przez Wuj So gru 23, 2006 12:56
Nie chcę tu przepisywać następnego artykułu. Pan Śmiłowski swoje wie i często pisze dobre rzeczy, nie mam powodu, żeby mu coś specjalnego zarzucać - tylko ten Poznań...
Jedna rzecz śmierdzi na odległość - kiedy Bernie Ecclestone mógł decydować, kto co dostanie, Andrzej Jaroszewicz już nic nie mógł. I odwrotnie - kiedy pan J. był czerwonym księciem, pan E. był prostym kierownikiem Brabhama, chociaż z dużymi ambicjami. Tu nie ma co naświetlać, po prostu w tzw. środowisku dziennikarskim niektórzy ze łzami wspominają piękne lata, jak to Andrzejek woził ich za darmo, karmił i poił i w ogóle taki gość był. Nie mówię, że Śmiłowski też, nic o tym nie wiem, ale legenda jest żywa.