przez Anderis Wt sty 25, 2011 18:09 Re: Debiutant roku 2010
Im bardziej sobie dumam na temat debiutantów w sezonie 2010 (tym razem bardziej na spokojnie, po opadnięciu emocji), tym bardziej dochodzę do wniosku, że Kobayashi wcale nie pokazał na tle Hulka nic specjalnego. Cały haczyk w tym, że sprzyjające okoliczności połączone z pewną dawką szczęścia na torze pozwoliły mu zrobić na większości widzów F1 lepsze wrażenie od Niemca.
Przejdźmy do konkretów:
- Według mnie Kobayashi zawdzięcza swoje dobre wrażenie przede wszystkim dobrym występom w Walencji i Japonii. W obu tych wyścigach scenariusz był podobny: Kamui zyskał na tym, że miał odmienną strategię od większości innych kierowców. Zyskał podwójnie, bo pomogło mu to uzyskać dobry wynik, a także wyprzedzać rywali dzięki ogromnej przewadze, jaka płynęła ze „świeżych” opon, co pozostawiło po sobie dobre wrażenie. Trochę inaczej tamte wyścigi by się potoczyły (np. brak SC) i Kamui niczym specjalnym by nie zabłysnął. Oczywiście szczęściu trzeba umieć pomóc i Japończyk dobrze pojechał w tamtych momentach, ale nie ma podstaw by twierdzić, że Hulk na jego miejscu poradziłby sobie gorzej. Nico przez cały sezon nie otrzymał takiego prezentu od losu/strategów, co Kamui w tych dwóch wyścigach (Co prawda miał PP w Brazylii, ale tam wyścig nie ułożył się dla niego szczęśliwie. Mimo, że nie pozwolił się wyprzedzić Hamiltonowi przez długi czas, to szybki awans po starcie Buttona i Rosberga, utknięcie za Pietrowem i bardzo niewiele problemów kierowców z czołówki sprawiły, że miejsce na mecie nie było imponujące. Jednak tempo wyścigowe FW32 nie bardzo pozwoliło na więcej w takich okolicznościach).
- Jednym z argumentów, dla których dużo ludzi stawiało Kamuiego ponad Nico jest większa liczba punktów zdobyta w słabszym bolidzie. Zauważyłbym jednak, że suma szczęścia obydwu kierowców raczej nie była podobna. Japończyk miał sporo pecha w pierwszej części sezonu, ale to i tak nie miało większego znaczenia, bo Sauber nie był wtedy zdolny do punktowania. W dodatku Kamui zanotował dwa dość szczęśliwe występy (o których pisałem wcześniej), nie przypominam sobie żadnego takiego w wykonaniu Hulka. W dodatku Nico potracił bardzo dużo punktów z powodu pecha, albo winy zespołu. Nie analizowałem, ile potracił Kobayashi, ale wydaje mi się nierealne, żeby ta liczba była większa. Spójrzmy na występy Hulka:
- Malezja: Nico kończy na 10 miejscu mimo pit stopu, który trwał, o ile dobrze pamiętam, jakieś 8-10 sekund dłużej, niż średnia, w dodatku miał jakieś problemy z kierownicą. Nie wiadomo, ile miejsc ostatecznie przez to stracił, ale na pewno byłby przed Alguersuarim.
- Monako: Hulk miał niezłą pozycję startową, ale najpierw nie mógł ruszyć z miejsca, co kosztowało go spadek na koniec stawki, później skończył na bandzie z powodu uszkodzonego skrzydła.
- Kanada: Zła strategia. Lepiej na zamieszaniu z oponami wyszli ci, którzy zdecydowali się na start na miękkiej mieszance. Nico wystartował na twardej, a Williams miał niezłe tempo w Kanadzie.
- Europa: Jeden z najbardziej pechowych wyścigów. Nico mógł skończyć z 12 punktami, a skończył z 0. Przez cały weekend identyczne tempo jak Rubens, jednak start z brudnej strony toru spowodował, że Brazylijczyk przeskoczył Niemca na starcie. Później Nico stracił w pit stopie, gdyż zjeżdżał na tym samym okrążeniu, co kolega z zespołu, a jechał tuż za nim. Ostatecznie awaria pozbawia Hulka nawet tego jednego punktu, który miałby na pocieszenie za dobrą jazdę przez cały weekend.
- Belgia: Nico zaczął wyścig dobrze, jechał na ósmej pozycji (przed m. in. Mercedesami), ale w pit stopie stracił dziwnie dużo czasu, potem jeszcze, kolejna w sezonie, zła decyzja dotycząca założenia slicków na wzmagający się deszcz.
- Singapur: Skończył w punktach, ale mógłby ich mieć więcej, gdyby nie kara na starcie za wymianę skrzyni biegów.
- Korea: Przebita opona i spadek w klasyfikacji wyścigu z połowy pierwszej dziesiątki na jej koniec.
Wspomnieć można jeszcze o kilku innych sytuacjach, takich jak niezawinione kolizje na pierwszym kółku w Australii, czy Japonii, czy zła decyzja odnośnie opon w Chinach. Dużo się tego uzbierało.
Do tego bolid Saubera ustępował Williamsowi przede wszystkim w qualu (a może to kierowcy Saubera po prostu nie radzili sobie z tym elementem?). Na wielu torach w ubiegłym roku C29 miał porównywalne, a nawet lepsze tempo wyścigowe od FW32. Bolid Saubera był typowym przykładem konstrukcji lepiej radzących sobie w wyścigu, niż w kwalifikacjach, a bolid Williamsa był przypadkiem zupełnie odwrotnym (ileż to było wyścigów, gdzie kierowcy Williamsa bez specjalnych problemów wchodzili do Q3, a potem w wyścigu brakowało tempa, by obronić punktowane pozycje?). Możecie spytać, dlaczego podejrzewam problemy kierowców Saubera z tempem kwalifikacyjnym, a nie problemy kierowców Williamsa z tempem wyścigowym. Podejrzewam dlatego, że Rubens to uznana marka, w 2009 wygrał w Walencji i na Włoszech właśnie dzięki bardzo dobremu tempu wyścigowemu. Kamui zaś w tamtym roku dostał w Abu Zabi od Trulliego niezłego łupnia w kwalifikacjach, mimo niezłego tempa wyścigowego w tamtym czasie. Heidfeld w ostatnich latach miał problemy z regularnym uzyskiwaniem dobrych miejsc startowych, a trudno podejrzewać, by wiekowy de la Rosa po tylu latach przerwy od presji wyniku miał porównywalną szybkość na jednym kółku do takiego Barrichello.
- Co mogło jeszcze wpłynąć na gorsze wrażenie, jakie wywarł Nico? Być może wyższe oczekiwania, być może to, że w pierwszym wyścigu popełnił dość poważny błąd (badania psychologów mówią: pierwsze wrażenie najważniejsze). Były osoby, którym nie podobała się jego jazda we Włoszech, ale ścinanie szykan było wynikiem problemów z hamulcami, a ostra obrona przed Webberem nie powinna być pisana Hulkowi na niekorzyść, skoro sędziowie nie nałożyli za to kary. Poza Bahrajnem i błędem w Hiszpanii (którego nie wychwycili nawet realizatorzy transmisji), nie przypominam sobie więcej oczywistych błędów Niemca. Taki Kobayashi też bezbłędny nie był (choćby wypadnięcie z toru w Q1 w Belgii).
Można też usłyszeć opinię, że Hulk niczego nie pokazał poza PP w Brazylii. Ależ pokazał. Pomijam już okrążenie na początku Q1 w Hiszpanii, gdzie Nico wbił się na początku sesji pomiędzy Ferrari, McLareny i Red Bulle. Tor się nagumowywał, warunki się poprawiały, Rubens dwoił się i troił i nie był w stanie tego czasu przebić do końca Q1. To było pojedyncze okrążenie znamionujące wielki potencjał. Bardziej przekonywującym powinien być chyba jednak weekend w Malezji, gdzie Nico był regularnie przez cały weekend i w każdych warunkach jakieś 0,5 sekundy szybszym od Rubensa (który nie spisywał się tam źle), a był to jego zaledwie trzeci wyścig w F1. Gdyby wyłączyć kilka pierwszych wyścigów, to Hulk z reguły trzymał się Rubensa ze stratą nie większą, niż 0,2-0,3 sekundy, a czasem nawet był od niego szybszy. Być może nawet taki Button nie dałby rady trzymać się tak blisko, jeśli przypomni się druga połowa sezonu 2009, kiedy Rubens rozwiązał swoje problemy, bodajże z hamulcami. W Williamsie robiono raczej więcej, by Rubinho wszystko pasowało w bolidzie, niż Brawnie.
- Co ostatecznie utwierdza mnie w przekonaniu, że Kobayashi nie zaprezentował się wyraźnie lepiej od Hulkenberga, to ich starcia z partnerami zespołowymi. Hulk prezentował się w drugiej połowie 2010 na tle Rubensa bardzo podobnie, jak Button na tle tego samego Brazylijczyka w analogicznym okresie roku poprzedniego (w zdecydowanej większości przypadków bardzo niewielka strata, czasami nawet lepsze występy od Rubinho). Należy pamiętać, że w Brawnie Button walczył o mistrza, natomiast w Williamsie Rubens był niekwestionowanym numerem 1. Nie jest łatwo znaleźć drugiego kierowcę w stawce, który miałby tak mocną pozycję w zespole, jak Barrichello. Czy Kobayashi dałby radę spisać się lepiej na miejscu Hulka? Nie sądzę. Japończyk całkiem często dawał się ogrywać de la Rosie, któremu chyba jednak bardzo daleko do Barrichello. Hiszpan już w 2006 roku nie błyszczał szybkością, a od tamtego czasu przybyło mu chyba więcej siwych włosów, niż kilometrów w bolidzie F1 (nie mówiąc o kilometrach pod presją wyniku). Natomiast Rubens znajduje się obecnie w bardzo dobrej formie, jego ostatni sezon oceniłbym wyżej, niż takich kierowców, jak Massa, Webber, czy nawet Button. Heidfeld, któremu kwalifikacje w ostatnich sezonach wychodziły na ogół słabo, wskoczył do bolidu z marszu i w takim domowym dla Kamuiego GP dołożył mu 0,4 sekundy w qualu.
Nie twierdzę, że Kobayashi miał słaby sezon. Po tym, co napisałem, nadal oceniam go przyzwoicie, ale wydaje mi się, że jednak ustępuje nieco Hulkenbergowi pod względem talentu, a na wynik głosowania w ankiecie bardziej wpłynęło lepsze wrażenie niż lepsza jazda Japończyka od Niemca. Moim zdaniem Kamui zbyt często dawał się ogrywać de la Rosie, by jego jazdę ocenić jednoznacznie lepiej od nieźle dającego sobie radę z Rubensem Hulka. Różnica punktów przekłamuje trochę faktyczny obraz rywalizacji kierowców w Williamsie w 2010, a dlaczego tak się stało, widać, gdy opisywałem gdzie i dlaczego Nico potracił punkty.
Swoją drogą Hulkenberg to moim zdaniem jeden z większych pechowców w ostatnim czasie. Nie dosyć, że miał sporo pecha w trakcie samego sezonu, to jeszcze (najprawdopodobniej) zostanie bez fotela wyścigowego w 2011 roku, mimo, że jest bardzo obiecującym kierowcą, a jego debiut nie wypadł źle. Gdyby Williams nie potracił sponsorów, to Hulk prawdopodobnie zostałby tam na sezon 2011 i według mnie miał spore szanse pokonać Rubensa w nadchodzącym roku, na czym sporo by zyskał. A w tej chwili nie wiadomo, czy kiedykolwiek dostanie jeszcze szansę na wykorzystanie swojego pełnego potencjału w F1.