dekadent napisał(a):W sumie oczekiwałem deprecjonowania manewru Vettela.
.
No to sie doczekałeś
.
Dla mnie ten manewr był tak samo widowiskowy jak po prostu niemądry (chciałoby się rzec, głupi). Wyprowadzanie bolidu dwoma kołami na trawę, przy tej szybkości, "odpalenie" pewnikiem kersu, to jazda na zasadzie "gaz w podłogę, zamykamy oczy, niech się dzieje wola Boga".
Sebastian miał bardzo dużo szczęścia. Po pierwsze, dysponuje bolidem, który pojedzie po "każdej" nawierzchni. Po drugie, miał szczęście, że trafił na Alonso. Zwróćcie uwagę, na kompletny brak reakcji/obrony ze strony Fernando. On tylko starał się zachować bezpieczną odległość od rzucanego na lewo i prawo bolidu Vettela. Poza tym, jadąc tym tempem Red Bull i tak wyprzedziłby Alonso na 2-3 następnych okrążeniach. Po trzecie, Sebastian chyba wziął sobie do serca sytuację sprzed paru lat, gdzie w podobny sposób został wyprzedzony przez Roberta. Warto porównac sobie oba manewry i zobaczyć różnicę pomiędzy fenomenalną techiką jazdy (uszkodzonym bolidem, o ile mnie pamięć nie myli) a brawurą.
Nie przeczę, manewr Vettela widowiskowy, brawurowy, ale zupełnie niepotrzebny i nieprzemyślany. Tak, jakby sam chciał sobie na siłę coś udowodnić.
PS. Ciekawi mnie, kiedy Alonso straci w końcu cierpliwość do tych wyprzedzających go w karkołomny sposób Puszkogniotów.
Pozdrawiam.
"Mój Bóg śpi w pokoju obok. Rusz Go, a wydłubię ci oczy plastikową łyżeczką "
...lataj synku nisko i powoli... jak mówiła mama do młodego pilota.