Adam1970 napisał(a):Targujecie się o ilość wyścigów w sezonie i miejsca pracy w sytuacji gdy problem nazywa się Bahrajn..
Jeśli dobrze rozumiem - Bahrajn za organizację wyścigu płaci ok 40mln$ niezależnie od tego czy się odbędzie czy nie.Czy "zyski" związane z organizacją tego GP przewyższają ryzyko dorobienia upolitycznionej gęby F1? To wygląda tak, jakby pod stolikiem poszły grube miliony w zamian za możliwość zdobycia wizerunku "ustabilizowanej" sytuacji w Bahrajnie.
No według mnie nie do końca o to chodzi.
ja słyszałem coś o kwocie 30 000 000 a nie 40 000 000. O ile dobrze pamiętam to głównym I tytułowym sponsorem GP Bahrajnu sa jakies ekskluzywne linie lotnicze, które napewno nie poskapia kasy na swoja reklame wiec w takiej sytuacji owy podatek od GP może wzrosnać ale nie sadzę aby ktokolwiek o tym mówił
na tym wszystkim korzysta nie kto inny jak Bernie, który jest niesamowicie pazerny na pieniadze. Oczywiscie Bahrajn też na tym korzysta, Bo jeżeli po wielu dywagacjach w końcu można tam rozegrać GP Formuły 1 to jest to znak, że w państwie wszystko powróciło do normy. Wszyscy wiemy, że to niestety nie prawda, ale cóż, dla władz ważniejsze sa pieniadze a nie dobro F1. Oczywiście z perspektywy fana uważam, że im więcej wyścigów tym lepiej, ale należy sie również kierować dobrzem Formuły.
Rzadko sie tak zdarza żebym popieral Maxa Mosleya, ale w tym wypadku absolutnie sie z nim zgadzam. Bernie wiele u mnie stracił. Mam wrażenie, że Bernie przestał kierować się już wcale dobrem F1 i licza sie tylko pieniadze. To tak, jakbyśmy mieli teraz papieża ateiste.
Wiec Bernie, ja bym ci radzil sorganizowac GP w Korei Północnej, tam ci duuuuzo duuuuuużo kasy dadza...