bo dobrze wszyscy wiemy, że zawsze będziesz go bronił.
Tak, bo jestem jego skrytym fanboyem
Nie. Co innego narzekanie uzasadnione, a co innego nieuzasadnione. Kropka. Potrafisz jedynie lecieć ogólnikami i zasłaniać się jakimiś tekstami w styly "no tak bo jak Vettel to zawsze źle". Nie ma drugiego takiego kierowcy który by tyle stękał i skarżył sie teamowi w kompletnie absurdalnych sytuacjach i nie zmienisz tego ani ironią ani prześmiewczym tonem ani milionem innych zabiegów, którymi próbujesz nadrobić braki argumentów.
No ale nie jest tak? Jest tak, zawsze pojawi się narzekanie na Vettela, nawet jeśli inni kierowcy robią tego samego więcej i gorzej (przynajmniej w wartościach przedstawianych przez osobę Vettela oskarżającą). Wiem, że chcesz zaczarować rzeczywistość i urazić mą dumę mówieniem na głos o braku argumentacji, ale ja przykłady przedstawiłem, a opinia co do zasadności narzekania Vettela to tylko Twoja opinia, a nie argument
Bo swoją drogą... Czemu miałby nie narzekać...? Nie może...? W ogóle narzekanie na to, że ktoś narzeka, jest bez sensu, zwłaszcza gdy robi się to w tak buńczuczno-dziecinny sposób xD
Poza tym zawsze będę bronił kierowców, na których jest nagonka, bo cały czas mam wyrzuty sumienia na siebie, że będąc młodym i gniewnym sam poddałem się fali i jechałem na początku na Hamiltona, Heidfeldowi też szpilę kilka razy niesłusznie wbiłem. I wiem jak głupie to jest z doświadczenia na własnym sobie. Dlatego jak widzę takie właśnie komentarze:
Vettel, który niech idzie płakać do Chrlie'ego razem z papą Helmutem i całą resztą, bo nie potrafi przełknąć goryczy porażki w czystej walce na torze.
(które przecież są pełne argumentacji) to przypominam sobie jak to u mnie działało i widzę ten sam syndrom, któremu niestety kiedyś sam się poddałem
(a, ice, żeby nie było - nie mam nic do Ciebie, po prostu takie sytuacje wywołują u mnie takie, a nie inne reakcje
)
To może teraz grzecznie skończymy off topic i ktoś coś powie jeszcze na temat dzisiejszego GP Węgier...?