Witam serdecznie.
Wypowiadam się... delikatnie określmy to - bardzo sporadycznie. W zamian uwielbiam wyścigi. Co do tego weekendu zachwyciły mnie kwalifikacje Pica. Jest małe "ale".
Dziś wygrał, parafrazując za Hamiltonem, Newey. Dlaczego?
Ponieważ Vettel jechał tragicznie.
Na sam początek słabo pojechał kwalifikacje. Rzekomy mistrz jednego kółka skończył za Weberem, ponoć kierowcą przeciętnym. Później zaczął się wyścig.
Najpierw dwu-trzy-krotny wjechał w marudera ( Senna, HRT, uważny widz mi przypomni) a później rozbił słupek. Mistrz świata? Fenomen? Którą stroną?! W jaki sposób?! Jak jego jazda ma się do Hamiltona, wydzierającego z krawężników każdą setną sekundy? Do Raikkonena, ze swoim nieludzkim spokojem i precyzją?! Powinienem być litościwy i nie wspominać Alonso, który w tym sezonie jest nadczłowiekiem i porównać dzieciaka do Massy. Ostatnio jeżdżą na podobnym poziomie.
Vettel to chłopiec z szybkim autem. To widać. Jak dojedzie pierwszy - nawet słychać.
Jako kibic, który napawa się walką i roni łzy szczęścia kiedy wącha benzynę i spaliny, Vettela nienawidzę. On uosabia największy feler jaki jest w motosporcie. Kierowca z wystarczająco szybkim zawsze autem będzie pierwszy.
Teraz cichy może mnie "opluć" (
) , inny supporter "zdolnego" Niemca wyzwać od sezonowców. Ale z P1 do zwycięstwa potrafi dojeżdżać wielu. Cała reszta jest dla wtajemniczonych. Dla zakonu do którego nieświadomie należą ludzie, których percepcja wymyka się naszemu pojmowaniu. Vettel niestety ( i to moje niestety jest jak najbardziej szczere) wymyka się tej kategorii. Nie w stronę geniuszu, a w stronę kierowcy, który może być bardzo dobry, ale nigdy nie będzie wybitny czy genialny.
P.S. Za zbyt długą, jak na internetowe standardy, wypowiedź, z dołu przepraszam. Niestety ten sezon, natężenie emocji, ilość fenomenów i niezwykłych wydarzeń w nim zawartych, zaczynają moje pojmowanie przerastać. Wszystko w nim składało się na okoliczności, w których wygrać może rzeczywiście najwybitniejszy z żyjących - jeżdżących. W tym momencie, wszystko wraca do Formułowej normy wygrywającego pakietu. Chyba czas przerzuć się na badminton.