przez Anderis N wrz 08, 2013 18:41 Re: GP Włoch 2013
Z tego, co wiem, to regularne testy na Monzy odeszły w niepamięć wraz z wprowadzeniem zakazu testów w trakcie sezonu i na długo przed dołączeniem Pirelli do F1. Na chwilę obecną zespoły nie są obeznane z tym torem bardziej, niż z wieloma innymi obiektami w kalendarzu.
I oczywiście, że biorę pod uwagę to, że zespoły cały czas uczą się opon. Nie pisałem, że na Monzy powinny być inne opony w tym konkretnym przypadku, tylko, że nowoczesna F1 jest nudna przez swoją perfekcyjność i jeśli nie ma wprowadzonej dodatkowej zmiennej typu nieperfekcyjne opony, to wyścigi zamieniają się w procesje inżynierów wyścigowych co chwile podpowiadających swoim kierowcom "manage the gap", "save your tyres", "brake earlier to turn1", "short shift", "bring the car home" itd. Jeśli nie jesteś szybszy od poprzedzającego bolidu na okrążeniu piątym, to najprawdopodobniej nie będziesz także na trzydziestym ani czterdziestym. Dopóki ktoś nie popełni błędu, to większość zawodników jedzie sobie albo spokojnie cały czas w czystym powietrzu, odpuszczając nieco i minimalizując ryzyko popełnienia błędu, albo sekundę za poprzedzającym bolidem, bo nie ma na tyle dużej różnicy, żeby wyprzedzić.
Moje osobiste preferencje są takie, że wyścigi najciekawsze są wtedy, kiedy czołowe zespoły wybierają pomiędzy dwoma a trzema pit stopami. I jednocześnie jestem świadomy, że utrzymanie dokładnie takiej liczby pit stopów przez cały sezon jest w zasadzie niemożliwe, bo zespoły cały czas się dostosowują, a zużycie opon zależy od wielu innych czynników, których nie da się przewidzieć przed weekendem wyścigowym.
Ale nie popieram poglądu, że sytuacja w której kierowca praktycznie w ogóle nie musi martwić się o poziom zużycia opon to jest jakieś bardziej prawdziwe ściganie. Dawniej kierowcy musieli się martwić i o opony i o paliwo i o parę innych rzeczy, które łatwo można było spartolić nierozsądnie używając sprzętu. Dzisiaj wszystko jest tak perfekcyjnie poukładane, że od oglądania niektórych wyścigów aż oczy bolą. Oczywiście zawsze znajdą się "puryści", dla których dobrze, że kierowcy mogą cisnąć na maksa (chociaż w rzeczywistości w wielu przypadkach wcale tak nie jest, bo gdy nie walczą o pozycję to nie cisną, a rzadko walczą o pozycję, jeśli zużycie opon, a idące za tym zróżnicowanie strategii jest na niskim poziomie), że wygrywa najlepszy a nie ktoś przypadkowy itp. Ale F1 jest też uzależnione od niedzielnego widza, bo gdy ich liczba spadnie, zmniejszą się także dochody w F1 i będzie problem z utrzymaniem zespołów, przy obecnych, rozdmuchanych wydatkach (z którymi nic nie można zrobić, bo nikt w FIA nie ma odwagi zadziałać wbrew preferencjom czołowych zespołów w tym aspekcie).
Oczywiście opony nie są jedyną możliwą drogą "zintensyfikowania" wyścigów, ale na chwilę obecną trudno mi sobie wyobrazić tańsze i rozsądniejsze wyjście z sytuacji. Mam nadzieję, że wraz z nowymi silnikami dojdzie kolejna zmienna różnicująca względne osiągi bolidów w różnych momentach wyścigu. O ile dobrze rozumiem, to silniki turbo powinny w większym stopniu umożliwić "bawienie się" paliwem, w dodatku będzie to zupełnie nowy typ sprzętu i zespoły nie będą miały perfekcyjnie przygotowanych procedur na każdą okazję, więc będzie szansa, że coś się będzie działo.
Ja dzisiejszym wyścigiem jestem zawiedziony i z rozrzewnieniem wspominam wyścigi pokroju GP Chin 2011, gdzie poziom zużycia opon był moim zdaniem optymalny i zapewnił emocjonujące ściganie i na 10 okrążeń przed końcem dalej było 5 kierowców z realnymi szansami na wygranie wyścigu. A kierowcy w czołówce ci sami co zwykle, więc nie ma powodów by twierdzić, że taka sytuacja w znaczącym stopniu umniejsza znaczeniu talentu kierowcy.