Naprawdę nie czaje ludzi, którzy uważają, że zarządzanie oponami to jedynie element losowych, który wypacza rywalizację
Rywalizację wypaczało jeżdżenie własnych wyścigów każdy z różnymi poziomami paliwa w samochodach. Teraz wszyscy mają takie same warunki, tyle samo paliwa (w przybliżeniu, uogólniam), te same opony, te same zasady budowania bolidów - muszą poradzić sobie z tymi samymi aspektami i kto poradzi sobie lepiej na etapie budowy samochodu to ma lepiej, a jeśli samochody są zbliżone (a są w tym roku) to wszystko dostają w ręce kierowcy i widać, kto potrafi dobrze wyczytać opony podczas wyścigu i to umiejętnie wykorzystać... Ale, cholera, marudzić trzeba, bo się ogląda F1 i zawsze musi coś nie pasować; lepiej marudzić niż analizować zawody sportowe
Liczyłem na zwycięstwo Hamiltona, ponieważ i byłby kolejnym zwycięzcą w sezonie, a poza tym chłopak odrodził się w tym roku jeśli chodzi o szybkość i spójność i w Kanadzie pokazał to jeszcze mocniej przypieczętowując zwycięstwem. I chwała mu za to, mam nadzieję, że w tym roku zgarnie mistrza, bo powinien zrobić to co najmniej jeszcze raz po 2008, a do tej pory jeszcze nic. Poza tym Perez i Groszek po raz kolejny udowadniają, że świetnie potrafią wykorzystać aktualne zasady F1 na swoją korzyść. Chłopaki, naprawdę - respekt.
więc dlaczego mówi się o deszczowych wyścigach, że są loterią ?
Ponieważ jak jest mokro to powierzchnia zmienia się z sekundy na sekundę i tak naprawdę czasami niewiele zależy od kierowcy, zwłaszcza jak jak są spore kałuże? Bo nawet najlepsi mogą wtedy odpaść...? O tak, chyba dlatego.