Lukas napisał(a):Nie zmieniło się od ich powstania, więc czy na pewno musi? FIA to zawsze był spęd dziadków, których kręciła władza, pieniądze itd. Balastre był tego koronnym przykładem, Mosley był lepszy ale do dobrego było mu bardzo daleko, a Todt... Ciepła posadka przed emeryturką, czyli utrzymanie statusu quo. Nigdy tam nie było ani miłośników motoryzacji, ani ludzi kompetentnych.
To tylko prezydenci, odpowiedzialni za kierunki i grube kwestie technologiczno-polityczne. Ten problem jest konkretniejszy- chodzi o specjalistów odpowiedzialnych za wykładnie regulaminu, którzy są kompletnymi idiotami.
To jakieś dno, patologia... żeby po raz kolejny następowało "doprecyzowanie przepisów" odwracające o 180 st. poprzednie "sprecyzowanie przepisów". Czym więc było owo "sprecyzowanie" regulaminu, kreujące defacto (w razie braku protestów i sugestii ekip co tak naprawdę jest zapisane w regulaminie...!) praktyczne wdrażanie w życie jego postanowień w tym przedsięwzięciu o wartości miliardów dolarów? Szwagier rzucił okiem na pytanie, potem monetą, zerkną w rybie wnętrzności i odpowiedział wedle własnego przekonania?
Coś tu jest bardzo nie tak. To stawia w złym świetle wszystkie decyzje FIA... choćby odnośnie dopuszczenia wygaszacza Mercedesa (jawna, skandaliczna kpina), czy największej parodii ostatniej dekady- co zawsze powtarzam- podwójnych dyfuzorów, gdzie jeden kretyn wydał równie udaną decyzje o podstawie merytorycznej wartości wspomnianego wcześniej "sprecyzowania" a potem dla podtrzymania autorytetu federacji wszyscy musieli iść w zaparte bo stawka i rozgłos były grube.