przegrana teamu i kierowcy, którym kibicowałem (Alo, Ferrari) stała się udziałem drugiego teamu, któremu kibicowałem (Renia). Z jednej strony super wyścig Reni. Pietrov wreszcie pokazał siłę spokoju (musiał akurat w tym wyścigu...), Kubica pokazał, że JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘĘĘĘĘĘĘŁA. Z drugiej strony ogromny błąd Ferrari. Nie tylko błąd z pitami. Błąd taktyczny był również w przygotowaniu ustawień bolidu. Bolid był szybki na zakrętach i stąd wynikały czasy Alonso, natomiast powinien być szybki na prostych by dać Alo szansę wyprzedzania, a nie tylko jechania szybkich czasów okrążeń. Innymi słowy ustawienia były za bardzo pod qual za mało pod race.
A mistrz? Mistrz nie jest jeden. Jest ich dwóch. Jeden ma nazwisko na V, a drugi na N jak Newey. I nie - broń Boże nie próbuję umniejszać talentowi Vettela, ale niech nikt nie próbuje umniejszać geniuszowi Newey'a. Skonstruował najlepszy bolid w stawce i kropka. A sam Vettel? Cóż powoli uświadamiam sobie, że mimo wszystko to właśnie jego duetowi z bolidem RBR tytuł się należał. Świetny bolid ze świetnym i utalentowanym kierowcą. Młodym, porywczym, emocjonalnym i pewnym siebie. Może dla niektórych to negatyw ale nikt mi nie powie, że Vettel nie jest talentem. Ja wolę kierowców wyrazistych, pewnych siebie, dążących do sukcesu, emocjonalnych kiedy widać, że wyścigi to dla nich życie, od kierowców nijakich, miłych, uśmiechających się i z pokorą czekających na to co im los wyznaczył. Pamiętacie Hamiltona? Pluliśmy na niego bo nazywał siebie lepszym od Senny, mistrzem nad mistrzów itp. a popierał to (stety lub nie) jazdą na torze. Vettel na nienawiść wielu zasłużył sobie momentami kiedy mu puściły nerwy na torze, pewnością siebie i ... chyba talentem oraz świetnym bolidem? Niewiele w porównaniu z tym co sobie nagrabił Hamilton, którego dziś mimo wszystko szanuję.
Wniosek? Wniosek z tego taki, że to właśnie Vettela spośród mistrzów od czasów Schummiego i Alonso stawiam sobie najwyżej wraz z Hamiltonem. Wyżej od bezbarwnych postaci jak Raikkonen (ok był barwny ale nie w tym sensie jakiego bym oczekiwał), czy Button. Wyżej od Webbera. Alonso? Alonso już pokazał że jest czołówką i jednym z największych talentów F1 wygrywając tytuły z Schummim. Lepszej rekomendacji jego talentu chyba nie trzeba, choć pewnie i on, i kibice by takiej pragnęli.
Odszedł mistrz! Niech żyje nowy mistrz!