Wyścig, którego długo nie zapomnę...

Dyskusja na temat dawnych dziejów w F1

Moderator: Ekipa F1

Postprzez A.S. Pt kwi 22, 2005 8:09  Wyścig, którego długo nie zapomnę...

Chciałbym abyście napisali tu o konkretnych wyścigach, które z jakiś powodów dażycie największym sentymentem, lub które utkwiły wam w pamięci.

Mam nadzieje, że każdy z was ma przynajmniej kilka takich wyścigów.

Ja też mam taką listę, którą za chwilę postaram się usystematyzować. Część z tych wyścigów mam nagranych na VHS i chętnie do nich wracam. Może za kilka lat będą one poszukiwane i jeszcze na nich zarobię :D .

No a więc moja pierwsza szóstka:

1) GP Australii z 1993 roku na ulicznym torze w Adelajdzie. Wyścig ten daże sentymentem z kilku powodów. Był to ostatni wyścig Ayrtona w McLarenie i do tego od startu do mety wygrany (jak się okazało później było to jego ostatnie zwycięstwo). Po tej eliminacji McLaren miał na koncie 104 zwycięstwa w F1 i stał się zespołem z największą ilością wygranych GP.
2) GP Australii z 1997. Zwycięstwo DC, 3 miejsce Miki. Było to pierwsze zwycięstwo maka po 3 letniej przerwie - płakałem ze szczęścia jak baba.
3) GP Japonii 1998 r. Hakkinen zdobywa tytuł, McLaren najlepszy wśród konstruktorów - dla mnie bajka, a było naprawdę ciężko.
4) GP Europy '93 (Donington Park). Majstersztyk w wykonaniu Senny. Nikt nie jeździł tak w deszczu jak on. Pierwsze okrążenie Ayrtona - mega.
Cały wyścig bardzo pasjonujący, kaprysy pogody spowodowały, że kierowcy co chwile zmieniali opony z suchych na deszczowe i odwrotnie.
5) GP Belgii 2000 (Spa) - wielu uważa, że podczas tego wyścigu Hakkinen udowodnił, że jest lepszym kierowcą od Schumiego. Słynna akcja wyprzedzenia Schumachera - można ją oglądać w nieskończoność. Po tym wyścigu Mika miał jeszcze szanse na 3 tytuł z rzędu.
6) Tu muszę wymienić wyścig, którego nigdy nie zapomnę, a który wolałbym żeby nigdy się nie odbył GP San Marino '94. Tak na marginesie nie wiem czy ktoś pamięta. FIA ukarała Senne (za danie w mordę Irvinowi po GP japonii w '93) dyskwalifikacją z 3 pierwszych wyścigów sezonu '94 - karę te jednak potem zawieszono, na jak się później okazało nieszczęście Senny (Imola była 3 eliminacją sezonu).
Avatar użytkownika
A.S.
 
Dołączył(a): Śr kwi 13, 2005 8:22
Lokalizacja: Słupsk

Postprzez sEB-q Pt kwi 22, 2005 8:23  

ok jak konkrety to konkrety:
1990 GP Monaco dużo akcji ,ponawiane starty,wyprzedzanie !!,a i tak wygrał ten kto miał wygrać.
1991 GP Japonii ,wiadomo
1992 GP Monaco , normalnie zawał serca !!
1993 GP RPA i UK (piękna walka Prost-Senna-Schu) GP Australii
1994 --------------
1995 GP Belgii
1996 GP Austarlii i 2 walczące Williamsy
1997 GP Jerez
1998 GP Japonii
2000 GP Belgii
2001 GP Brazylii
2003 GP Brazylii
2004 GP Belgii

:) troche tego a i tak musialem okroić liste ;)
Ayrton Senna - My name is legend
Avatar użytkownika
sEB-q
 
Dołączył(a): Wt kwi 19, 2005 15:32
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez gregoff Pt kwi 22, 2005 8:39  

1.San Marino 1994- Chyba wszystko jasne.
2.Donnigton 1993- Senna robił co chciał :wink:
3. Monaco 1984- Wyścigu nie widziałem... ale Senna po raz pierwszy udowodnił swój geniusz i w słabym Tolemanie i w strugach deszczu prawie wygrał wyścig (wygrał by ale wcześniej sędzia zakończył wyścig). A trzeba powiedzieć że wtedy Toleman to był jeden z najsłabszych samochodów w F1.
4. Gp Belgi 98- Mega karambol
5. Gp Australii 98- Maki zdublowały wszystkie samochody :mrgreen:
Avatar użytkownika
gregoff
redaktor/moderator
 
Dołączył(a): Śr kwi 13, 2005 20:01
Lokalizacja: Świecie nad Wisłą

Postprzez A.S. Pt kwi 22, 2005 9:16  

Ooo tak Gregoff, Albert Park w '98 to było coś. McLareny zrobiły z konkurencją co chciały :mrgreen: Mieli wtedy ten trzeci pedał hamulca, który potem został zdelegalizowany (na wniosek Ferrari, które nie potrafiło czegoś takiego sobie zrobić :evil: ) wcześniej maki tak jeździły tylko w '88.
Ahh Monaco w '92, masz rację sEB-q - adrenalina. Mansell sierotka prowadził prawie cały wyścig, zjechał pod koniec po oponki, a Senna go myk. Ale go potem naciskał, Ayrton na zjechanych oponach nie dał sobie już jednak wyrwać zwycięstwa.
Avatar użytkownika
A.S.
 
Dołączył(a): Śr kwi 13, 2005 8:22
Lokalizacja: Słupsk

Postprzez gregoff Pt kwi 22, 2005 10:38  

A.S. napisał(a):Ahh Monaco w '92, masz rację sEB-q - adrenalina. Mansell sierotka prowadził prawie cały wyścig, zjechał pod koniec po oponki, a Senna go myk. Ale go potem naciskał, Ayrton na zjechanych oponach nie dał sobie już jednak wyrwać zwycięstwa.


Fakt to było coś :lol:
Avatar użytkownika
gregoff
redaktor/moderator
 
Dołączył(a): Śr kwi 13, 2005 20:01
Lokalizacja: Świecie nad Wisłą

Postprzez inspectore Pn kwi 25, 2005 14:40  Re: Wyścig, którego długo nie zapomnę...

A.S. napisał(a):
5) GP Belgii 2000 (Spa) - wielu uważa, że podczas tego wyścigu Hakkinen udowodnił, że jest lepszym kierowcą od Schumiego. Słynna akcja wyprzedzenia Schumachera - można ją oglądać w nieskończoność. Po tym wyścigu Mika miał jeszcze szanse na 3 tytuł z rzędu.


Hmmm...w takim razie co powiesz o wyścigu o GP Malezji z roku pańskiego 1999? Tam Schumi z Miki sobie przecież jaja robił.
Jeśli Mika ma być lepszy w deszczu - to co powiesz o GP Malezji z 2001 roku? To dopiero była jazda.
inspectore
 

Postprzez gregoff Pn kwi 25, 2005 21:13  

Teraz nie pamiętam jaki to był wyscig ale wiem że któreś Gp Brazylii jak Coulthard jeżdził a Maku i padało na nim. To Shumi jechał tak jak by stał w miejscu a Coulthard go łyknął i pojechał...
Avatar użytkownika
gregoff
redaktor/moderator
 
Dołączył(a): Śr kwi 13, 2005 20:01
Lokalizacja: Świecie nad Wisłą

Postprzez kuba Pn kwi 25, 2005 21:41  

Masz rację inspectore, pamiętam ten wyścig.Ale Gp Brazylii 2001 też.Coulthard wyprzedził Schumiego jak ten dublował.To był pierwszy zakręt ,ale nie pamiętam które okrązenie.Pamiętam to jak wczoraj.Strasznie się wtedy wkurzyłem.Schumi dublując wyprzedził tego marudera po zewnętrznej ,a wtedy David go sprytnie po wewnętrznej.Był to naprawdę ładny manewr wyprzedzania.Nie wiem co ten Schumi robił.Wtedy też Montoya mógł (mógł ,ale nie musiał)wygrac swój pierwszy wyścig ,ale wpiepszył się na niego Verstappen od tylca i urwał Montoyi tylni spoiler i wogóle uszkodził bolid.Jos i Hakkinen pamiętam ,że bulili po tym wyścigu kary pieniężne.

Ten maruder to był Marques.Schumi i Coulthard jechali obok siebie ,a przed nim Marques na środku drogi.Schumi zdecydował wyprzedzić Marquesa nie wiem po jakiego ch...prawą stroną toru czyli po zewnętrznej.Coulthard miał już odpuścić kiedy zkumał się ,że Marques zostawił mu miejsce po swojej lewej stronie czyli po wewnętrznej częsci toru.Dobra no to tyle.

Używaj opcji Zmień/Usuń ten post
Mod
Ostatnio edytowano Pn maja 16, 2005 6:51 przez kuba, łącznie edytowano 1 raz
"Rób,albo nie rób...nie ma próbowania!!!"
Avatar użytkownika
kuba
 
Dołączył(a): Śr kwi 13, 2005 13:31
Lokalizacja: Poznań

Postprzez zemanek Wt kwi 26, 2005 1:15  

dobra jeszcze raz bo się *** zawiesił.
1994-suzuka i pękna walka mansella z alesim,no i wygrana hilla z szumim w deszczu.
1995-argentyna ,znowu wygrywa hill ale lider zmienia sie z 10 razy i to w bezpośredniej walce na torze.
1995-Anglia i spa oczywiscie.
panis i monaco 96.coulthard gonił ale nie dogonił.
arrows i hill na hungaroringu też pokazali-damon łyknął na 11o.czerwone ferrari szumiego.
jerez1997!
taaak i wygrana damona w spa 98.
frentzen też pokazał się nieźle w 99(Jordan)co to było?france i ....?
2000i hakkinen w spa .
2001 raf kontra michael in Canada.
potem to juz była totalna dominacja czerwonych,chociaż pamiętam że gdzies tam rubens ostro szalał prawdopodobnie w angii w 03.
2004-raikkonen w GB i spa
2005-alonso i michael na imoli.
aaaaa! dobrze było na interlagos w 1994 aż do 56 okrążenia(senna vs michael!) :!:
zemanek
 

Postprzez A.S. Wt kwi 26, 2005 6:41  

Do kolegi Inspectore.
W latach '98 - '01 wiele było wyścigów, w których w jednych lepszy był Schumi w innym Mika i nie mam zamiaru nawet próbować roztrzygać który z nich był lepszy w ogóle, bo to nie ma sensu.
Co do wyścigów w deszczu to przyznaje bez bicia, że Ferrari wypadało w nich lepiej, miało po prostu lepszy bolid, lepiej dobierali opony, ich auto bardzo dobrze spisywało się w takich warunkach.
Nie zaryzykował bym jednak stwierdzenia, że Schumacher jako kierowca był lepszy w deszczu od Hakkinena.
Avatar użytkownika
A.S.
 
Dołączył(a): Śr kwi 13, 2005 8:22
Lokalizacja: Słupsk

Postprzez inspectore Wt kwi 26, 2005 11:30  

Patrząc ogólnie - MS był lepszym kierowcą od MH. Znany kierowca - Martin Brundle, który był partnerem każdego z w/w - stwierdził, iż w walce o PP lepszy był MH. W wyścigu lepszy był MS.
Jesli chodzi i deszczową Brazylię - to DC łyknął MS z prostego pwodu. Wtenczas DC jako jedyny przed wyścigiem miał ustawiony bolid na deszcz. Wystarczyło tylko opony zmienić jak zaczęło padać. Zaryzykował. Ot - farciarz :wink:
inspectore
 

Postprzez Brejver N maja 15, 2005 19:10  

Jezu...ja mam znaczne mniejsze pojęcie an temat F1 i moja pamięć dotycząca wyścigów to jakieś 2-3 lata wstecz.
A mi szczególnie utkwił w pamięci wyścig Monaco w poprzednim sezonie kiedy to Shumi wjechał za Savety carem do tunelu i wyjechał z niego z urwanym kołem (prawym przednim). Czemu to sie stało nie wiem do dziś...
Brejver
 

Postprzez Ahmed N maja 15, 2005 19:43  

Brejver, z archiwum serwisu Wyprzedź mnie!

Maraz napisał(a):Kiedy na 46 okrążeniu kierowcy szykowali się do wznowienia w wyścigu, w tunelu doszło do kolejnego incydentu i to w dodatku z udziałem lidera wyścigu. Michael Schumacher poprzez gwałtowne hamowanie starał się rozgrzać hamulce w swoim bolidzie, ale zapomniał chyba o tym, że tuż za nim podąża Montoya. Kolumbijczyk musiał ratować się gwałtownym skrętem w prawą stronę i byłby się zmieścił obok kierowcy Ferrari, gdyby ten nagle nie skręcił w jego stronę. Efektem tego była kolizja, po której prowadzone przez sześciokrotnego mistrza świata Ferrari wpadło najpierw na prawą bandę, a po odbiciu się od niej także na lewą i po wyjechaniu z tunelu miało już tylko trzy koła. Jest to już nie pierwszy przypadek, kiedy nieostrożne zachowanie Niemca tuż przed wznowieniem wyścigu doprowadziło do groźnej sytuacji.


Prowokacja :twisted:
na urlopie ;)
Avatar użytkownika
Ahmed
 
Dołączył(a): Wt kwi 12, 2005 21:11
Lokalizacja: Wągrowiec

Postprzez Bart Pn maja 16, 2005 14:50  

Ten Montoya taki ślepy. Pamiętam, że po tamtym GP byłem baaaardzo wkurzony na JPM. Nie wiem dokładnie czyja to była wina. Montoya wjechał w zadek Michaelowi.

P.S. Kto się wypina tego wina. :wink:
Avatar użytkownika
Bart
 
Dołączył(a): Pn kwi 25, 2005 20:45
Lokalizacja: Kąśna Dolna/Kraków
GG: 1284088

Postprzez kuba Pn maja 16, 2005 15:40  

Wiemy ,że Montoya i Schumi nie za sobą przepadają....mogło to być różnie.Jak woemy uznali to jako wypadek.Schumi mógł to robic gdzie indziej ..fakt,ale Montoya ślepy nie jest i moge sie tylko domyślać, że "nie żałował" Schumiego.
"Rób,albo nie rób...nie ma próbowania!!!"
Avatar użytkownika
kuba
 
Dołączył(a): Śr kwi 13, 2005 13:31
Lokalizacja: Poznań

Następna strona

Powrót do Historia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości